karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Pozwolisz, że pociągnę dalej temat dojrzałości. Skąd to przekonanie że dojrzali mężczyźni to dalej margines?
Z obserwacji życia i ludzi karo17
karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Czy to nie jest obniżanie wymagań? Też wobec siebie?
Jak Ty to z mego posta wyczytałeś....to nie mam pojęcia.
karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Czyta sobie jakaś kobieta forum i widzi że jakieś 99% mężczyzn zdolnych (teoretycznie) do małżeństwa, to jednak dalej duże dzieci. Tylko czy takich dzieci potrzebują kobiety na mężów? Oto jest pytanie...
Nie wiem skąd wziąłeś konkretne liczby, ale mniejsza o to.
Pytanie jest zaś chyba co najwyżej retoryczne. Mnie nieco interesuje idea która Ci przyświecała przy jego zadawaniu. Mógłbyś wyjaśnić?
karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Jakie to cechy i działania są normalne/naturalne i czy są szkodliwe dla małżeństwa? Jeśli możesz napisać? Przyznam że trochę dziwne to zdanie...
Proponowałem Ci już literaturę, jeśli chcesz - możesz się zagłębić. Może wtedy to zdanie wyda Ci się nieco mniej dziwne.
karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Szczególnym fanem p.Pulikowskiego nie jestem, (ale kto co woli) i stwierdzenia że kobiety mają pretensje do mężczyzn że są mężczyznami a mężczyźni do kobiet że są kobietami to trochę masło maślane, jak mawiała w dawnych czasach nauczycielka j. polskiego jeszcze za czasów mojej szkoły średniej.
Z tego co pisałeś i z tego jak piszesz, wnioskuję, że jednak nie tak odległe to czasy. Deprecjonowanie powyższej myśli świadczy natomiast o nieznajomości tematu. Ale skoro wiesz lepiej niż inni...zostań z tym.
karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Symfonia bardzo szczegółowo opisała jak wygląda jej życie małżeństwie. Gdyby mąż miał inne spojrzenie na te sprawy, to on by był autorem wątku: Ja chce odejść, a jest odwrotnie.
Wybacz, nie załapałem. Mógłbyś wyjaśnić co miałeś na myśli?
karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Oczywiście że Symfonia ma wpływ tylko na siebie. A wątek ten jak i wiele innych na tym forum, mogą pozwolić jej przejrzeć na oczy.
Dlaczego stawianie wymagań miałoby być odebrane jako rzucanie kamieniami i pretensjami?
A jak ty to ze sobą połączyłeś???
karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Piszesz, że mężczyźni nie lubują się w wygadywaniu, a jak do tego mają się godzinne nauki księży i zakonników których konferencje często także na forum zamieszczamy?
np. o. Szustak (to był żart oczywiście) Chcieć to móc
Wygadać się nie równa się gadać (nawet mądrze). Chodziło mi po potrzebę wygadania, zwierzenia się np. z mijającego dnia i związanych z nimi przeżyć, emocji. Rzadko który mężczyzna ma taką potrzebę, statystyczna kobieta - ma.
karo17 pisze: ↑14 maja 2018, 17:48
Słuchać żony zawsze warto. Trzeba tylko mówić językiem żony, a to że jest się mężczyzną i nie rozumie się żony jest bzdurą i usprawiedliwianiem swojego lenistwa.
Zgadzam się bardzo mocno, że warto słuchać co ma do powiedzenia żona.
Języka żony można się nawet po wielu latach nieco nauczyć, zdecydowanie warto podjąć ten trud. Nie wiem czy wiesz, ale jak piszą specjaliści od relacji (a moje doświadczenie to potwierdza), to samo zdanie może mieć zupełnie inne znaczenie dla kobiety, a inne dla mężczyzny. Taka ciekawostka
Na koniec zaś, wnioskując z tego co napisałeś - rozumiesz swoją żonę. Dobrze zrozumiałem?
Szczere gratulację, podejrzewam, że możesz być ewenementem na skalę nie tylko krajową.
Podejrzewam, że nigdy nie będę w stanie dobić do osiągniętego przez Ciebie poziomu w tym zakresie. Pozytywnie zazdroszczę.
Zwłaszcza, że moja żona (tak jak podejrzewam i cała reszta damskiej populacji, o tym również mówią specjaliści) czasem sama siebie nie rozumie. I nie ma w tym nic złego ani obraźliwego.
O tym, jeśli zechcesz również dowiesz się z literatury dotyczącej różnic między płciami
Pozdrawiam