Co oznacza postawa miłości?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Nirwanna »

Mimała, a co czujesz? Nie - co myślisz, ale właśnie - co czujesz?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Mimała
Posty: 57
Rejestracja: 01 gru 2017, 12:53
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Mimała »

Nirwanna pisze: 20 cze 2018, 15:09 Mimała, a co czujesz? Nie - co myślisz, ale właśnie - co czujesz?
Ciężko mi ostatnio oddzielić rozum od serca. Kocham męża, choć już nie chcę. On czasem robi coś dla mnie z sympatii jak mówi, kiedyś mówił, że z miłości. Ciężko jest kochać kogoś kto nie odwzajemnia uczuć. Bo wtedy człowiek czuje się trochę jak rzecz, tak uprzedmiotowiony, że aż ściska w gardle. Ja się nie narzucam mężowi, ale czuję, można by powiedzieć, że czuję że nic nie czuję. Dlatego nie naskakuje na niego, nie naciskam, powoli rezygnuję z walki o małżeństwo, ale o rodzinę nigdy. Ale czekając na zmianę jego uczuć w stosunku do mojej osoby nie mam już po prostu siły. Cierpliwość nie jest moją najmocniejszą stroną.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Nirwanna »

Mimała, zgadzam się, że ciężko kochać kogoś kto nie odwzajemnia uczuć. Tym bardziej ciężko, gdy postrzegamy miłość jako uczucie, albo jako głównie uczucie. Tymczasem gdy przyjmę jako własne przekonanie, że miłość to podstawa, gdzie uczucia grają rolę, ale nie są kluczowe, a następnie, że tą postawą miłości warto abym najpierw pokochała siebie - to zmienia się perspektywa.
Zobacz - czujesz się jak rzecz, gdy mąż coś robi z sympatii. Jesteś rzeczą? Nie jesteś. To tylko Twoje subiektywne przekonanie. Gdy zaś mam w sobie przekonanie, że jestem dzieckiem Bożym, kochanym bezgranicznie przez Stwórcę, i z tego powodu kocham Boga i siebie, to nikt, ale to nikt, choćby najbliższy, nie jest w stanie sprawić że poczuję się przedmiotowo. Mówię oczywiście o pewnym ideale, do którego warto dążyć, i którego mogę doświadczać na razie w pewnym stopniu. Jednak to już często wystarcza, aby dawać miłość, nie oczekując tego samego w zamian, i mimo że daję, a mało co dostaję - czuję się szczęśliwa.
Zatem - warto się modlić za siebie, abym pokochała siebie, aby Bóg pozwolił mi spojrzeć na siebie Jego oczami. Od tego się zaczyna.
A wtedy te dylematy dotyczące rocznicy ślubu zminimalizują się same. Bo stwierdzisz, że chcesz ją obchodzić po prostu tak, jak chcesz. I jeśli mąż dołączy - superrr!!! jeśli nie - trudno, widocznie nie jest gotowy. Robisz coś, bo jest to dla Ciebie (!) ważne, a nie dlatego aby mąż dołączył, docenił, dał Ci coś ważnego... A sama to sobie daj :-) daj sobie poczucie, że jesteś ważna, że akceptujesz siebie, że jesteś żoną, jest to Twoje powołanie, więc świętujesz moment gdy tą żoną się stałaś. I uciesz się tym dniem, bez oczekiwań, że ktoś doceni. Nie musi. Ty sama doceń siebie :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
krople rosy

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: krople rosy »

Mimała pisze: 21 cze 2018, 8:27 Ale czekając na zmianę jego uczuć w stosunku do mojej osoby nie mam już po prostu siły.
Może lepiej modlić się o własne uzdrowienie z krzywdy? I o taką miłość, która mimo, iż zraniona i zawiedziona nie podda się zgorzknieniu i nadal będzie ukierunkowana w stronę męża?
Myślę też, że nie ma sensu wchodzić w jego głowę i widzieć w niej jakieś swoje scenariusze. Zamyślenie nie musi być objawem tego, że akurat w tym momencie mąż myślami i sercem jest przy tamtej kobiecie. A może widzi Twoje wycofanie się i cierpienie i nie wie jak wybrnąć z tej sytuacji?
Ty się zamykasz....on się zamyka.....
S zona zalinkwała w kąciku psychologicznym konferencję ks. Recława o wydobywaniu z siebie skarbów z dobrego i złego banku, posłuchaj w wolnej chwili. W obliczu cierpienia i krzywdy mamy w sobie narzucającą się siłę dokarmiania się samymi smutnymi i przykrymi wspomnieniami i wyobrażeniami, to jeszcze potęguje problem.
Twój mąż jest nadal Twoim mężem. I zawsze nim będzie. Wiem, że trudno przeskoczyć swoje krzywdy ale spróbuj aby ten logiczny argument napędzał Twoje myśli, słowa , pragnienia i czyny.
Mnie taki sposób podejścia bardzo pomagał wtedy gdy czułam się przez męża zraniona. Mało tego: samoistnie bez mojej ingerencji wpychały mi się w głowę wszystkie dobre wspomnienia związane z mężem i naszą relacją.
I widziałam wyraźnie: że te zranienia to wcale nie cały mój mąż.
Tylko zraniona kobieca duma , poczucie krzywdy były tak silne że chciały zafałszować prawdziwy obraz.
Prawda o człowieku schowana jest głębiej.
krople rosy

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: krople rosy »

Bardzo lubię słuchać ks. Tadeusza Guza. I patrzeć na Jego pogodną i łagodną twarz . Może i Ciebie wzmocni na Twojej drodze :)
https://www.youtube.com/watch?v=ZkTVHJB3hD4
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Camilaa »

Nirwanna pisze: 21 cze 2018, 9:12 ciężko kochać kogoś kto nie odwzajemnia uczuć. Tym bardziej ciężko, gdy postrzegamy miłość jako uczucie
Nirwanna pisze: 21 cze 2018, 9:12 A sama to sobie daj daj sobie poczucie, że jesteś ważna, że akceptujesz siebie, że jesteś żoną, jest to Twoje powołanie, więc świętujesz moment gdy tą żoną się stałaś. I uciesz się tym dniem, bez oczekiwań, że ktoś doceni. Nie musi. Ty sama doceń siebie
No i fajnie tak oddzielic uczucia od czynów
i mogę tak zrobić, juz jestem na takim etapie ze jestem w stanie, tylko szczerze mówiąc uwazam ze mąz odbierze mnie conajmnjej jak wariatke albo taka która na sile chce uszczesliwiac . Tez mialam rocznice teraz w czerwcu i co?
Miałam złożyć zyczenia bo jeszcze jesteśmy małżeństwem... cieszyc sie ze jestesmy razem a jednak nie jesteśmy . Wiec to chyba zalezy od sytuacji i od tego co to ma byc za gest milosci, bo niestety ale tu tez liczy sie jak to druga strona odbierze... mimo ze ja mam pozytywne intencje. Ogólnie ja to też się gubię w takich drobnych sprawach, czy wyjsc naprzeciw czy jednak twarda miłość, gdzie tu zbilansowac to wszystko zeby pokazać milosc ale nie robic z siebie wariata.
Trzeba mocno sie wsłuchać w siebie zeby wytyczyc sobie jakas drogę skoro maz nie odpowiada i nie reaguje tak jak mój ani pozytywnie ani negatywnie i nią podążać, moze kiedys coś z tego będzie....
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: ozeasz »

Camilaa pisze: 21 cze 2018, 9:56
Nirwanna pisze: 21 cze 2018, 9:12 ciężko kochać kogoś kto nie odwzajemnia uczuć. Tym bardziej ciężko, gdy postrzegamy miłość jako uczucie
Nirwanna pisze: 21 cze 2018, 9:12 A sama to sobie daj daj sobie poczucie, że jesteś ważna, że akceptujesz siebie, że jesteś żoną, jest to Twoje powołanie, więc świętujesz moment gdy tą żoną się stałaś. I uciesz się tym dniem, bez oczekiwań, że ktoś doceni. Nie musi. Ty sama doceń siebie
No i fajnie tak oddzielic uczucia od czynów
i mogę tak zrobić, juz jestem na takim etapie ze jestem w stanie, tylko szczerze mówiąc uwazam ze mąz odbierze mnie conajmnjej jak wariatke albo taka która na sile chce uszczesliwiac . Tez mialam rocznice teraz w czerwcu i co?
Miałam złożyć zyczenia bo jeszcze jesteśmy małżeństwem... cieszyc sie ze jestesmy razem a jednak nie jesteśmy . Wiec to chyba zalezy od sytuacji i od tego co to ma byc za gest milosci, bo niestety ale tu tez liczy sie jak to druga strona odbierze... mimo ze ja mam pozytywne intencje. Ogólnie ja to też się gubię w takich drobnych sprawach, czy wyjsc naprzeciw czy jednak twarda miłość, gdzie tu zbilansowac to wszystko zeby pokazać milosc ale nie robic z siebie wariata.
Trzeba mocno sie wsłuchać w siebie zeby wytyczyc sobie jakas drogę skoro maz nie odpowiada i nie reaguje tak jak mój ani pozytywnie ani negatywnie i nią podążać, moze kiedys coś z tego będzie....

Camilo ,czy dobre rzeczy nie wymagają poświęcenia :czasu ,energii, siły , rezygnacji z innych zajęć itp. , tak funkcjonuje ten świat , że jeśli ustawimy hierarchię w odpowiedni sposób , wszystko praktycznie "samo" się kręci (wg stwierdzenia :skoro Bóg jest na pierwszym miejscu ,to wszystko inne jest na wlaściwym miejscu ) ,ale też rzeczy dobre rodzą dobre owoce i są budowaniem dobra w na tym świecie ...
Tez mialam rocznice teraz w czerwcu i co?
Miałam złożyć zyczenia bo jeszcze jesteśmy małżeństwem... cieszyc sie ze jestesmy razem a jednak nie jesteśmy . Wiec to chyba zalezy od sytuacji i od tego co to ma byc za gest milosci, bo niestety ale tu tez liczy sie jak to druga strona odbierze... mimo ze ja mam pozytywne intencje.
Może waśnie problem jest w tym że Ty sama nie wiesz co czujesz ,kim jesteś ,nie znasz swojej toższamości do końca i stąd wątpliwości , niepewność ,wahania .....Nie wiem , pytam ,rozpoznaję przez analogię .
Sam miałem podobnie i nieraz mam ,ale widzę progres (zresztą jak i Ty ), bo wiele obszarów mam juz zdiagnozowanych i shierarchizowanych ,więc o tyle mi łatwiej ,ale też mam świadomość że to efekt góry lodowej , to co widzę jest tylko niewielką częścią rzeczywistości , świadomość tego czyni mnie pokornym i przygotowanym na to , że jeszcze wiele przede mną ,ale znów cierpliwość i świadomość obecności Taty daje mi poczucie bezpieczeństwa i pokój w podejmowaniu kolejnych wyzwań .
Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana ! Hbr 12,12
Takie cytaty są dla mnie wsparciem i pocieszeniem , że to co jawi się mnie często jako cierpienie i ból , nie jest końcem a pewnym etapem ,że mogę z tego wyciągnąć dobro …….


A że będą potknięcia ,a kto ich nie ma ?

Dziecko się uczy chodzić ,a i dorosły nieraz źle stanie , potknie się i nogę złamie , więc tu potrzeba więcej cierpliwej miłości i do siebie i innych ,bez presji ,tak ja to widzę i tak staram sie żyć .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Camilaa »

ozeasz pisze: 21 cze 2018, 10:52 Może waśnie problem jest w tym że Ty sama nie wiesz co czujesz ,kim jesteś ,nie znasz swojej toższamości do końca i stąd wątpliwości ,
Możliwe ze nie wiem co czuję i co chcę
Ale napewno nie chcę godzic się na krzywdę czyli zdradę i nie wiem jak to robić
i przez to robię to ...
krople rosy pisze: 21 cze 2018, 9:34 A może widzi Twoje wycofanie się i cierpienie i nie wie jak wybrnąć z tej sytuacji?
Ty się zamykasz....on się zamyka.....
I moze to nas właśnie zamyka...
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Angela »

Nirwanna pisze: 21 cze 2018, 9:12 Zatem - warto się modlić za siebie, abym pokochała siebie, aby Bóg pozwolił mi spojrzeć na siebie Jego oczami. Od tego się zaczyna.
A wtedy te dylematy dotyczące rocznicy ślubu zminimalizują się same. Bo stwierdzisz, że chcesz ją obchodzić po prostu tak, jak chcesz. I jeśli mąż dołączy - superrr!!! jeśli nie - trudno, widocznie nie jest gotowy. Robisz coś, bo jest to dla Ciebie (!) ważne, a nie dlatego aby mąż dołączył, docenił, dał Ci coś ważnego... A sama to sobie daj daj sobie poczucie, że jesteś ważna, że akceptujesz siebie, że jesteś żoną, jest to Twoje powołanie, więc świętujesz moment gdy tą żoną się stałaś. I uciesz się tym dniem, bez oczekiwań, że ktoś doceni. Nie musi. Ty sama doceń siebie
Ja też do tego tak podchodzę.
Mam może łatwiej, bo mąż z góry zaznaczył, że sobie nic nie życzy ode mnie.
Ale było moją potrzebą i uznałam, że nie chcę tej potrzeby tłumić. Skoro pamięta się o urodzinach i rocznicach kolegów i koleżanek z pracy, to dlaczego udawać, że nie pamięta się o mężu.
Na 25 rocznicę ślubu wysłałam mu sms z podziękowaniem za wszystkie dobre chwile naszego małżeństwa. Nie zraziło mnie, że odpisał, że żadnych nie pamięta. I to nie ja wychodzę na wariatkę, tylko jego zachowanie pokazuje jak sam jest biedny, jak chora jest jego dusza. I niestety to nie ja mu mogę pomóc. Zostawiam to Bogu. Włączyłam się potem tylko w to co dzieci przygotowały, pomogłam zrobić uroczysty obiad, one desery. Nie mogę pozwolić, aby dzieci widziały, że o ważnych rocznicach się zapomina.
Podobnie było na urodziny męża. Były życzenia ode mnie, by to Bóg obdarzył go łaskami, bo tylko on wie co dla niego jest dobre oraz tort pieczony wspólnie z dziećmi.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: ozeasz »

Mimała zgadzam się tu z Nirwanną i kroplami rosy ,świadomość tego , że miłość nie jest tożsama z emocjami , a z postawą była dla mnie jednym z ważnych elementów potrzebnych do przemiany życia .

Mimo tego że jestem mężczyzną ,byłem mocno emocjonalny , dalej sprawia mi to trudność ,aby oddzielić emocje od zachowań (jako choleryk mam w naturze impulsywność ,choć dziś słyszę od znajomych że ja to flegmatyk raczej jestem :lol:) , żeby je zobaczyć ,poznać ,nazwać i wyciągnąć wnioski .

Po kilkunastu latach pracy nad sobą i pomocy Boga , widzę zmianę ,nie jestem na mecie ,nie jestem też na starcie , jestem w drodze ….. dziś wiem że emocje to informacje i ode mnie zależy jak je wykorzystam ,Tato w swej łaskawości dał je nam to wierzę m.in. byśmy umieli zidentyfikować czy nasze potrzeby są realizowane .

Odzywają się kiedy są i te należą do przyjemnych ,ale też objawiają nam kiedy nasze potrzeby nie są realizowane i te są często bolesne i przykre .

Dowiedziałem się że możemy po swojemu realizować nasze potrzeby i te rozwiązania przez lata mogą być nie adekwatne ,deficyty pozostają bo metody ich realizacji są błędne .

Dowiedziałem się że realizacja swoich potrzeb bez uznania i uwzględnienia potrzeb innych może okazać sie przemocą wobec nich - to jedna z zasad asertywności .

Do tego musiałem dojrzeć ,do stanu który może dla innych jest normalny ,dla mnie to była i jest ciężka praca ,jednak satysfakcja z postępów oraz zmiana poziomu relacji z innymi jest wystarczającą rekompensatą .


Tu ,na warsztatach 12 kroków , miałem okazję poznać SIEBIE SAMEGO lepiej ,dzięki czemu moja percepcja otoczenia (m.in. żony) również się zmieniła . Tu usłyszałem ważne zdanie które uczę sie ciągle realizować : Akcja - Stop - Reakcja .

Taka postawa pomaga mi oddzielić emocje od zachowań i DECYDOWAĆ ,nie REAGOWAĆ na zachowania otoczenia .

To usłyszałem od ks. prof. Jaworskiego , i zapadło mi w pamięci :
dziecko reaguje na bodźce ,człowiek ,wolny, dojrzały decyduje co zrobi ,jak się zachowa .

Więc zachęcam Cię Mimała do pójścia w tym kierunku , który ma na celu odkrycie w całej rozciągłości swej tożsamości ,zanim na nowo będziesz chciała określić jakość relacji z mężem , znaleźć swój punkt widzenia .
Mimała pisze:Ciężko jest kochać kogoś kto nie odwzajemnia uczuć.
Wiem coś o tym ,pisałem w innym wątku na ten temat ,m.in. tutaj Dialog z Bogiem na ten temat pomógł mi zobaczyć to z właściwej perspektywy .
Mimała pisze:Ja się nie narzucam mężowi, ale czuję, można by powiedzieć, że czuję że nic nie czuję. Dlatego nie naskakuje na niego, nie naciskam, powoli rezygnuję z walki o małżeństwo, ale o rodzinę nigdy.
Mimała zastanów się na ile w tym co napisałaś jest z postawy miłości względem męża ,a ile jest w tym potrzeby bycia kochaną , czyli czy rzeczywiście jest w tym walka o małżeństwo , (w tym konkretnym przypadku , czyli nas tu na forum, nie ma rodziny bez małżeństwa ,bo kolejność jest właśnie taka ,pierwsze małżeństwo ,mąż ,a owoc małżeństwa to dzieci ) czyli ja rozumiem to tak , troska o wzajemną miłość ,a na ile próba zaspokojenia tylko własnej potrzeby .

Abstrahując tu od ww słów i reasumując :
  • Ty masz te potrzeby , i tu trzeba by je dobrze zidentyfikować ,np. potrzeba bycia kochaną ,potrzeba szacunku ,bezpieczeństwa itd. ,one są niezależne od stanu w jakim jesteś tzn. czy jesteś mężatką ,osobą wolną ,osobą konsekrowaną itd.
  • masz prawo do ich zaspokojenia ,
  • mąż nie jest na etapie by wyjść temu naprzeciw , więc powstaje pytanie ,
  • jak je zrealizować w sposób uporządkowany ,godny , konstruktywny , efektywny ?
  • Jak realizując swoje potrzeby w postawie miłości , nie dyskwalifikować potrzeb męża ,być asertywną


Wierzę w to że :
  • po pierwsze nie jesteś sama na tej drodze mając swego Tatę przy sobie i wsparcie najbliższych ,przyjaciół , oraz wspólnoty ludzi bliskich w doświadczeniu
  • po drugie masz zasoby do tego by podjąć działania które pomogą Ci realizować to o czym napisałem ,albowiem jesteś córką Króla ,królów a On daje każdemu z Nas to wszystko czego potrzebujemy
  • i po trzecie idziesz drogą którą szło już wielu ,więc nie lękaj się jest światełko w tunelu , jest lepsza jakość życia , jest radość i obfitość na tej drodze , jest godność i wolność ,jest obecność Chrystusa …... więc w drogę nie ma co oglądać się za siebie , Niech Cię w tym Pan prowadzi ,błogosławi i strzeże ,Ciebie , Twojego męża , małżeństwo i rodzinę …..
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: rak »

ja może troszkę inaczej:
Camilaa pisze: 21 cze 2018, 11:58 Ale napewno nie chcę godzic się na krzywdę czyli zdradę i nie wiem jak to robić
i to jest myślę pytanie za 100 punktów. Czyli jak w praktyce ma wyglądać tzw. twarda miłość? Jak pokazywać miłość i służyć drugiej osobie, równocześnie kategorycznie dystansując się i okazując sprzeciw wobec jej krzywdzących działań?
Wątpie, czy na te pytanie jest jednoznaczna odpowiedź, bo myślę że to jest b. indywidualna sprawa i rozwiązania.

Ja b. tęgo to próbowałem rozklimić w swoim czasie i w sumie dalej to robię... Do czego doszedłem. Staram się zawsze okazywać miłość, służyć żonie (przyjmuję, że nie zawsze to staranie wychodzi) mimo olbrzymiego ładunku negatywnych emocji , które temu towarzyszą, a sprzeciw zranieniu i w moim mniemaniu niewystarczającym zadośćuczynieniu jeszcze je podsyca. Ale staram się po swojemu, myślę, że dość widocznie, choć to nie powinien być argument...

Z drugiej strony mój sprzeciw też jest b. widoczny i oczywiście rzutuje na poprzedni paragraf, ale jak jak dla mnie jest to naturalna konsekwencja sytuacji. Jak nie było porozumienia to oszczędzałem, ale jak już mogłem to dzieliłem się ze ślubną moimi uczuciami (a jej sprzeciw powoli wobec tego malał, ale dalej jest spory). W rozmowach nazywam rzeczy po imieniu, czasami używając drastycznego lub nawet wulgarnego języka. Słowo mam moim zdaniem moc i należy niego w pełni korzystać (no może nie na forum ;) ). Na moją postawę rzutuje też pewnie, że nasłuchałem się w swoim czasie od ślubnej i jej bliskich, że zdrada jest normalna (romantyczna przygoda bez konsewkwencji), zdarza się i powinno się spokojnie nad nią przejść do porzadku dziennego, stąd też mój sprzeciw jest teraz tak mocny. Zresztą osoby, które tak twierdziły, też kiedyś pewnie usłuszą o moim odczuciach na ten temat. Postaram się podać to z miłością :D

Dla mnie twarda miłość to balans. Służę i dbam o dobro drugiej osoby, tylko że to dobro wymaga czasami zdecydowanych działań. I mimo, że ich konsekwencje też dla mnie są bolesne, ale nie można się od nich migać. Łatwo tutaj moim zdaniem wpaść w skrajność (jak Eliasz w dzisiejszym 1. czytaniu) i trzeba ten balans na bierząco monitorować.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: ozeasz »

Camilaa pisze:Możliwe ze nie wiem co czuję i co chcę
Ale napewno nie chcę godzic się na krzywdę czyli zdradę i nie wiem jak to robić
i przez to robię to ...
Camila i to jest ok , za to czy masz wpływ na to że ktoś zdradza ? Na pewno masz największy wpływ na siebie , nie wiem czy słyszałaś o pojęciu "kręgi wpływu" ,mnie to pomogło w konstruktywności i efektywności moich poczynań.

Zasada jest taka ogólnie , poświęcam energię ,czas ,siły , zasoby na to wszystko na co MAM WPŁYW ,więc to warto sobie określić ,określić obszary na które wpływu nie mam i gdzie przysłowiowo każde moje działanie jest "zawracaniem kijem Wisły".
Przekierować swoje siły z tych obszarów do obszaru na który mam wpływ , samo zagadnienie dało mi pojęcie że mimo przysłowiowego nie martwienia sie pogodą ,na którą wpływu nie mam nigdy ,jest wiele obszarów w moim życiu na które tracę siły i czas ,które mnie eksploatują ,nie dając żadnych efektów ,bo nie mogą ,bo nie mam na nie wpływu .
Camilaa pisze:.....i przez to robię to ...
Czyli sie zamykasz ,wycofujesz ?

Granice ,to mi przyszło do głowy ,czuję sie bezpiecznie u siebie ,więc też zza płotu mogę nawet wykrzyczeć co mnie boli ,nie obrażając ,komunikując .

Czy je znasz ,stawiasz ,egzekwujesz?

Pytam ,bo ja się tego dopiero uczę ?

I to co pisałem znajomość siebie ,tożsamość jest pewnego rodzaju też określeniem granic ,wiem kim jestem ,wiem jaka jest moja wartość ,a w związku z tym wiem że to czy tamto narusza moje granice ,więc podejmuję działania by je egzekwować .
To daje obszar do poruszania sie w bezpiecznej dla mnie przestrzeni ,(więc daje poczucie bezpieczeństwa ,więc pozwala się otwierać w założonych wcześniej ramach-granicach),jaka ona jest decydujesz Ty .

Bo jest też taka możliwość że granice nie pozwolą innym się nawet zbliżyć ,więc nie ma szans na dialog ,im staję sie silniejszy dzięki stawianiu granic ,poznawaniu własnej wartości tożsamości ,potrafię znieść nawet cierpienie i ból bo wiem na ile mnie stać . To można wyczytać z historii Jezusa i nie tylko , na fundamencie tożsamości ,Bożego dziedzictwa , możemy "iść na krzyż "z pokojem decydując sie na to w wolności już , nie poddanym niewoli .


Rak to co napisałeś zgadzam się ,z założenia jednak , jeśli właśnie nie zainwestujesz w poznanie siebie na pierwszym miejscu : słabości ,zalet ,emocji ,granic , nie zaczniesz stosować asertywnych zachowań ,itp. dopóty wszelkie działania będą wynikały z błędnych założeń (czyli z błędnego widzenia siebie ,a zatem też i innych ), czyli wyniki, wnioski też będą obdarzone błędem . '

Więc znów wrócę do tego by poznawać przede wszystkim siebie w świetle Bożej prawdy ,a świat wokół będzie się zmieniał niejako z automatu , bo my się będziemy zmieniać ,czyli zgodnie z ww zasadą robię to na co mam wpływ , na żonę w moim wypadku nie mam wpływu .
Więc moje działania na dzień dzisiejszy koncetrują się na pogłębianiu świadomości Jej wartości w moich oczach , wynikającej z tego , że tak samo jak ja , Ona jest Jego umilowaną córką , cały czas proszę o pomnożenie miłości do Niej i widzenie Jej oczami Boga i coraz częściej widzę jak małe i błędne było moje widzenie żony wcześniej ,czyli paradoksalnie kryzys ,zdrada pomógł mi zobaczyć siebie i moją małżonkę w prawdzie i to czyni mnie coraz bardziej wolnym ,słowa Jezusa spełniają sie w moim życiu ,bo On jest Bogiem wiernym .
Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: "Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". J 8,31-32
Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Camilaa »

rak pisze: 21 cze 2018, 12:25 Czyli jak w praktyce ma wyglądać tzw. twarda miłość? Jak pokazywać miłość i służyć drugiej osobie, równocześnie kategorycznie dystansując się i okazując sprzeciw wobec jej krzywdzących działań?
No wlasnie tez tak uważam ze tak należy pokazywac twarda miłość wobec zdradzajacego poniewaz niedojrzalosc zdradzajacego moze wykorzystywac nasza dobroć i bezinteresowną miłość i byc przyzwoleniem do dalszego nas krzywdzenia, co innego jeśli małżonek chce lub probuje cos naprawiac ale nie jest pewny co do naszych zmian
Dlatego nie przemawia do mnie skladanie zyczen z okazji rocznicy,
bo jak zaczelam sie starac tak bezinteresownie, jak juz bylo miedzy nami bardzo źle a i nie wiedziałam o zdradzie to dostalam prezent pod choinkę, dostalam prezent nawet jak wrocil od kowalskiej, cos strasznego! Z litosci? Z poczucia wyrzutów to zrobil? Dodam ze po konfrontacji ze zdrada juz nie bylo nawet zyczen z okazji Dnia Kobiet.
I po co tak siee plaszczyć jak ktos nie chce naszej milosci i nią gardzi i tylko do nas czuje litość a swoje zachowanie usprawiedliwia dawaniem prezentów....
Nawet w zeszłym roku czulam ze daje mi swoje auto bo czuje sie winny...
Ale u tak niedojrzalej osoby to tak jakby on czekal na usprawiedliwienie i moja bezinteresowna milosc sprawia ze odplywa jeszcze bardziej... bo moze nic nic mu nie zabronie, bo złożę te zyczenia i pomysli ze go kocham, tesknię i nie umiem zyc bez niego i zawsze bedzie mial gdzie wrocic bo ja go przeciez nie wyrzuce a jak tak dlugo zdradzal to teraz tez może...
Mimała
Posty: 57
Rejestracja: 01 gru 2017, 12:53
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Mimała »

A czy skupianie się na sobie nie jest trochę narcystyczne? Nie chce być taka jak mój mąż, myśleć tylko o sobie i o swoim szczęściu i o tym co mi się należy. Na pewno potrzebuję innego spojrzenia na świat, ale mój świat przed kryzysem nie był zły, nie był idealny, ale ja akceptowałam wszystkie jego wady, doceniałam zalety. A teraz mam robić swoje i czekać co przyniesie mi jutro. A fajnie byłoby usłyszeć od osób najbliższych coś miłego. Móc robić plany na przyszłość tj. kupienie córkom mieszkania, co pociąga za sobą perspektywę kredytu. I teraz kopić razem czy osobno, spłacać razem czy osobno? Jak osobno to wszystko wypadałoby podzielić na pół. A małżeństwo to jedność i w uczuciach i w postawie. Powiedzmy, ze bez uczuć można żyć, ale jak żyć ze świadomością, że nie wiem co przyniesie mi jutro. Małżeństwo to kiedyś było dla mnie poczucie bezpieczeństwa. Nie ważne czy świat jest przeciwko nam, razem damy rade, bo w "kupie" siła. I tak było, to funkcjonowało.
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co oznacza postawa miłości?

Post autor: Camilaa »

ozeasz pisze: 21 cze 2018, 13:21 Czyli sie zamykasz ,wycofujesz ?
Ozeasz
W pewien sposób tak, bo unikam raniących konfrontacji a poza tym lista Zerty (nie zaczynać rozmów, nie prosić się o miłośc, nie planować spotkań, nie narzucać, wycofywać z emocjami i nadmiernymi uczuciami, zadnych pretensji i wyrzutów…) zresztą mało mamy wspólnego teraz czasu, praktycznie się mijamy…
A ciężko stawiać granice komuś kto jak mnie widzi to wychodzi z domu…. Nie biegnę za nim i nie krzyczę i dlatego wtedy nawet nie wracam do tematu, zostawiam to jemu…. Skoro nie chce gadać...
Choć jak już mąż jest i o cos zapyta to staram się rzeczowo odpowiadać, ba ! nawet dopytam a jak pozwoli to podrąze temat właśnie żeby było więcej konfrontacji… i żeby w spokoju można było odpowiedzieć i posłuchać co on ma do powiedzenia bo to mnie interesuje - już nawet nie z punktu widzenia co myśli i co planuje dla nas, tylko choćby jak reaguje na obecną sytuacje w danym momencie, bo on jak dziecko jest i nie umie powiedzieć co go boli.. woli focha strzelić (ja nigdy nie mogłam L ) i jak się ostatnio zapytałam czy zirytowała go moja informacja że zaprosiłam znajomych bo burknął coś pod nosem to stwierdził ze nie odpowie na to pytanie…. Nie sądze ze to było problemem ze przychodzą znajomi, tylko właśnie co? Musze się domyślać… bo on nie powie...

A „kręgi wpływu” nie słyszałam….
ODPOWIEDZ