małzeństwo nad przepaścią

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: s zona » 08 sty 2022, 16:41

Bławatek pisze:
07 sty 2022, 22:26
Burzo witaj po przerwie. Szkoda, że twój mąż dalej w "oddali".

Może powrót do rodzinnych stron trochę by ci ułatwił życie, może mogłabyś mieć wsparcie rodziny. Bo teraz że wszystkim jesteś sama. A sama zmiana choć trudna może pomóc ci pójść do przodu. Choć w dzisiejszych czasach pandemii może być trudno od razu znaleźć odpowiednią pracę, ale na początek pewnie coś by Ci się udało znaleźć.

Nasunęło mi się tylko pytanie - czy twój mąż nie będzie robił problemów gdy będziesz chciała wyjechać z córką.

Życzę Ci aby ten rok był spokojniejszy i lepszy.
Burzo ciesze sie ,ze sie odezwalas ... kilka dni temu myslalam, zeby spytac, co u Ciebie ....

Rozumiem, ze jestes w bardzo trudnej i niezawinionej przez siebie sytuacji ...

Ze swojej strony podpisuje sie pod postem Blawatka .. Czy to nie bedzie na szkode corki .. a co, jesli to maz dostanie opieke lub oboje naprzemienna .

Moze warto spojrzec z roznej strony . Jak widzi to Wasza corka .. rozumiem,ze str finansowa jest wazna , jednak jesli zniszczy sie relacje z dzieckiem, to potem zadne pieniadze tego nie naprawia ..
A corce jestescie potrzebni Oboje...

Burzo, zakladajac,ze teraz "dostaniesz corke dla siebie " i alimenty, to ten "pozorny sukces "moze zle sie odbic na dziecku ..... i w dalszej kolejnosci na Tobie ..
Prosze przemysl to, dzieciom potrzebny jest Ojciec , nie tylko na telefon lub w zasiegu kilkuset km czy dalej ..

I uwierz prosze, nie pisze tego z sufitu ...

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: sajmon123 » 10 sty 2022, 0:19

[quote="s zona" post_id=390881 time=1641656519 user_id=123]
[quote=Bławatek post_id=390684 time=1641590803 user_id=7839]
Burzo witaj po przerwie. Szkoda, że twój mąż dalej w "oddali".

Może powrót do rodzinnych stron trochę by ci ułatwił życie, może mogłabyś mieć wsparcie rodziny. Bo teraz że wszystkim jesteś sama. A sama zmiana choć trudna może pomóc ci pójść do przodu. Choć w dzisiejszych czasach pandemii może być trudno od razu znaleźć odpowiednią pracę, ale na początek pewnie coś by Ci się udało znaleźć.

[b]Nasunęło mi się tylko pytanie - czy twój mąż nie będzie robił problemów gdy będziesz chciała wyjechać z córką. [/b]

Życzę Ci aby ten rok był spokojniejszy i lepszy.
[/quote]

Burzo ciesze sie ,ze sie odezwalas ... kilka dni temu myslalam, zeby spytac, co u Ciebie ....

[b]Rozumiem, ze jestes w bardzo trudnej i niezawinionej przez siebie sytuacji ...[/b]

Ze swojej strony podpisuje sie pod postem Blawatka .. Czy to nie bedzie na szkode corki .. a co, jesli to maz dostanie opieke lub oboje naprzemienna .

Moze warto spojrzec z roznej strony . Jak widzi to Wasza corka .. rozumiem,ze str finansowa jest wazna , jednak jesli zniszczy sie relacje z dzieckiem, to potem zadne pieniadze tego nie naprawia ..
A corce jestescie potrzebni Oboje...

Burzo, [b]zakladajac,ze teraz "dostaniesz corke dla siebie " i alimenty, to ten "pozorny sukces "moze zle sie odbic na dziecku ..... i w dalszej kolejnosci na Tobie ..
Prosze przemysl to, dzieciom potrzebny jest Ojciec , nie tylko na telefon lub w zasiegu kilkuset km czy dalej .. [/b]
I uwierz prosze, nie pisze tego z sufitu ...
[/quote]

Nic dodać nic ująć... Super komentarz

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza » 20 sty 2022, 17:15

Znów wezwanie na badanie z córką w ozss, termin mi nie pasował zadzwoniłam i poinformowałam. Pierwsze było jakieś 3lata temu. Nawet wczoraj zapytałam męża o ile może jeszcze go tak nazywać czy jednak może zrezygnować z walki ze mną o dziecko a ja mu dam ten rozwód. Chciałbym oszczędzić dziecko stresu z tymi bieglymi bo raz już było ale on nie a rozwód mówi i tak mu sąd da. Już od święt myślę o tym że dam mu ten rozwód bo życie razem a raczej już, Obok siebie to dla mnie wegetacja a córka jaki ma wzór żadnego. Więc, moja decyzja jest taka, godze się dla dobra dziecka i świętego spokoju i wyprowadzam się z córką jak dostanę opiekę do domu rodzinnego już postanowiłam. Nie będę widzieć oglądać a i dla dziecka będzie to lepsze. Opieka naprzemienna nie wchodzi w grę bo będzie duża odległość. Nie stać nie na spłatę i płacić jeszcze kredyt, wynajem też, nie wchodzi w grę tylko wyprowadza. Kiedyś mówił nigdy że ja tu muszę być ale czas dużo zmienia i ta bierność w moim małżeństwie.

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza » 20 sty 2022, 17:23

I jak mu to powiedziałam o tym wczoraj ze choć raz mnie wysłuchaj odpuść to badanie dla dobra dziecka by nie stresować jej to on będzie. I na koniec jeszcze nerwy chyba mu puściły z tej nienawiści do mnie i epitetetami zakończyl sp...j k... ro tylko ja zawsze wierna nigdy nie dopuścilam się zdrady tylko on. I też mu pojechałam. Bo z nim nie można porozmawiać jak cywilizowani ludzie prosiłam o rozmowę wiele razy ale do niego trzeba się umawiać jak na audiencji do papieża a i tak mnie olewa. Zero szacunku od niego, choć jestem matką jego dziecka ale też jeszcze żona. Nigdy to się nie zmieni a ja cały czas liczyłam na jakiś cud. Stwierdziłam że nie ma sensu bo on by musiał chcieć i już odpuszczam za długo to trwa z przerwami 7lat nie może już tak być mam dość tego.

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza » 20 sty 2022, 17:48

To nie znaczy że jestem zwolennikiem rozwodów ale ja już nic nie mogę zrobić Bóg to wie, po ludzku to niemożliwe I nie każde jest do uratowania widzę to po moim. Wiele bym dała by się uratować ale nie wszystko zależy ode mnie, jeśli maz nie wyraża checi ratowania, wtedy i Bóg nic nie może. Moje serce krzyczy ale tak żyć nie można w ciszy, milczeniu braku szacunku , olewa i traktowania jak by mnie nie było i dziecku nie objaśnienia rzeczy dobrych i złych. Córka to widzi i jak coś jej nie pasuje to wszystko odbija się na mnie swoją agresja i zachowaniem bo ona od 4roku to wszystko widzi i myśli że to tak jest ale to nie jest normalne że ojciec ma lepsze relacje niż ja bo woli ojca to też boli bardzo. Choć jestem dobra matką bo dbam o dziecko pod każdym względem ale on jest atrakcją ja nie. Dużo tego bo tyle emocji we mnie po wczorajszym jak mu powiedziałam że zgadzam się na ten rozwód i wykrzyczalam mu o w twarz że to moja pomyłka ślub z nim była choć, to nie prawda. Już nie mogę się plaszczyc przed nim bo straciłam swoją godnośc a wcześniej ja miałam i postaram się z powrotem ja odzyskać.

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Monti » 20 sty 2022, 21:03

Ciągle dużo między Wami emocji mimo upływu czasu. Może poszukaj sobie, Burzo, jakiegoś sposobu na wentylowanie tych emocji? Np. zanim następnym razem wykrzyczysz mężowi, co o nim myślisz, napisz to na forum.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza » 20 sty 2022, 22:43

Tak,niestety jest jeszcze dużo emocji we mnie .Może ,dlatego że, ciężko tak funkcjonować mi jednym dachem domu z mężem.I czuję się jak jakaś służąca która, posprząta i ogarnie z bałaganu dom ,no bo wiadomo przychodzi też ,opiekunka no to nie zostawię po złości tego i niech on ogarnie ,pozmywa ,posprząta i doprowadzi dom do normalnego stanu.Ja nie leżę tylko też, pracuje 2,5 tyg ciągiem ,bo mam taki układ w pracy i idą mi na rękę, a mi to odpowiada choć jestem później, wyczerpana bo muszę mieć umysł świeży w pracy. A sam porządek w domu się nie zrobi . A po analizie od świąt to dużo mam myśli że, już dla mnie to za długo tej bierności i czekania w tym małżeństwie .I zadaje sobie pytanie tylko na co tak czekam.Przecież, to nie nastąpi to nawrócenie męża... nie ma takiej opcji.Już nawet odpuściłam te modlitwy, za męża bo nie widzę efektu jest tylko gorzej.I stwierdziłam na siłę, to ja nikogo nie zmuszę do miłości w sensie męża nie da się.I ta przeprowadzka z córką byłaby dla nas wszystkich najlepsza ,może jakiś szacunek i normalne relacje by wtedy były ,bo kiedy razem mieszkamy to się nie udaje i tylko rany gorsze sobie robimy.Może jakaś tęsknota i przemyślenia byłyby ze strony męża a może się mylę .Tego nie wiem tego ,póki mu nie pozwolę na ten rozwód i nie będę go już trzymać na siłę, skoro tak mnie nienawidzi i już nie kocha:)

Mirabelka1
Posty: 29
Rejestracja: 11 sty 2021, 20:23
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Mirabelka1 » 20 sty 2022, 22:47

Droga burzo, bardzo Ci współczuję. Ta rozmowa strasznie Tobą wstrząsnęła.
Myślę, ze to dobry pomysł z tą wyprowadzką. Potrzebujesz spokoju, czasu na wyciszenie , poukładanie relacji z Panem Bogiem.
Oczywiście nie jestem zwolennikiem rozwodów, ale czasem czytając maile forumowiczów, odnoszę wrażenie, że niezgoda na rozwód, chęć bycia ze współmałżonkiem są dla niektórych ważniejsze niż zbawienie. Tyle sił angażują w walkę z sądami, a czas temu poświęcony, można by przeznaczyć na kontakt z Panem Bogiem.

To tylko moje wrażenie, nie osąd.

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza » 21 sty 2022, 20:32

Mirabelka1 ,wiadomo nie jestem za rozwodem ale muszę pójść tą drogą ,nie chcę już tym zyć obrzydły mi już sądy dostaję alergii nigdy nie miałam z nimi do czynienia aż, tu pozwy rozwodowe od męża.Po wczorajszym moim tel do OZSS że ,nie mogę być bo ferie i wyjazd .Dzisiaj tel z OZSS od kobiety od kiedy to sady dzwonią byłam poirytowana myślałam ze reklama i nie chcący przecież mogą wysłać pismo. Kobiecie wczoraj mowiłam z ozss a dzisiaj jeszcze raz pyta sie jakby wczoraj coś brała dzisiaj jeszcze raz pytała dlaczego żebym jej jeszcze raz powiedziała dlaczego nie mogę po ok 1 h znów ktoś dzwonił jakiś facet niestety odebrałam tez z ozss byłam zaskoczona i mówi że, on mi już o następnym terminie i też ,do mnie żebym poinformowała pana ... czyli mojego męża.Poszaleli ze niby ja jakąś informacja jestem od tego sa listy wysyłane z sądu.Tak naprawdę już bym wcale tam z córką nie pojechała bo to tylko bzdury biegli piszą psychologowie a co jak będę przeciągać. Przyjaźni to oni tam nie są bo te 3 lata temu jak byliśmy na koniec powiedzieli a czy to ma znaczenie z kim dziecko będzie, co za bzdury gadają. To przez mojego męża tam trzeba jechać bo za wszelką cenę chce mi zabrać córkę ze, niby on taki wspaniały tatuś a ja jestem ta zła matka.Nie wiem co będzie bo on taki spokojny opanowany umie grać a ja to impulsywna.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pavel » 21 sty 2022, 21:40

Burzo, aby była jasność - nie mam na celu pisząc wskazywać ci co masz a czego nie masz robić - to twoje życie.
Chciałbym zwrócić twą uwagę na dwie rzeczy.
Pierwsza, być może po raz pierwszy - używanie słowa „muszę” przenosi odpowiedzialność za twą decyzję na czynniki zewnętrzne.
To twoja decyzja i warto być w tym spójnym. Jeśli chcesz się zgodzić na rozwód - twój wybór. Rozumiem, że w obliczu okoliczności towarzyszących masz dość i zamierzasz ulec.
Ale nie musisz.
To wciąż kwestia twojej decyzji.

Druga sprawa, z pewnością nie po raz pierwszy o tym piszę w twoim wątku.
Rozumiem, że życie w kryzysie i okolicznościach mu towarzyszącym jest trudne, wręcz nieznośne. Przez niemały czas pisałaś rzadziej i raczej spokojniej. Ostatnie posty, z racji trudnych emocji, przypominają te początkowe.

Nick dobrałaś sobie chyba bardzo trafnie. Burza emocji to w moim odbiorze znak rozpoznawczy twoich wpisów.

Do czego zmierzam?

Jesteś na forum już długo.
W kryzysie małżeńskim również.
To twoja odpowiedzialność, że wciąż sama siebie oceniasz jako osobę impulsywną niekoniecznie potrafiącą nad sobą zapanować.
Twoje obawy przed badaniami w OZSS wynikają między innymi, a może nawet w dużym procencie, z pracy nad sobą jaką wykonałaś przez ten czas.
I może warto w końcu, zamiast czekać na cudowną przemianę męża, przemienić się samej?
Tak, by funkcjonować w taki sposób by nie bać się o utratę dziecka, o opinie pracowników OZSS?
By nie unikać ze strachu telefonów?
By nie uzależniać modlitw od rezultatów spełniania twoich ich intencji?
Bo o ile Bóg jest wszechmocny, o tyle modlitwa to nie „Koncert życzeń”.
No, to tak po prostu nie działa.
I masz w efekcie tego frustrację.
Może ostro to brzmi, ale warto by albo to napisać po raz pierwszy, albo przypomnieć jeśli ktoś ci już o tym pisał/mówił.

To forum, ta wspólnota dają niesamowicie szeroki wachlarz narzędzi do zmieniania siebie i swego życia.
Wystarczy chcieć czerpać. I działać.
I na zrobienie tego nigdy nie jest za późno.

Wybacz formę, ale ubieranie słów w kolorowe papierki wydaje mi się działaniem na twoją szkodę.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza » 21 sty 2022, 23:38

Pavel, spokojnie nie obrazilam się ale ja już po ludzku nie mam siły. Tak boję się by nie zabrano mi dziecka a tych psychologów po prostu już nie znoszę. Z każdej strony nadskakiwalam mężowi ale już nie mam siły i już nic z mojej strony na niego nie działa. Po prostu wszystko się wypaliło z jego strony. Cóż ja chciałabym ale ileż mogę czekać tak i życie ucieka przez palce. Widzę ludzi w sensie małżeństwa szczęśliwe to myślę zawalilam na całej linii ale co mogę zrobić w pojedynkę czekać umartwiac się. Scenariuszy nie będę pisać bo nie wiem co będzie i muszę to zaakceptować.Napewno będzie ból w sercu. Takie życie obok że jest się olewanym i nie kochanym też boli. Nie tak miało być i jeszcze strach o dziecko. Krzyż mój jest bardzo ciężki, czasem już naprawdę brak mi sił i tracę jakokolwiek wiarę . Psychicznie jestem już tą walka o to małżeństwo wycienczona a mąż i tak mi powiedział że rozwód sąd mu da, tylko przedluzam i żyje w agonii a trwa to już 7lat. Jeśli kiedyś Pan Bóg, będzie miał dla nas plan naprawy to napewno pomoże jeśli, nie to po prostu każde będzie żylo po swojemu.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pavel » 21 sty 2022, 23:58

Burzo, ja rozumiem, że nie masz siły.
Ale kompletnie co innego chciałem ci przekazać pisząc swój post niż pytanie o motywację w rezygnacji z odmawiania zgody na rozwód.
To twoja decyzja, ja skupiłem się na czymś wg mnie istotniejszym, zwłaszcza w twojej sytuacji.
Na tobie, twoim funkcjonowaniu, twojej pracy nad sobą, twojej relacji z córką (o tym w swym poście zapomniało mi się wspomnieć).
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza » 15 cze 2022, 8:41

Witajcie po przerwie ,u nas już po komunii córki. Później było przyjęcie po tej uroczystości w restauracji byłam całą organizatorką.Tak się składa że rodzice chrzestni są od strony mojej jak i męża.Wszyscy byli przy tym stole, natomiast przełomu nie było czyli przełamania lodów . Teściowie nawet słowem się nie odezwali do mniejak i brat męża.Widac było, że akceptują w pełni nowe życie męża i jego decyzję.Caly czas sprawa w toku niedawno przyszło pismo z badania w ozss. A w nim że osobno jesteśmy dobrymi rodzicami a i że dziecko kocha oboje rodziców.Natomiast do siebie zupełnie się nie odzywamy jest mur i dla dziecka jest źle.Wiadomo że źle ale niestety mąż zamknięty na mniti ja po części przejęłam jego zachowanie to nie odzywanie kiedyś nie mogłam zdzierżyć ale 7lat robi swoje.

burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza » 15 cze 2022, 9:15

W trakcie pisania wyrzucił mnie system więc napisałam tylko część.Chcialam dopisać ,że cały czas widzę że już nie ma nas i nigdy nie będzie.Tak jak pisałam wcześniej będę godzić się na rozwód z winy męża bo na siłę nic się nie robi ,choć serce moje czuję co innego. Tym bardziej że jesteśmy sakramentalnym małżeństwem.Ja będę trwać tak jak obiecałam w dzień ślubu.A na koniec napiszę ,że komunia córki była dokładnie w dzień naszego ślubu. Czyli była 18 rocznica naszego ślubu
i I komunia naszej córki. A tak po głowie mi chodziło, że może będzie jakiś przełom ze strony męża ale niestety nic takiego nie było i pora to już zaakceptować że będzie ten rozwód i tyle.

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Monti » 15 cze 2022, 20:34

Ja też uważam, że to niedobrze, że nie rozmawiacie w ogóle w sprawach dziecka. Rozumiem, że jest to trudne, ale zawsze byłem zdania, że dla dobra dziecka trzeba rozdzielić małżeństwo i związane z nim zranienia od rodzicielstwa.
Wiele osób się odcina od małżonków, żeby nie bolało, ale ja się czasem zastanawiam, jak ma się, jak ma się wtedy poprawić relacja, skoro nie ma żadnej przestrzeni spotkania.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 41 gości