Jak uratować pogubioną żonę.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

TomaszF
Posty: 18
Rejestracja: 31 maja 2018, 18:47
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: TomaszF »

Moj kryzys małżeński zaczął się w listopadzie 2017. Po kolejnej kłótni żona uznała że to koniec i składa dokumenty rozwodowe. Mamy 10 lat stażu sakramentu małżeństwa. Nic do niej nie docierały, żadne moje deklaracje, że się zmienię, że mamy dziecko i trzeba walczyć o ocalenie rodziny. Jesteśmy w trakcie rozwodu. Po kilku miesiącach i moim wprowadzeniu się z domu okazało się że poznała kolegę z pracy na jednym z firmowych wyjazdów i że się w nim zakochała. Mąż zły a ten drugi zupełnie inny. Człowiek ten ma rodzinę, dzieci i nie zamierza z niej rezygnować a moja żona Brnie w to coraz głębiej wiedząc lub nie że nic z tego nie bedzie. Na początku podejrzewalem romans a teraz już wiem. Jak jej i sobie pomóc? Zostawić to naturalnemu biegowi niech sama się sparzy?
jacek-sychar

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Tomaszu na naszym forum

Sytuacja dość klasyczna. Kobieta emocjonalnie wycofała się z Waszego małżeństwa, czyli dla niej ono już nie istnieje.
Czytałeś o wycofaniu emocjonalnym kobiet?
viewtopic.php?t=898&start=30#p38313

Pytasz co robić. Na to musisz sobie sam odpowiedzieć, bo sam poniesiesz konsekwencje swoich działań.
Ale możemy spróbować przeanalizować możliwe wariantu postępowania.

1. Nic nie robisz
Ponieważ kowalski chce dalej pozostać w swojej rodzinie, obecna sytuacja dalej będzie się ciągnęła. Wiadomo, że uczucia wygasają po 2, góra 3 latach. Po tym czasie dopiero okazałoby się, czy to Twojej żony coś dociera.

2. Idziesz porozmawiać z kowalskim
3. Idziesz porozmawiać z żoną kowalskiego
Oba te warianty są dość ryzykowne. Albo nastąpi zerwanie gwałtowne kowalskiego z Twoja żona, albo on może zostać na stałe z Twoją żoną. Jeżeli porozmawiasz z żoną kowalskiego, to nawet ona może zostawić swojego męża. Wtedy raczej automatycznie kowalski zostaje z Twoją żoną.

4. Rozmawiasz ze swoją żoną
Uważam, że ten wariant jest całkowicie bezsensowny, bo obecnie więcej dałoby porozmawianie z obrazem. :?

Czy ktoś widzi inne możliwe warianty?

Oczywiście zapraszam Cię do naszych ognisk:
http://sychar.org/ogniska/

Mamy też ostatnie wolne miejsca na wakacjach z Sycharem w Mikoszewie i Skomielnej:
viewtopic.php?f=73&t=914
viewtopic.php?f=73&t=910
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: mare1966 »

Witaj tomaszF .

Tak nawiasem , uważam
że powinien powstać jakiś JEDEN wątek ogólny dla facetów
w stylu : "Żona złożyła papiery rozwodowe - co robić ? "
W gruncie rzeczy te wszystkie sytuacja są praktycznie identyczne .


Zerknij sobie Tomasz na sąsiedni wątek np.Astro .


W zasadzie jak ona JUŻ PODJĘŁA DECYZJĘ ,
to masz dwa wyjścia .
1. walczyć
2. nie walczyć

Od razu powiem , że szanse NA ZAWRÓCENIE żony
masz raczej niewielkie ,
ale WARTO mieć tę świadomość , że się powalczyło .
W sumie nie masz już nic do stracenia .

Z tym , że nie walczysz z żoną , tylko o żonę i o rodzinę .
I tak mało kto to zrozumienie ( najmniej żona ) .

Nawiasem , wasz kryzys nie zaczął się nie w listopadzie , tylko 10 lat temu .
Żona ma w sobie taki zbiornik , coś jak szambo .
W listopadzie .......... wybiło .
Wiedźmin

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: Wiedźmin »

TomaszF - a może zmienić tytuł posta - "Ja uratować pogubionego męża"?

Było tu u nas ostatnio sporo o ratownikach... którzy muszą przede wszystkim troszczyć się o siebie i o własne bezpieczeństwo.
Mocno się z tym zgadzam.

Zwykle jest tak, że nikt nie odchodzi od idealnego męża, ani od idealnej żony.

Piszesz... "nic nie dawały deklaracje" ... pewnie że nic.
Czyny, konkretne działania - do tego widoczne - mają szanse być dostrzeżone.

Samymi słowami ... to mi nic nie udało się w czasie kryzysu zawojować... ba... nawet listami które pisałem (ale to akurat polecam... bo to pomaga osobie piszącej :) ) ... więc listów nie żałuje, choć wrażenia raczej żadnego ma mojej żonie nie wywarły.

No więc tak - Twoja żona zachorowała - zdarza się - wszystkim tu na kryzys.org chorowali (bądź wciąż chorują) partnerzy.

Na chwilę obecną pomóż więc sobie.
Skoncentruj się na dziecku - ono czuje - czuje że jest niefajnie między Wami... daj mu czas i miłość.
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: GosiaH »

mare1966 pisze: 01 cze 2018, 9:49 Nawiasem , wasz kryzys nie zaczął się nie w listopadzie , tylko 10 lat temu .
Żona ma w sobie taki zbiornik , coś jak szambo .
W listopadzie .......... wybiło .
mare1966 - to podkreślone ... no wierz mi, porównanie dosadne i dla mnie, przyznaję, nie do przyjęcia.
Co tak naprawdę chciałeś powiedzieć ?
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: rak »

TomaszF pisze: 31 maja 2018, 23:56 Na początku podejrzewalem romans a teraz już wiem. Jak jej i sobie pomóc? Zostawić to naturalnemu biegowi niech sama się sparzy?
Emocjonalnie zostawiła Ciebie już pewnie jakiś czas temu, jednak coś ją jeszcze trzymało. Warto moim zdaniem pomyśleć nad tym czymś, może możnaby to jeszcze wykorzystać.

Jak sobie pomóc to dostałeś już sporo odpowiedzi. Przede wszystkim zajęcie się sobą (żeby szok, który jest albo dopiero przyjdzie nie zjadł Ciebie od środka) i szeroko rozumiana praca nad sobą (hierarchia warości, suwerennośc emocjonalna, role męża i żony w małżeństwie). Obie te rzeczy w dłuższym (czasie b. długim) okresie powinny Cię wzmocnić i mogą też przyciągnąć Twoją żonę, jednak celem ich jest przede wszystkim wzmocnienie Ciebie.

Co do tego co dalej? To generalnie mogę podzielić się tylko swoimi przemyśleniami. W swoim czasie zauważyłem, że po przekroczeniu pewnego punktu nadmierne "naprawianie" wywoływało u żony reakcje alergiczne i silny sprzeciw (tyle czasu się nie starał, a teraz mu zależy, ma za swoje, niech sobie pocierpi,...). Takie były jej uczucia, niezależnie od fatycznego stanu rzeczy i na ten moment trzeba było je przyjąć. Skoncentrowałem się więc na ograniczaniu skutków kataklizmu, ale z nim samym przestałem z nim walczyć, pozwoliłem mu po prostu przeminąć. No może trochę starałem się sterować z tylnego siedzenia, ale b. uważałem na skutki tych działań ;)
Więc przestałem działać na naprawę, b. na ograniczenie zła, bo widziałem, że to działa zdecydowanie lepiej na ten moment, na naprawę jeszcze przyjdzie czas, jak kolejny punkt zostanie przekroczony... ;)

Dlatego też trochę wydaje mi się, że czuję co Mare miał na myśli z wybijającym szambem. Zło już się stało, latanie teraz i próby ratowania poprzez pryskania jego perfumami (żeby ładniej to pachniało), czy podlewanie wodą (żeby rozrzedzić skutki) nie specjalnie pomoże, a może tylko przeszkodzić poprzez zwiększenie skali i opóźnienie ratunku. Trzeba by najpierw uratować co się da po katakliźmie (uspokoić sytuację) a później już na spokojnie całe to nabrzmiałe szambo wybrać (usunąć przyczyny kataklizmu) a dopiero potem zacząć od nowa starajać się, żeby przy następnej okazji wybiły perfumy :D
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
jacek-sychar

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: jacek-sychar »

Ale jeżeli szambo wybiło, to może gdzieś tam nie było przepływu?
Może brak było przepływu złych emocji.
Może brak było przepływu informacji (komunikacji).

Przy okazji może warto poszukać i przyczyny tej awarii. Najpierw u siebie, potem u żony a na koniec w swojej rodzinie.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: mare1966 »

GosiaH pyta :
"mare1966 - to podkreślone ... no wierz mi, porównanie dosadne i dla mnie, przyznaję, nie do przyjęcia.
Co tak naprawdę chciałeś powiedzieć ? "

Jezus ,
wiele razy
mówił bardziej dosadnie .
"Też nie do przyjęcia"


Gosia , to nazwij to sobie :
- wzbierającą lawą pod wulkanem
- żółcią zatruwającą relację
- zbiornikiem pretensji i nie nienawiści bez zaworu bezpieczeństwa ( upustu emocji )
- gnijącymi urazami które żona w sobie kisi
- pełnym zbiornikiem złych emocji
itp.



---------------------------------------------------------------------------------

Rak pisze :
"jednak coś ją jeszcze trzymało"

Brak "nowego faceta" .
Jak chcesz zmienić statek , to nie skaczesz do morza i czekasz na przystanku ,
tylko czekasz , aż się jakiś pojawi na horyzoncie i podpłynie .

Kobieta DŁUGO , latami się szykuje do odejścia .
To jak szykowanie się do poważnej wyprawy .
Papiery sądowe to już ostatni etap planu - wykupienie biletu
na tę podróż .
I nie dziwota , że trudno ją zawrócić z tej drogi .
TYLE ZAINWESTOWAŁA czasu , emocji
na to POUKLADANIE SOBIE ŚWIATA na nowo ( wg. niej )


Facet przemyśli w kilka godzin i zmienia kurs o 180 stopni .
Kobieta nawet wie ( czuje ) , że źle robi ( jak czasem )
ale i tak to zrobi - bo tyle już w to włożyła wysiłku .
A co dopiero , jak jest przekonana i "KOCHA" .
( "miłość " jej wszystko tłumaczy )
TomaszF
Posty: 18
Rejestracja: 31 maja 2018, 18:47
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: TomaszF »

Ok rozumiem. Przeraża mnie jednak fakt że żona zawsze na pierwszym miejscu stawiał rodzinę i rodzinne wartości a teraz wydała się w coś co przyniesie jej tylko chwilowe uniesienie i pozorne szczęście, bo ten Kowalski nie zostawi żony z 2 dzieci a moja żonę traktuje jako odskocznię i osobę do towarzystwa. Chodzi mi o to że ta relacja nie ma przyszłości dla niej a przyniesie jej tylko zawód miłosny i kolejne życiowe rozczarowanie. Wiem kim on jest, gdzie pracuje. Mógłbym zrobić jak na filmie próba ogniowa ale wg mnie konflikt się pogłębi a nasze relacje jeszcze bardziej osłabią za to że ingeruje w hej życie. Wg mojej żony złożenie pozwu jest równoznaczne z układaniem obie życia od nowa.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: rak »

Mare,

generalnie zgadzam się z Tobą, no może oprócz niepragmatycznej miłości bezwarunkowej ;)

Ale do tego poniżej mam swoją refleksję:
mare1966 pisze: 01 cze 2018, 12:21 Rak pisze :
"jednak coś ją jeszcze trzymało"

Brak "nowego faceta" .
u mojej nawet w amoku czułem wyrażnie pozostałe więzy, jakie nas łączyły. Wprawdzie sama jak je widziała starała się jak najszybciej je zrywać, bo blokowały "jej jedyną drogę do szczęścia", ale czasem udawało mi się zauważyć je pierwszy, naprędce wzmocnić i nawet jak puszczały po pewnym czasie to zostawiały ślad na później... I tym śladem można było dużo pewniej iść....

Ludzie z jakiegoś powodu się wiążą i żyją z sobą kilkanaście lat, nie uważam że jest to tylko siła rozpędu. Warto dlatego pochylić się nad tym i zastanowić się nad powodami. Inny facet jest jakimś pośpiesznym lekarstwem na niedomagania w niektórych obszarach, ale inne obszary mogą jeszcze nieźle funkcjonować, zanim nie zostaną kolejno wypalone w nowym wybuchy emocji.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
jacek-sychar

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: jacek-sychar »

TomaszF pisze: 01 cze 2018, 12:36 ten Kowalski nie zostawi żony z 2 dzieci a moja żonę traktuje jako odskocznię i osobę do towarzystwa
Mojej żonie trójka dzieci nie przeszkodziła w odejściu, więc bym nie demonizował. Reszta może być prawdą lub nie. Tego nigdy nie wiemy.
Na pewno zawsze można się zmieniać. Lepsza wersja samego siebie jeżeli nawet nie zostanie dostrzeżona przez żonę, to na pewno przyda się Tobie.
TomaszF
Posty: 18
Rejestracja: 31 maja 2018, 18:47
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: TomaszF »

Dużo się domyślałem ale jak nie ma dialogu to są domysły. O całej sytuacji wiem od osoby z żony z pracy która jest przerażona cała sytuacja i jej zachowaniem, że wali się jej rodzina a nie przeszkadza jej fakt że tam też zaraz może jej nie być.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: mare1966 »

TomaszF ,
czytaj forum
bo to już wszystko było .

Muzyka jest taka , że dzieci chcą oglądać szczęśliwych rodziców ,
no przynajmniej szczęśliwą mamę , bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci .
A czy z tobą , czy innym facetem ?
Kłótni nie będzie i spokój będzie . Byle szybko sprawę przeprowadzić .
Takie są te "pomocowe" organizacje , bo taki jest klimat europejski .
( są wyjątki oczywiście ! )

Jak jej nie wyjdzie z tym , to może wyjdzie z następnym ?
Na portal randkowy się zapisze , co za problem .

-------------------------------------------------------------------
Tym niemniej
jak już pisałem
ty rób wszystko to co należy robić .
Nie stój i się nie przypatruj .
Już Adam tak stał .


===================================
Rak , skrótami piszę .
Każda sytuacja jest trochę inna ,
te więzi są słabsze lub mocniejsze ,
determinacja , siły , poziom wiary , oporów itp.
Ale trzeba grać takimi kartami jakie się ma , nawet blefować .
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: nałóg »

Na "popapranie" dobrze robi "kubeł zimnej wody" na głowę czyli podbicie DNA i pokazanie konsekwencji tkwienia w popapraniu. Tomasz...jak masz możliwości rozmowy- kontaktu-komunikacji z "kowalskim", to jest to jakieś wyjście. Po prostu informacja że wiesz o zauroczeniu Twojej połowicy w nim i zapytanie go o jego plany oraz otwarty tekst ,że w razie podtrzymywania kontaktów z Twoją współmałżonką poinformujesz jego żonę. Zastrzeżenie, że to nie szantaż a tylko uświadomienie konsekwencji jakie niesie romans z Twoja żoną dla jego rodziny.
Może to zdziałać dwojako:
-on poinformuje Twoja "ukochaną" i rozpęta się piekło u CIEBIE w domu
-w przypadku gdy ten romans jest tylko zauroczeniem chwilowym on się może zdecydować na szybkie jego zakończenie .

Ja porównuje takie przypadki do bananowca(facet) i małp na nim......małpa( w tym wypadku kobieta-sory miłe Panie) siedzi na bananowcu do czasu gdy są na nim banany, gdy ma zabezpieczony byt i jest jej względnie dobrze(poczucie niespełnienia i niezaspokojenia jest w normie a kryzys za mocno nie dopieka-subiektywny brak bananów nie jest za duży ).W tle pojawia się "nowy" bananowiec wydający się pełen bananów....bardzo smakowitych, owianych chmurką pożądania, patrzący w zasnute ,zamglone "małpie" oczy , słuchający a przy tym strojący swoje liście ..... jawi się b. ponętnie....prawie że idealny . Co robi "małpa"???a no w tym zauroczeniu skacze pomiędzy liście nowego "bananowca-faceta". Tam albo nastapi skonsumowanie zauroczenia i symbioza, albo rozczarowanie. Rozczarowanie może doprowadzić do otrzeźwienia i zrobienia rachunku pozytywów i negatywów. W przypadku silnego zauroczenia , uruchomienia żądz (jak rządzą mną/nią/nim żądze to to sobą nie rządzę) i popędów zostaje z nowym bananowcem.

Pokazanie konsekwencji czasami pomaga w otrzeźwieniu. Co zrobisz? W każdym przypadku- co byś nie zrobił- konsekwencje (te przykre lub przyjemne) będą Twoje.
PD
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak uratować pogubioną żonę.

Post autor: rak »

mare1966 pisze: 01 cze 2018, 13:48 Ale trzeba grać takimi kartami jakie się ma , nawet blefować .
i z tym się zgadzam.

Z gier karcianych preferuję bardziej brydża od pokera. A w brydźu blefując sam sobie strzelasz w kolano. Ale impasik od czasu do czasu to czemu nie. Mówi się w końcu, że impas duszą gry...

Tomasz jak się pytasz co robić. Zorientuj się najpierw jakie masz karty, a później co Ty możesz z nimi zrobić... Rzucać ich od razu na stół nie ma sensu, w każdym rozdaniu coś można ugrać, szczególnie w porównaniu do drugiego stolika...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
ODPOWIEDZ