Burzo, a zastanowiłaś się nad tym jak poczuła się córka po tym jak Ty wyjechałaś?burza pisze: ↑29 gru 2022, 23:22 Przed świętami córka się rozchorowała i nie puściłam jej 3 dni ostatnie jej do szkoły .I kiedy byłam w środę w pracy a on miał wolne nakazałam by poszedł z dzieckiem do lekarza bo te objawy za długo były. Poszedł komunikacji żadnej co lekarz powiedział tylko wysłal receptę mi sms ,ze co ja z pracy jej kupię ,może że był dowód. To wina tych jej wyjazdów z nim po 5 dniach nauki zabieranie intensywne dziecka, do jego roboty od 9-23 sobota/niedziela mimo ,ze byłam w domu .To wszystko,przed sprawą te zabieranie dziecka .I z racji choroby miałałyśmy święta spędzić w domu z córką ,a wczesniej przed chorobą jej, miałyśmy jechać do mojej rodziny. I 23/12/22 widzę ,ze on jest w domu i nigdzie sie nie wybiera. I mówię do niego a ty nie jedziesz on (mąż po rozwodzie) ,ze nie więc ,ja do dziecka ,że jadę a ty z ojcem zostaniesz bo chora jesteś ( miała mocny kaszel ).Nie mogłam zostać z nim bo sobie nie wyobrażałam , z tym człowiekiem spędzić świeta , on nie obchodzi od 7 lat to byłby zupełnie zwykły dzień. Jadąc pociagiem napisałam sms aby dał jej leki i dbał o nią i by nie jeździł z chorą córką.Od 24 grudnia dzwoniłam do córki i pisałam na różnych komunikatorach ale nie odbierała i nie pisała.Martwiłam się o nią bo mimo ,że byłam daleko to cały czas miałam z tyłu głowy dziecko.
Nie potrafiłabym zostawić chorych dzieci i wyjechać, i to jeszcze na tak długo. Serce by mi pękło...
A może warto byłoby zostać z nią i sprawić by jednak święta miały świąteczny charakter?