małzeństwo nad przepaścią

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pustelnik

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pustelnik »

Pijawka pisze: 02 mar 2019, 18:57 A / (...) twój mąż po prostu miał dość bycia ustawianym po kątach i postanowił przegryźć łańcuch.

B/ Czuję, że miałaś dobre intencje ale dla niego naprawdę mogło być już za wiele.
A / to akurat ... :-) OK ze strony męża, tak myślę.

Bo czyż nie powinniśmy STARAĆ SIĘ :-) dążyć do wolności (nie mylić z samowolą i "używaniem życia" ) oraz miłości (nie mylić ze stanem emocjonalnym zakochania, ani ... sentymentalizmem, ani ... "egoizmem we dwoje") ?

B / tzw. "dobre intencje" :roll: :( . Jak tu napisać krótko, a nie banalnie w temacie - podaruję sobie lepiej. Może innym razem. Może ktoś inny zrobie to ... lepiej.

"Dobrymi chęciami (intencjami) wybrukowane jest ..."
A ile widzimy (ja też) tych intencji (zazwyczaj wzajemnie sprzecznych ze sobą) ? A może : które z nich "chcemy widzieć", a które tak szybko wypieramy, że ich nawet "nie widzimy" ?

Pogody Ducha !
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pijawka »

tata999 pisze: 02 mar 2019, 22:15 Zupełnie absurdalny błąd (a może wręcz sofizmat), 1000-kroć powielany, Pijawko.
Teraz jestem pewna, że zupełnie mnie nie zrozumiałeś tata999... chociaż akurat zwracałam się do burzy. Skoro już posądziłeś mnie o jakieś absurdy, to pragnę Cię oświecić co konkretnie miałam na myśli. MOIM ZDANIEM mąż burzy miał dość jej krzyków, awantur i dlatego postanowił się odizolować od niej ( emocjonalnie i fizycznie) i nigdzie nie napisałam,że był ZMUSZONY do zadowalania się kochanką... nie usprawiedliwiam tego człowieka w zdradzie (!) ale po ludzku wierzę, że miał dość tej ciężkiej atmosfery w domu i wolał odejść. Kochanka pojawiła się- z tego co w różnych wątkach pisała burza- poźniej,kiedy już między małżonkami było niezbyt dobrze. Pisała przecież, że w tym związku to ona krzyczała na niego a on miał słuchać... Jasne, że mąż burzy mógł postąpić inaczej, bardziej dojrzale itd..ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił. To była jego decyzja. Współczuję burzy ale po ludzku rozumiem jej męża w tym że nie miał z nią lekko i czuł się nieszczęśliwy. Szkoda tylko, że tak łatwo szuka się szczęścia poza tym, gdzie ono rzeczywiście istnieje.
Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Rybka »

Pijawko, patrząc na to co Burza wcześniej opisywała myślę że nie jest to takie zero - jedynkowe
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: renta11 »

Burzo

Nie udzielam się w Twoim wątku.
Dlatego, że w zasadzie od samego początku tylko "jojczysz". To takie określenie zasłyszane w telewizji na słowotok żony do męża "Ty... " Do tego uprawiasz samospełniającą się przepowiednię "Mój mąż....więc... to się nie uda, będzie rozwód..." Poza to wcale nie wychodzisz. I tym stale obarczasz wasze dziecko ucząc ją takiego reagowania na problemy w życiu. Czy Twoja mama "jojczy", może babcia?
"mamy to, na co się godzimy".
Kiedy zdystansujesz się od męża, będziesz zmuszona sama zająć się swoim życiem. Będzie to bardzo trudne dla Ciebie. Ale konieczne do nauczenia się Siebie (kim jesteś, co lubisz, czego pragniesz, jak ma wyglądać Twoje życie, co zrobić aby to osiągnąć itd.). A przede wszystkim, jak od "jojczenia" przejść do działania, czego Ci serdecznie życzę i o co się dla Ciebie pomodlę.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: tata999 »

Jednak napisałaś ewidentnie:
Pijawka pisze: 02 mar 2019, 18:57 (...) kochanka była tylko następstwem (...)
To, że Burza miała swoje wady i mogła się spodziewać reakcji to niezaprzeczalne. Wszyscy jesteśmy niedoskonali.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

No tak pokrzyczalam na męża, jeśli coś bylo nie tak. Tak naprawdę wyraziłam swoją opinię tylko on, mówił, że był krzyk.Nie jestem z tych co milczą o nie, staram się komunikować, gdy nie nie podzielam z kimś racji. Staralam się, na bieżąco wyjaśniać sytuację oczywiscie nie zawsze. Po drugie mógł odezwać się i zacząć rozmawiać a jemu wszystko pasowało, czasem to było dla mnie dziwne. I gdy powiedziałam coś na przekór, specjalnie też było dobrze a to było źle. Postrachu też nie sialam bo mam drobną filigranową sylwetkę a on duży mężczyzna. Co by nie mówić, to małżeństwo i słowa przysięgi ja rozumiem tak, że to nie tylko stapanie radośnie, razem po płatkach róży ale i po cierniach w bólu ale razem trzymając się za ręce. I satysfakcja, że razem zawsze damy radę takie doświadczenia wzmacniają i umacniania sakramentalna, miłość małżeńską. To tylko sa moje takie odczucia,ktos inny wcale nie musi się z tym zgadzać.
Pustelnik

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pustelnik »

burza pisze: 03 mar 2019, 22:18 No tak pokrzyczalam na męża, jeśli coś bylo nie tak.
Witaj Burzo, na innych też "pokrzykujesz" ?
Np. na córkę ?
Czy ... współpracowników/klientów w pracy ?
Sąsiadów ?

Dobrego dnia !

P.S. Czy w Twoim domu rodzinnym (Twoja rodzinna pierwotna) krzyk był używany jako ... narzędzie komunikacji ? Jak często ? Czy jako ... wyraz miłości/troski ?
Pustelnik

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pustelnik »

burza pisze: 03 mar 2019, 22:18 Po drugie mógł odezwać się i zacząć rozmawiać a jemu wszystko pasowało, czasem to było dla mnie dziwne.
Burzo,
to, że się nie odzywał WCALE NIE ZNACZYŁO, ŻE (wszystko) MU PASOWAŁO ...

Tak myślę, a nawet jestem prawie pewien ...

Co Ty na to ?
JAK SIĘ Z TYM CZUJESZ ?
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Ukojenie »

Burzo..Cóz, ja tez byłam z tych co pokrzykują..ot tak, bez przemocy, gdy traciłam cierpliwosc na poczynania męza potrafiłam pokrzyczeć., Po pierwszej zdradzie mojego meża zamilkłam, całkowicie. Przez kilka lat z moich ust nie padły nieprzemyslane krzyki, wyrazałam się spokojnie, bez złości. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedziec że stałam się poprawną żoną, w każym aspekcie. A mój mąż i tak zbłądził kolejny raz... z zupełnie innego powodu
Pustelnik

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pustelnik »

Ukojenie pisze: 04 mar 2019, 9:25 tez byłam z tych co pokrzykują..ot tak, bez przemocy (...)
Nie znam Cię Ukojenie, nie bierz tego do siebie proszę ...
Piszę tak ogólnie apropo cytowanej (wyrwanej z kontekstu) treści :
Może TAK, może NIE.
Czy ten kto pokrzykuje ma monopol na decydowanie jak druga osoba to odbiera ???

Z mojego podwórka:
Ja jako depresant, nawet "niewinne" przejawy złości, wtrącania się, "radzenia" odbierałem ... jako ... przemoc. Nie jestem pewien, ale może to być typowe dla (części bynajmniej) depresantów.
To co (pytanie za ... stówkę :-)) :
Spotykała mnie przemoc czy nie ?
Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Rybka »

Pustelnik pisze: 04 mar 2019, 9:22
burza pisze: 03 mar 2019, 22:18 Po drugie mógł odezwać się i zacząć rozmawiać a jemu wszystko pasowało, czasem to było dla mnie dziwne.
Burzo,
to, że się nie odzywał WCALE NIE ZNACZYŁO, ŻE (wszystko) MU PASOWAŁO ...

Tak myślę, a nawet jestem prawie pewien ...

Co Ty na to ?
JAK SIĘ Z TYM CZUJESZ ?
Ale czy Burza może za to odpowiadać, skoro mąż jej tego nie zakomunikował ?
Ja rozumiem wylanie żali itp. ale jeśli ktoś przez x lat nie mówi co złe, co mu nie pasuje , nagle się przelewa i następuje trzaśnięcie drzwiami to w jakim stopniu jest się za to odpowiedzialnym ?
A co jak pasowało ponieważ było się wtedy zwolnionym z odpowiedzialności, z dbania, co jak mąż zgadza się bo tak mu wygodniej i taki układ funkcjonuję x lat i nagle się z niego wycofuję nie sygnalizując wcześniej problemu ?
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Ukojenie »

nie mam pojęcia dlaczego w moim poście jest "bez przemocy", szczerze
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Ukojenie »

Moderacjo- czy mozna sprawdziś skąd się wzięły słowa "ot tak bez przemocy"?
Byc może w trakcie moderacji się wkleiły a byc może wkleiły się mi podczas pisania
jacek-sychar

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: jacek-sychar »

Ukojenie

Twój post nie był w żaden sposób przez nas zmieniany.
Jak zmieniamy, to na dole postu jest informacja, co zmieniliśmy i kiedy.
Musiałaś więc sama to napisać. ;)
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Ukojenie »

W takim razie musiałam wcisnąć "wklej" z treści komputera, przepraszam
Chciałabym z cała stanowczością, równiez w odniesieniu do słów Pustelnika, stwierdzic że krzyk to przemoc słowna.
odrzuciałam takie zachowania.
Niestety zarówno ta jak i cała reszta zmian nie przyniosły skutku bo maż zbłądził kolejny raz.
ODPOWIEDZ