małzeństwo nad przepaścią

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Amica

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Amica »

burza pisze: 24 cze 2018, 8:02 bałam się, żeby się nie wyprowadził.
Mam dla Ciebie smutną wiadomość. Dopóki się boisz jego wyprowadzki, dopóki boisz się jego straty, po pierwsze NIC się nie zmieni na lepsze. Po drugie - zmieni się na gorsze. Po trzecie - mąż będzie egzekwował coraz to durniejsze i śmielsze pomysły. Znane są przypadki, kiedy mąż sprowadzał do domu kochankę i mieszkali we troje.

Jesteś zafiksowana na tym, by mąż wrócił, przez co sama siebie traktujesz, jak zero, jak nic, jak kogoś niewiele wartego.

A zasada jest prosta i sprawdzona: jak my siebie traktujemy, tak inni będą traktować nas. Naprawdę. To nie są sztuczki, to nie są jakieś teorie niesprawdzone w życiu. Po prostu tak już jest.

Jeśli więc chciałabyś mieć jeszcze kiedyś normalną rodzinę opartą na normalnych zasadach, to wyjście jest jedno: musisz natychmiast zaprzestać dotychczasowej "taktyki". Przykro mi - ale nie masz innej opcji.

A żeby zaprzestać, trzeba zacząć układać sobie w głowie. Możesz sama nie dać rady - nie myślałaś o jakiejś terapii dla siebie?

Wiem, że ciężko Ci się zebrać, podjąć jakieś decyzje, ale jeśli na ten moment nie jesteś w stanie tego zrobić dla siebie, to zrób to dla córki.

Wyobraź sobie, że ona za kilkanaście lat powieli Twój los. Na 99% tak będzie. I to nie będzie przypadek, tylko naturalna kolej rzeczy, ona nie będzie znała innej matki, niż tej, która daje się poniżać, krzywdzić, byle tylko mąż-bożek łaskawie się nie wyprowadził. Za parę lat zacznie rozumieć wiele rzeczy i.... stracisz także i ją, jej szacunek, jako córki, jako kobiety.

Wyobraź sobie, że przychodzi do Ciebie córka za 20 lat, widzisz, że ma pękniętą żuchwę. I córka opowiada Ci, że jej mąż przewrócił ją z krzesłem, ale ona nie wie, dlaczego. Co jej powiesz? Co jej doradzisz? Gotuj mężowi i dbaj o niego, to nie będzie miał powodów?
Ona powie: mamusiu, ja zrobię wszystko dla niego, nawet się poniżę, byle tylko został. Co jej powiesz: tak trzymaj, córeczko?

W tych ostrych słowach chcę Ci przekazać i jakoś umożliwić Ci spojrzenie na siebie z boku.

Możesz to wziąć sobie do serca, możesz zlekceważyć i dalej pisać swoje. Ale gwarantuję Ci, że nic, ale to nic nie pójdzie po Twojej myśli, ponieważ tak działa psychologia człowieka. Jeśli daje się nam poniżać, nie szanujemy go, mamy go za nic. Pomyśl o tym....
jacek-sychar

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: jacek-sychar »

Burza

Słowa Amici są brutalne, ale może warto je przemyśleć?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Amico, twoje słowa są straszne ale też, budzące mnie z tego stanu bojaźni w którym obecnie jestem. Córka jest dla najważniejsza i jej dobro. Tak też reaguje, pisząc na forum, ponieważ nie wiem czy dam radę to wszystko udźwignąć ,po raz drugi te wszystkie finanse i całą sytuację.
Jeszcze raz ten cały ciężar odpowiedzialności, który dopiero co się zakończył, wraca do mnie ponownie, ze zdwojoną siła. Odpowiedź jest prosta z Bożą pomocą dam radę, muszę nie mam innego wyjścia.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Smutek »

Burza, pomodlę się o siłę dla Ciebie Kochana.
Ściskam
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: renta11 »

Burza

Masz moją modlitwę.

Prawie rok od chwili, kiedy dowiedziałam się że "się wypaliło" (a to kowalska się zapaliła :D ) usłyszałam od męża "[... - moderacja przetłumaczyła na: odejdź], na nic innego nie zasłużyłaś". Był pijany,samochodem wracaliśmy do domu z wesela. Dwa dni potem powiedział coś znacznie mniejszego i dostał ode mnie w twarz. Na następny dzień nareszcie się wyprowadził.
Przez ten rok żyłam jak w letargu, odsunęłam się, czekałam na jego decyzję. W strachu, beznadziei, w roli ofiary. Sama decyzji o rozstaniu nie chciałam podjąć.Z różnych powodów.
Po jego odejściu zaczęłam działać, pojawiła się energia. Teraz, po prawie 4 latach, jestem w innym miejscu. Moje życie jest MOJE, sama podejmuję decyzje i ponoszę konsekwencje. Różne rzeczy mogę o aktualnym życiu powiedzieć, ale najważniejsza jest ta: moje życie jest udane (cokolwiek mam na myśli) , a nie udawane. :D
Czego i Tobie życzę.
Ostatnio zmieniony 25 cze 2018, 10:39 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: przetłumaczono na język polski z łaciny
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Dziękuję za modlitwę, dużo znaczy dla mnie. Powiem, wam, że to co czuje i przechodzę jest straszne aczkolwiek, wy to wiecie i cały czas zadaje to pytanie sobie i też, Bogu dlaczego? Przecież, jako żona nic takiego nie zrobiłam, byłam wierna starałam się traktowała małżeństwo jak świętość. I mnie to spotkało, jakaś kara a mąż świetnie się bawi. Być może to jest karaza na dwoje, że coś źle było a my już tego nie widzieliśmy. Tylko modlitwa i wiara w Boga, jakoś mnie sprowadza do pionu i trzyma. Widocznie to jest po coś, choć ciężko mi to pojąć i tylko jedna osoba z tego małżeństwa ponosi to cierpienie. Chciałabym by Bóg zabrał to moje wielkie cierpienie i ofiarować je w intencji przemiany serca mojego męża.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Wiele pytań i refleksji przychodzi mi do głowy. Słyszę też, od rodziny i znajomych, że widocznie ten mój mąż nie jest dla mnie ani ja dla niego. Widocznie nie byliśmy sobie pisani bo, tak się zdarzylo, takie tapniecie, rozłam. Jest przecież, powiedzenie mąż i żona od Boga są sobie przeznaczeni.To jak to w ogóle jest z małżeństwem i z tym wszystkim, czasem myślę, że szkoda moich jeszcze lat i tego czekania, bo być może już nic z tego nie będzie. Patrząc się z boku na to moje małżeństwo, to jest moja walka. Itylko ja chcę, naprawy a tak może, być, że do końca moich dni będę sama. Przepraszam za te pytania bo moja rodzina i wszyscy znajomi uważaja, że życie nie kończy się na jednym mężu, mozna mieć drugiego Moje wnetrze na te ich mowy się buntuje bo ja inne mam poglądy i wartości. Zawsze byłam przekorna i nigdy nie byłam chłonna jak gąbka na innych poglądy.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: ozeasz »

Burzo ,a co byś powiedziała na to ,gdybyś usłyszała takie stwierdzenie od Boga ?

On by zapytał ,jak to wiele razy rozbił na kartach Biblii , a szczególnie to dla mnie wybrzmiało w Ks. Ozeasza ,gdzie jest Twoja miłość ,wierność itd. bo w rzeczywistości w obrazie małżeństwa jest obraz relacji człowieka z Bogiem i to człowiek idzie swoją drogą w ogromnej większości nie zważając na Boże wezwanie , na Jego miłość ,na Jego zaangażowanie ,i trwa to nieraz całe życie ludzkie ?

Mnie to pozwoliło popatrzeć na postawę żony i zobaczyć w niej siebie samego ,co z kolei pozwoliło mi na większą empatię i zrozumienie wobec żony .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: ozeasz »

Chodziło mi o te słowa
burza pisze:….widocznie ten mój mąż nie jest dla mnie ani ja dla niego. Widocznie nie byliśmy sobie pisani bo, tak się zdarzylo, takie tapniecie, rozłam
oraz o te
burza pisze: . ...to jest moja walka. I tylko ja chcę, naprawy ...
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Czarek »

burza pisze: 25 cze 2018, 23:33 Powiem, wam, że to co czuje i przechodzę jest straszne aczkolwiek, wy to wiecie i cały czas zadaje to pytanie sobie i też, Bogu dlaczego?
Burzo moim zdaniem teraz jest u Ciebie czas na zadawanie pytania "dlaczego" i uważam, że to normalny etap kryzysu.
Chcę Ci napisać, że bardzo pomocna może być zamiena pytanie "dlaczego to się stało?" na "po co to się stało?".
To pozwala na wyjście z roli ofiary i z poczucia skrzywdzenia, które są dokarmiane pytaniem "dlaczego?" i wynikającym z niego rozdrapywaniem ran i wejście w postawę konstruktywnego zajęcia się sobą dzięki zadaniu pytania "po co?". Po wejściu na tą ścieżkę odpowiedzi na pytania pojawią się same (tak zadziało się u mnie).
burza pisze: 25 cze 2018, 23:33 Przecież, jako żona nic takiego nie zrobiłam, byłam wierna starałam się traktowała małżeństwo jak świętość.
Czy żałujesz swojej wierności i starań?
burza pisze: 25 cze 2018, 23:33 Być może to jest karaza na dwoje, że coś źle było a my już tego nie widzieliśmy.
Kto według Ciebie jest tym, który karze?
burza pisze: 26 cze 2018, 13:21 Przepraszam za te pytania bo moja rodzina i wszyscy znajomi uważaja, że życie nie kończy się na jednym mężu, mozna mieć drugiego Moje wnetrze na te ich mowy się buntuje bo ja inne mam poglądy i wartości.
Ludzie czasami gadają byle co, bo i byle co wiedzą ;)
To moim zdaniem wygodna i nieodpowiedzialna postawa, bo to nie oni poniosą ewentualne konsekwencje.
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: wertor1 »

Burza gdy czytam jak zachowuje się twój mąż to jest to identyczne zachowanie mojego męża najpierw powiedział że mu się wypalilo ja od razu w płacz że już mnie nie kochasz ,?A mąż najpierw stwarzał pozory ze może to się zmieni ,że nie ma nikogo .Potem był coraz gorszy starał się żebym fo znienawidzila ,robił mi na złość nie wracał na noc cały czas zaprzeczał ,że ma kogoś. Ja również myślałam, że coś we mnie jest nie tak.Nigdy bym nie przypuszczala że po 25 latach człowiek może zrobić drugiej osobie coś takiego.Maz wyszedł z domu bez słowa pożegnania wszystko zostawił w domu.Szybko wniósł o rozwód. Obecnie unika mnie i synów chociaż mieszka na sąsiedniej ulicy .Jeśli mogłabym ci poradzić to staraj się zabezpieczyć przyszłość i finanse wszelkie regulacje majątkowe alimenty.odkładam oszczędności póki mąż coś daje.Ja teraz widzę że mąż zachowywał się typowo jak zdradzacz i teraz widze ze dalszy schemat jest taki sam to znaczy szantaz ekonomiczny,podzial majatku,odsuniecie calkowite lekcewazenie mnie ,traktowanie jakby nas nie bylo.Na pocieszenie sobie i tobie myślę że może być tak ,ze ta kobieta nacieszy się nim i kiedyś mąż wróci. Takie przypadki też się zdarzają ale czy my wtedy będziemy tego chciały.?I czy bedziemy gotowe podjac trud naprawiania .Obecnie powtarzaj sobie w każdej ciężkiej chwili Jezu ty się tym zajmij .Oraz teraz ja jestem najważniejsza.Ja tak mówię gdy np widzę męża z kochanką albo na fc.
.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Wektor 1, z sytuacją finansową jest u mnie ciężko bo tak naprawdę zarabiam na przysłowiowe waciki. On wie, że finansowo jestem zależna od niego kredyt, rachunki i opiekunka do dziecka, która musi być 5lub 6lat. Jemu też przewróciło się w głowie, gdy zaczal więcej zarobić. A to też, do końca tak nie jest bo w umowie ma najniższa krajową a szef daje do ręki by oszukać fiskus. Mąż żadnych pieniędzy mi nie daje i tak było po ślubie, ale gdy urodziła się córka to mnie olśnilo. Stwierdziłam, że tak nie może być jest corka są wydatki jesteśmy rodziną a on rachunkami i kredytem się wykresy. Zaczęłam wymagać, jemu to się nie podobało oczywiście nic nie dał czasem coś rzucił, na otarcie łez. A gdybym nie pracowała to być, może byłoby tragicznie. Także, z tym zabezpieczeniem to jest tak a gdy wrócił to pytal się czy wycofam pozew o alimenty a jakże, wycofalam i on wycofał pozew rozwodowy, ja uwierzyła pełna wiary, że zrozumial,że będzie dobrze. Teraz myślę, że wrócił po prostu do domu (nie do mnie i córki), bo płacil kredyt i za wynajem płacił, przecież wiedział, że ja nie zapłacę bo na życie nie będę miała. A po co wynajmować skoro ma dom. I z tym zabezpieczeniem finansowym to u mnie kiepsko bo niby jak? Trzeba to oddać Bogu, zaufać.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Już jest kilka dni, jak córka wyjechała z mężem na Śląsk do teściów. A przed wyjazdem zapytałam grzecznie gdzie jedzie z córką i na ile powiedział w dwóch słowach(na Śląsk i powrót w sobotę) Wczoraj dzwoniłam, na telefon męża, długo nikt nie odbierał w końcu odebrała córka,ponieważ, on nie chciał. Odebrała i rozłączyła się jest jeszcze mała, 6lat kończy w sierpniu. Ponownie zadzwoniłam, odebrała i powiedziała dobrze nie chciała ze mną rozmawiać. Za trzecim razem ona zadzwoniła powiedziała jest ok i rozlaczyla się. Tego dnia wczoraj mąż miał też urodziny te 40te.On już jasno dał mi do zrozumienia, że go nie obchodzi. Nawet ta teściowa prawie 70letnia kobieta nie wczuwa się, że mogę się martwić o córkę jak matka, teść trochę jest inny ma 74lat ale co może, syn tak powiedział i teściowa(zona) i jeszcze brat meza i tak musi być ja jestem ta zła bo mówiłam, że ma ta kochankę by mąż żony słuchał a nie matki. Od 3lat nie mam kontaktu oni nie chcą nawet jak wrócił bo teściowa powiedziała, że z jej listy jestem skreślony. Uparci są bo są Ślązakami. Córka nawet za mną nie, jest wpatrzona w ojca a ja kocham ją bardzo i serce mi pęka. Całym moim światem jest i myślałam, że jak dziecko jest to wszystko jest, takie mocne filary rodziny. Nic ani nikt tego nie zburzy a jakże się pomyliłam.
jacek-sychar

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: jacek-sychar »

Burza
O ile dobrze zrozumiałem Twój post (momentami mam jednak wątpliwości), to tęsknisz za córką. Ja to rozumiem. Szczególnie że córka jest mała. Ale tata przecież nie zrobi jej chyba krzywdy. Niedługo córka wróci. Teraz może warto wykorzystać ten czas dla siebie.
Odpoczynek, wyjście do znajomych, jakaś ciekawa lektura, czy film.
Przecież kiedyś i tak córka pójdzie w świat.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Tęsknię za rodziną, którą miałam, tak myślę tak mi się wydawało(mąż i corka). A też, wiem, że dzieci dane są do czasu kiedy dorosna. Z tatą nic córce się nie dzieje, wszystko w porządku. Chodzi o to, że nawet od męża żadnego telefonu, że nie martw się wszystko ok. On jest poniewaz, na mnie moja rodzinę pogniewany i wszystko co dotyczy mnie, przecież powiedział, że go nie obchodzi, że się okreslil(bo przecież jest z ta ukrainka). Więc, po co do mnie ma się odzywać, takie jego myślenie. A powinien wiedzieć, że komunikować się na temat dziecka powinien , normalnie a nie ja muszę się dopytać gdzie i co? Jest dorosły, a zachowuje się jak chłopiec 15lat. A co do mojego czasu wolnego to też, wyjechałam do swojej rodziny bo sama w czterech ścianach to dopiero bym myślała. A tak oderwalam, się od tej szarej rzeczywistości w jakimś niewielkim stopniu.
ODPOWIEDZ