Moje uzależnienie a rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pavel »

Zepsuty,
Napiszę Ci co ja postarałem się wdrożyć w czyn, a co uważam za ważny krok na drodze do odbudowy mojej relacji z żoną.
Otóż postanowiłem przestać dostarczać jej z mojej strony powodów do negatywnego odbioru mojej osoby, co ważne, zwłaszcza w jej subiektywnym odbiorze, na ile potrafiłem to ocenić oczywiście.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pavel »

Wszystko to w poszanowaniu własnej godności oczywiście.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 25 lip 2018, 15:53
jacek-sychar pisze: 25 lip 2018, 15:20 Marylko

Dziękuję Ci za tego posta.
Do tej pory myślałem, że moja żona była despotyczna [...]
;)
Nie wiem czy despotyczna czy nie... ale widać tu faktycznie wulkan emocji.
W "Przez śmiech do lepszego małżeństwa " pastor tłumaczy rożnice miedzy tymi samymi słowami wypowiadanymi przez kobiete i mężczyznę.
I jest tam słowo NIC
Jeżeli facet mówi że NIC to w zasadzie nie ma NIC do powiedzenia.
Ale jeśli kobieta mówi NIC....to facet - ratuj sie! Ewakuuj sie z domu!
I to jest prawda zwłaszcza w zranionym sercu kobiety. To jest wulkan i erupcja wszystkich emocji zamknięta w jednym słowie NIC.
A jeśli facet myśli że NIC to znaczy NIC i odpuści....no to klapa. Oceni, że zamknięta emocjonalnie, że wycofana, że jej nie zależy
A jeśli ktorys facet DA SZANSE i dopyta o owe NIC pozwoli tym emocjom wypłynać i płynąć...bez przeszkadzania pomniejszania jej uczuć to według mnie już jest bardzo bardzo dobrze dla przyszłosci zwiazku.
Jednocześnie jak maja świadomość, że to jest taka potrzeba wywalenia uczuć...mniej ich to powinno boleć.
Ktos powiedział - w całym piekle nie ma tyle nienawisci co w jednym sercu zdradzonej kobiety.
I tu nie chodzi tylko o ta standardową tylko zdradę. To zdrada ideałów i wizji jaka małżonkowie wspólnie do tej pory mieli. Nagle okazuje sie że dla jednej strony cos było świętością a dla drugiej ....niekoniecznie. Najczęsciej jest to ZAWIEDZIONE ZAUFANIE
O tym co pisze Pavel to prawda ujeta w jednym meskim zdaniu, który ja opisałam szerzej powyżej - bo w jednym jakos nie potrafię:lol:
Pavel pisze: 25 lip 2018, 16:30 mojej relacji z żoną.
Otóż postanowiłem przestać dostarczać jej z mojej strony powodów do negatywnego odbioru mojej osoby, co ważne, zwłaszcza w jej subiektywnym odbiorze, na ile potrafiłem to ocenić oczywiście.
Skup sie na okazywaniu MIŁOŚCI. I pamietaj, że żona teraz przewrażliwiona może być. Bo wszystko bedzie sprowadzała że to i tak nie miało sensu...bo....jest jak jest. Staraj sie odwracać uwage. Mój maż najcześciej tak mówił - tak było - masz rację. /punkt dla niego bo przyznał mi racje/ ale to już przeszłość /punkt dla niego bo uświadamia mi źe to nie teraźniejszość - kobieta jak cos przeżywa co było nawet kilka lat temu - to ona TAM JEST. Dlatego trzeba uświadomić i uspokoić, że to PRZESZŁOŚĆ A TAMTE EMOCJE to też PRZESZŁOŚĆ/ I zrozumiałem jak bardzo Was kocham i nie zmarnuje tej szansy /punkt dla niego bo pokazuje swoja siłę i świadomość uczuć/.
Ja to oczywiscie przekoloryzowuje, bo chce Ci pokazać, że można dialog zamiast negacji tak poprowadzić, że nie musisz się jakos kajać czego nikt nie lubi ale też w godny i sprawiedliwy sposób - nie negujesz uczuć żony a powodujesz, że przyszłość staje sie bardziej optymistyczna dla Waszej przyszłości.
Dlatego waż słowa.
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

marylka pisze: 25 lip 2018, 18:28 kobieta jak cos przeżywa co było nawet kilka lat temu - to ona TAM JEST. Dlatego trzeba uświadomić i uspokoić, że to PRZESZŁOŚĆ A TAMTE EMOCJE to też PRZESZŁOŚĆ
No, coś w tym jest.
Odchodząc żona też mi wypominała rzeczy, które zdarzyły się na początku naszego małżeństwa, czyli ponad 20 lat wcześniej.
Z całym przekonaniem mówiła mi też, że odchodzi z powodu mojej mamy, która wtedy nie żyła już 11 lat.
Żeby było ciekawiej, nigdy z moimi rodzicami nie mieszkaliśmy a spotykaliśmy się sporadycznie (prawie 200 km odległości).

Czyli brałem udział w filmie "Powrót do przeszłości". :shock:
I to bez wehikułu czasu. :P
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Nirwanna »

jacek-sychar pisze: 25 lip 2018, 18:56
marylka pisze: 25 lip 2018, 18:28 kobieta jak cos przeżywa co było nawet kilka lat temu - to ona TAM JEST. Dlatego trzeba uświadomić i uspokoić, że to PRZESZŁOŚĆ A TAMTE EMOCJE to też PRZESZŁOŚĆ
No, coś w tym jest.
Odchodząc żona też mi wypominała rzeczy, które zdarzyły się na początku naszego małżeństwa, czyli ponad 20 lat wcześniej.
Z całym przekonaniem mówiła mi też, że odchodzi z powodu mojej mamy, która wtedy nie żyła już 11 lat.
Żeby było ciekawiej, nigdy z moimi rodzicami nie mieszkaliśmy a spotykaliśmy się sporadycznie (prawie 200 km odległości).

Czyli brałem udział w filmie "Powrót do przeszłości". :shock:
I to bez wehikułu czasu. :P
Ja trochę też ;-) w sensie, że mąż wypomniał mi sytuację gdy dopiero "chodziliśmy ze sobą", jeszcze nawet narzeczeństwem nie byliśmy. Bagatela - 19 lat wcześniej.

Żeby była jasność - z mojej strony nie jest to wypominanie, czy wracanie do rany, tylko przykład na to, że takimi wracającymi emocjami i byciem emocjonalnie w przeszłości mogą żyć również mężczyźni. To nie zależy od płci, tylko od trochę czegoś innego. Oraz jest to przykład na klasyczne chłopskie powiedzenie - chcesz uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie.

Dlatego na forum generalnie staramy się zachęcać do przyjrzenia się słowom i zarzutom współmałżonka, bo tam może tkwić całkiem sporo prawdy, jednak jednocześnie zachęcamy do weryfikacji tegoż w świetle rozumu i przy udziale Ducha Świętego.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Pavel »

Zgadzam się bardzo z tym co powyżej napisała Nirwanna.
Świadome wysłuchanie i przypomnienie sobie pretensji (bieżących i przeszłych) współmałżonka, skonfrontowanie tychże z Bożym planem na mnie i małżeństwo było w moim przypadku niesamowicie pomocne w procesie pracy nad sobą.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: sasanka »

Dobrze napisane Marylka. Zawiedzione zaufanie i ta przeszłość w której się jest mimo upływu czasu.
Tulipanka
Posty: 52
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:51
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Tulipanka »

sasanka pisze: 25 lip 2018, 23:11 ...i ta przeszłość w której się jest mimo upływu czasu.
ja w kryzysie wypominalam rzeczy sprzed malzenstwa, ze cos zrobil lub NIE zrobil, co wydawalo mi sie argumentem na potwierdzanie mojej tezy ze nigdy mnie nie kochal wystarczajaco mocno, ale ze ja to znosilam, bo moja milosc to unosila. a kiedy myslalam, ze moja milosc sie wyczerpala, to te wszystkie nieprzepracowane, niewybaczone, bolesne sytuacje powrocily. i one powrocily naprawde, w sensie emocjonalnym, bol powrocil. sam czas nie zawsze daje rade, trzeba pewne sprawy przepracowac bo potem uderzaja mocniej.
to tak jak z wirusem, poki masz dobra odpornosc to je zwalczasz i zyjesz, jak ci odpornosc siada, to stare male wirusiki cie moga nawet zabic.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Powiedzcie mi, bo wiadomo, że żyjemy w czasach internetu. Jak reagować na "pokazywanie" żony jak to jej teraz nie jest dobrze samej ? Olewać czy po prostu nie obserwować ? Ile w tym jest prawdy ?

Jak zrobić tak, żeby żona o mnie pamiętała a jednocześnie nie być nachalnym ? Z jej strony brak kontaktu - wiadomości odczytuje.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

Tulipanka pisze: 26 lip 2018, 12:28 ale ze ja to znosilam, bo moja milosc to unosila. a kiedy myslalam, ze moja milosc sie wyczerpala, to te wszystkie nieprzepracowane, niewybaczone, bolesne sytuacje powrocily. i one powrocily naprawde, w sensie emocjonalnym, bol powrocil. sam czas nie zawsze daje rade, trzeba pewne sprawy przepracowac bo potem uderzaja mocniej.
to tak jak z wirusem,
Dokładnie Tulipanko.
Dlatego ja jestem goracym zwolennikiem źeby sobie na bieżąco wyjaśniac a nie - chowac pod dywan. Bo takie poglady też tu są głoszone.
Nie ma bata - to urosnie i w końcu sie uleje.
Zepsuty.
Ani ja ani maż nie mamy fb i żyjemy. Nie mamy mani sprawdzania na okrętke co i jak i kiedy oraz komu wypisuje małżonek.
Chcesz jej napisać - miłego dnia kochanie?
To napisz.
Chcesz z nia sie spotkać?
To pomyśl kiedy i gdzie i ja zapros. A ona Ci odpowie albo odmówi.
Kobieta może miec twarz"eksportową" na pokaz. Ludzie wiedza że nie jestescie razem no to ona chce cos pokazać. Nie zawsze to jest szczere.
Może ona nie chce żebys wiedział że siedzi i chlipie za Toba. A może faktycznie nie chlipe
Wiec Cie zachęcam - chcesz cos o niej wiedzieć?
No to najlepiej bezpośrednio.
A może napisz list?
TYLKO o sobie. Bez oceniania jej postawy. Ja jak pisałam list to poprawił mi go przyjaciel - facet. Tak żeby nie był oskarżeniem a jedynie uświadomieniem moich uczuć.
Jak sie okazało - i maż konsultował swoje wiadomości z innymi.
Szkoła dialogu :)
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: ozeasz »

Tulipanka pisze: 26 lip 2018, 12:28
sasanka pisze: 25 lip 2018, 23:11 ...i ta przeszłość w której się jest mimo upływu czasu.
ja w kryzysie wypominalam rzeczy sprzed malzenstwa, ze cos zrobil lub NIE zrobil, co wydawalo mi sie argumentem na potwierdzanie mojej tezy ze nigdy mnie nie kochal wystarczajaco mocno, ale ze ja to znosilam, bo moja milosc to unosila. a kiedy myslalam, ze moja milosc sie wyczerpala, to te wszystkie nieprzepracowane, niewybaczone, bolesne sytuacje powrocily. i one powrocily naprawde, w sensie emocjonalnym, bol powrocil. sam czas nie zawsze daje rade, trzeba pewne sprawy przepracowac bo potem uderzaja mocniej.
to tak jak z wirusem, poki masz dobra odpornosc to je zwalczasz i zyjesz, jak ci odpornosc siada, to stare male wirusiki cie moga nawet zabic.
No właśnie dla mnie jest to argument , że nie problemem jest tak naprawdę kryzys i to jak współmałżonek mnie traktuje ,a jak ja na to reaguję w perspektywie przepracowania w sobie wszystkiego co tego wymaga.


Kryzys odsłania moje słabości ,moje reakcje informują o tym jak mi z tym jest , za to co z tym zrobię to będzie wynikiem i mojej dojrzałości i przepracowania moich deficytów ,słabości , ułomności .


Mógłbym wręcz poważyć sie dziś o takie stwierdzenie ; "dziękuję Ci żono ,za to co sie stało ,bo dzięki temu wyszedłem z fałszywego widzenia siebie ,związku, ze stagnacji i bierności , rozpocząłem pracę nad sobą i zacząłem poznawać kim tak naprawdę jestem ,aby kiedy się dowiem , mógł na nowo zobaczyć Ciebie dojrzałymi oczyma i sercem i ponownie dokonać wyboru ."

Dzięki temu nawet jeśli powiesz nie ,ja nie stracę tożsamości ,świadomości celu ,a jednie możliwość ubogacenia siebie i Ciebie , wzrostu takiego jakie tylko można osiągnąć w małżeństwie ,po ludzku , odważę sie tu napisać o tym też mówił/pisał JP2 .

Będzie to inna droga ,pewnie trudniejsza ,pewnie uboższa o niektóre aspekty ,ale to relacja z Bogiem przede wszystkim i sobą warunkuje czy do mety dobiegnę , biegu dokończę i jaki skarb ustrzegę .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Moi Drodzy,

Jak wybrnąć z takiej sytuacji, bo wiadomo, że żonę kocham i rozmawialiśmy codziennie, jak byliśmy w pracy to pisaliśmy na komunikatorach lub sms-y.

Przychodzi taki czas jaki mam teraz i fakty są takie, że:

- nie odpisuje na żadne wiadomości
- sama żona nic nie napisze
- czyta wszystko co wyślę. czy to zdjęcia czy e-maile czy sms-y.

Wiadomo, że chciałbym z Nią pogadać codziennie albo napisać codziennie maila ale wtedy wyjdę na takiego co prosi, błaga i jeszcze Jej nie daje spokoju. Chciałbym mieć z Nią kontakt nawet jeżeli ona nic nie odpisuje. Czy to normalne ? Wiem, że wszystko co napiszę przeczyta. Pytanie jak to zrobić jak do tego podejść skoro chciałbym mieć kontakt a ją to może męczyć ?
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

Proponuję poczytać listę Zerty (choć nie jest łatwo ją stosować). Wiem po sobie, że nagabywanie żony w sytuacji, gdy nie ma ochoty na kontakt nie przynosi zazwyczaj dobrych skutków i może świadczyć o uzależnieniu emocjonalnym.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Monti pisze: 26 lip 2018, 21:02 Proponuję poczytać listę Zerty (choć nie jest łatwo ją stosować). Wiem po sobie, że nagabywanie żony w sytuacji, gdy nie ma ochoty na kontakt nie przynosi zazwyczaj dobrych skutków i może świadczyć o uzależnieniu emocjonalnym.
Nawet jeżeli to ja bylem głównym winowajcom całego zdarzenia to stosować listę Zerty?
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

Na forum wielokrotnie zwracano uwagę, że osoba odchodząca musi zobaczyć we współmałżonku człowieka, w którym się kiedyś zakochała. Gdybyś chciał teraz od początku poderwać swoją żonę, to raczej bycie namolnym by Ci w tym nie pomogło. Może trzeba odczekać, żeby żonie minął choć trochę gniew na Ciebie.
Może warto, żeby nasze drogie forumowiczki coś podpowiedziały, bo ja nie ogarniam ciągle kobiecej psychiki:)
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ