Ruta pisze: ↑03 mar 2023, 16:25
Astro pisze: ↑03 mar 2023, 12:35
Bcż dzwoniła do prezesa klubu. Tak to się oparło rento. Muszę zadzwonić do prezesa i z nim porozmawiać co powiedziała matka chłopca czy i ewentualnie jakie dokumenty mu przeslala.wtedy może coś więcej będę mógł zrobić. Tak jest słowo przeciw słowu . Czego ona się wyprze . Syn może zostać wydalony z klubu lub zwolniony trener i cała grupa cały rocznik stracą trenera
. Syn wtedy też oczywiście nie będzie mógł chodzić na te treningi.
Tak działa i funkcjonuje matka synów.
Astro,
Ochłoń przed rozmową. W emocjach pisze się dużo scenariuszy. "Wyrzuciłeś" już w tych scenariuszach najpierw syna, teraz trenera. Zanim jeszcze porozmawiałeś z prezesem.
W silnych emocjach łatwo o błędne decyzje, a rozmowy z personelem przebiegają nerwowo i nieprzyjemnie dla rozmówców.
***
Z perspektywy formalnej mama chłopców ma rację. Placówka nie powinna była wydać zaświadczenia na prośbę jednego z rodziców.
Rodzic zgłasza się do sądu, a sąd decyduje, czy zasięgnie opinii ze wskazanej placówki.
Nie dotyczy to informacji "technicznych", np. że dziecko uczęszcza, od kiedy, o kosztach. Może je dostać rodzic, który nie ma w tym zakresie odebranej władzy rodzicielskiej.
Jeśli trener złamał obowiązujące w klubie zasady i wydał zaświadczenie przekraczające zakres jego kompetencji, może stracić pracę albo zostać ukarany, na przykład naganą. Ale winnym tej sytuacji byłby on sam. Lub brak właściwego przeszkolenia kadry co do zasad.
***
Prezes nie ma też podstaw by przekazywać ci informacje o rozmowie z mamą chłopców czy składanych przez nią dokumentach. Powinien takiej prośbie odmówić. Może cię wysłuchać.
Widzisz Ruto
Dzisiaj uzyskałem zaświadczenia chłopców od ich lekarza o ich stanie zdrowia i przewidywalnym dalszym leczeniu. Czyli na prośbę jednego z rodziców można takie zaświadczenie wydać . Jeśli bcż będzie chciała może je też uzyskać identyczne.
W zakresie leczenia szkoły mogę współdecydować i tu nie mam ograniczeń. Nikt nie ma podstaw mi odmówić.
Zrobiła to szkoła , opinie uzyska kurator bo o taką prosiłem ja ,ale mimo wszystko mi jej nie wydano. Przy współdecydowaniu mógłbym próbować inaczej , egzekwować swoje prawo , bo mam prowo wiedzieć wszystko o edukacji synów.
Ruto ja nie wyrzuciłem ich jeszcze tylko istnieją taka możliwość i zostałem o tym poinformowany.
Zmienia to coś ?
Jasne nie powinien mi nic przekazać , natomiast bidulce mamusi , ktora miała gdzieś rozwój dziecka jego zainteresowania a jakże jak najwiecej.
Ciekawe czy jakby miała miejsce sytuacja w drugą stronę to też matce nie miałby nic przekazywać.?
A i tak z prezesem rozmawiałem i jestem umówiony na rozmowę w realu. Wiem też co nie spodobało się prawniczece bcż .
Prawda jest też taka że to w aktach już jest i nie zniknie akta są numerowane . Może nie być brane pod uwagę , ale pani sędzia to już czytala i kto wie co zrobi.
Matka zgodziła się na treningi . To ja chłopaka wspierałem ,woziłem ,a także doradzałem w różnych kwestiach . Także ja opłacałem treningi , stroje ,sprzęt jej nic nie interesowalo , poza kontaktem i utrudnianiem wielu kwestii . Nie jest też moja wina ,ze nie umie zaakceptować faktu iż syn chce być ze mną nie z nią
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II