W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro » 12 sty 2022, 17:47

Monti pisze:
12 sty 2022, 15:21
Astro pisze:
12 sty 2022, 14:29
Myślałem co wywołało taka moją reakcję. Szukałem zapalników. I już wiem .
Znalazłem je . Reakcja łańcuchowa. Odpalane jeden po drugim . I nie wszystkie odpaliła żona . Psycholog też.
Zapalniki zapalnikami, ale jako ludzie dojrzali ponosimy odpowiedzialność za swoje reakcje. Jezus mówi, że z wnętrza ludzkiego serca pochodzi wszelkie zło. Więc nie ma co szukać winy w osobach trzecich, tylko zająć się pracą nad sobą. Tym bardziej, że nie jesteś tu świeżakiem :)
I jeszcze jedno przyjacielu . Mogę być pokorny , złagodzony do granic , wręcz jak baranek idący na rzeź. Co ma mi z tego przyjść? Taki jest facet? Równie dobrze mógłbym się rozwiesić jako tarcza na strzelnicy i powiedzieć wal smiało. O to chodzi?
Dobrze wiemy ,ze nie . Milczenie też nie jest dobre.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: ozeasz » 12 sty 2022, 23:11

Astro pisze:
12 sty 2022, 15:37
Ozeaszu. Jest ci smutno bo?
Podkreśliłeś pewne zdania.
Dzieci- to informacja dla żony , co one myślą i co mi powiedziały.
Mogę to zakończyć . Powiedz mi dlaczego ja ? Bo taki ma obowiązek męższczyzna? Czy dlatego ,że jestem ,, jej mężem,, i taki mój obowiązek? Czy jeszcze dlaczego? Bo kochać jej nie kocham , jak kolwiek sobie o tym myślimy. Tu sama postawa , sucha postawa miłości nie wystarcza . Bynajmniej dla mnie.
Mur- forma obrony . Rozumiem ,że mam się otworzyć i dać okładać, w różny sposób przez żonę. A co tam.
Albo przyjąć to co narzuca mi wręcz psycholog. Bo syn dał zielone światło? Tylko syn pewnych spraw nie rozumie, jakie to może mieć dla niego konsekwencje . Miał tego próbkę dzięki mamusi.
Za to pani psycholog powinna przynajmniej próbować to zrozumieć i nie próbować ustawiać mi życia.
Zasady i nieustępliwość , o której wspominała często wcześniej żona. Czy to coś złego ?
Małżeństwo - rozumiem ,że mam być męczennikiem i koniecznie dążyć do jego scalenia . Ponosząc kolejne ofiary, przyjmując kolejne próby poniżenia , ataków czy innych pomysłów mojej żony.
Nie mam prawa nie chcieć z nią już być? Bo prawa do ogromnego zła rzeczywiście nie mam. Mam natomiast prawo się bronić i swoich synów . Tak jak umiem , w danym momęcie. Nie raz także ostro.
Było mi smutno kiedy zdałem sobie sprawę jak do siebie mówicie, a wzajemnie nie słuchacie. Smutek mój wiąże się z obserwowania czyjegoś nieszczęścia, z tego co czytam na temat Twojego prawa do wyboru ogromnego zła. To dla mnie smutna rzeczywistość, pogrzebane obietnice miłości i wzajemnej troski, obecność dzieci które są w kleszczach konfliktu, na które spada ciężar wyboru z kim mieszkać, być, same wewnętrznie rozdarte oglądają wzajemne rozdzieranie się rodziców, którzy są dla nich fundamentem świata od momentu kiedy zaczęły widzieć.
Tu nie ma wygranych i przegranych, tylko same ofiary, to napawa mnie smutkiem.

To co napisałem to tylko mój odbiór, tak jak i dwa wcześniejsze posty, Astro to wasze życie, ja się podzieliłem tym jak to widzę w kontekście własnych doświadczeń. Nic nie mam zamiaru Ci narzucić, raczej chcę zachęcić do słuchania siebie nawzajem i wzajemnej troski pomimo emocji które też warto wyciszać. Każdy z Was woła o uwagę, o uważność, ale zarazem nie słyszy tego samego z drugiej strony, czy to nie smutne?

Kiedyś oglądałem dwa sugestywne obrazy, jeden przestawiający niebo drugi piekło, na każdym taka sama uczta, tak samo zastawione stoły, tak samo nienaturalnie długie łyżki. Na jednym z nich przedstawione karkołomne próby sięgnięcia łyżką do własnych ust i widoczna wściekłość z powodu braku takiej możliwości. Na drugim wzajemne karmiących się uradowanych ludzi, ich twarze jak i tamtych mówiły wszystko.

Obraz głęboko mi zapadł w pamięci.

To jest mój paradygmat:
Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Łk 9, 23-25
Pogody ducha.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

Nowiutka

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Nowiutka » 13 sty 2022, 6:21

Astro pisze:
12 sty 2022, 17:47
I jeszcze jedno przyjacielu . Mogę być pokorny , złagodzony do granic , wręcz jak baranek idący na rzeź. Co ma mi z tego przyjść? Taki jest facet? Równie dobrze mógłbym się rozwiesić jako tarcza na strzelnicy i powiedzieć wal smiało. O to chodzi?
Dobrze wiemy ,ze nie . Milczenie też nie jest dobre.
Nie wiem czy to dobre dla mężczyzn / kobiet / niezależnie od płci. Ale szukam granicy między tarczą a powściągliwością. Ja ostatnio - przynajmniej w 2 sytuacjach się udało - ignoruję strzelanie do mnie jak do tarczy. Po prostu przyjmuję komunikat bezemocjonalny (np. jego "nie") i żyję dalej. Może to (jak zwykle) zludne wrażenie, ale mam wrażenie że to zaczęło mu dopiero pokazywać, że jego reakcje to jego problem, nie mój. Może wreszcie zastanowi się nad sobą.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Bławatek » 13 sty 2022, 8:29

Astro, ja mam trochę podobny charakter do Twojego - łatwo się wkurzam - Ty to nazywasz krótkim lontem. Niestety moje dziecko od 2 roku życia swoim uporem mnie do szału doprowadza, ale nauczyłam się odpuszczać i pozwalać mu działać po swojemu - dopóki działanie nie przynosi szkody czy zagrożenia - chce mieć bałagan w pokoju niech ma, nie chce ciepłej kurtki, niech nie ubiera - jak zmarznie to na drugi raz nie będzie się buntował. I podobnie robię z moim mężem - mieszka w zimnym mieszkaniu, nie robi sobie ciepłych obiadów bo nie ma na czym i jak "marudzi" to mu mówię, że to jego wybór i decyzje gdyby działał tak lub tak by miał lepiej ale nie, woli po swojemu. Tak samo wiem że go nie zmienię, na tą chwilę lepszym ojcem nie będzie sam z siebie, więc czasami mu coś podpowiadam, sugeruję - bo mi zależy żeby w końcu zatrybił i być może później sam był pomysłowy, wychodzący z inicjatywą. Nie robię tego dla niego, ale głównie dla syna i pośrednio dla siebie, bo może dzięki temu syn wyrośnie na lepszego człowieka, a ja do końca życia nie będę musiała pluć sobie w brodę, że to przeze mnie lub mój upór ma tyle ran. A mogłabym to mieć gdzieś lub dalej się wkurzać że mimo swoich lat i wielkiego mniemania o sobie mój mąż jest "nikim", bo większość chłopaczków mających dwadzieścia parę lat, których mógłby być ojcem, lepiej sobie radzi z dziećmi niż on prawie 50latek.

Nie masz być tarczą, ale czasami puszczanie mimo uszu i nie branie do siebie czyichś słów, działań przynosi więcej pożytku niż działanie, reakcja, która często pogłębia kryzys, wojnę. A kiedyś usłyszałam, że mądrzejszy kończy spory nawet kosztem tego, że chwilowo przegrywa, bo w efekcie końcowym i tak wygrywa.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro » 13 sty 2022, 15:36

ozeasz pisze:
12 sty 2022, 23:11
Astro pisze:
12 sty 2022, 15:37
Ozeaszu. Jest ci smutno bo?
Podkreśliłeś pewne zdania.
Dzieci- to informacja dla żony , co one myślą i co mi powiedziały.
Mogę to zakończyć . Powiedz mi dlaczego ja ? Bo taki ma obowiązek męższczyzna? Czy dlatego ,że jestem ,, jej mężem,, i taki mój obowiązek? Czy jeszcze dlaczego? Bo kochać jej nie kocham , jak kolwiek sobie o tym myślimy. Tu sama postawa , sucha postawa miłości nie wystarcza . Bynajmniej dla mnie.
Mur- forma obrony . Rozumiem ,że mam się otworzyć i dać okładać, w różny sposób przez żonę. A co tam.
Albo przyjąć to co narzuca mi wręcz psycholog. Bo syn dał zielone światło? Tylko syn pewnych spraw nie rozumie, jakie to może mieć dla niego konsekwencje . Miał tego próbkę dzięki mamusi.
Za to pani psycholog powinna przynajmniej próbować to zrozumieć i nie próbować ustawiać mi życia.
Zasady i nieustępliwość , o której wspominała często wcześniej żona. Czy to coś złego ?
Małżeństwo - rozumiem ,że mam być męczennikiem i koniecznie dążyć do jego scalenia . Ponosząc kolejne ofiary, przyjmując kolejne próby poniżenia , ataków czy innych pomysłów mojej żony.
Nie mam prawa nie chcieć z nią już być? Bo prawa do ogromnego zła rzeczywiście nie mam. Mam natomiast prawo się bronić i swoich synów . Tak jak umiem , w danym momęcie. Nie raz także ostro.
Było mi smutno kiedy zdałem sobie sprawę jak do siebie mówicie, a wzajemnie nie słuchacie. Smutek mój wiąże się z obserwowania czyjegoś nieszczęścia, z tego co czytam na temat Twojego prawa do wyboru ogromnego zła. To dla mnie smutna rzeczywistość, pogrzebane obietnice miłości i wzajemnej troski, obecność dzieci które są w kleszczach konfliktu, na które spada ciężar wyboru z kim mieszkać, być, same wewnętrznie rozdarte oglądają wzajemne rozdzieranie się rodziców, którzy są dla nich fundamentem świata od momentu kiedy zaczęły widzieć.
Tu nie ma wygranych i przegranych, tylko same ofiary, to napawa mnie smutkiem.

To co napisałem to tylko mój odbiór, tak jak i dwa wcześniejsze posty, Astro to wasze życie, ja się podzieliłem tym jak to widzę w kontekście własnych doświadczeń. Nic nie mam zamiaru Ci narzucić, raczej chcę zachęcić do słuchania siebie nawzajem i wzajemnej troski pomimo emocji które też warto wyciszać. Każdy z Was woła o uwagę, o uważność, ale zarazem nie słyszy tego samego z drugiej strony, czy to nie smutne?

Kiedyś oglądałem dwa sugestywne obrazy, jeden przestawiający niebo drugi piekło, na każdym taka sama uczta, tak samo zastawione stoły, tak samo nienaturalnie długie łyżki. Na jednym z nich przedstawione karkołomne próby sięgnięcia łyżką do własnych ust i widoczna wściekłość z powodu braku takiej możliwości. Na drugim wzajemne karmiących się uradowanych ludzi, ich twarze jak i tamtych mówiły wszystko.

Obraz głęboko mi zapadł w pamięci.

To jest mój paradygmat:
Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Łk 9, 23-25
Pogody ducha.
Ozeaszu
Dziękuję za wpis i odpowiedź. Mam nadzieje ,że cię nie urarzę . Nie raz, nie do końca rozumiem wypowiedzi i sens tego co chcesz przekazać także w moim wątku. Ewidentnie nasz język przekazu jest trochę odmienny. To co teraz napisałeś jest dla mnie zrozumiałe , poprzednie wpisy zdecydowanie mniej.Przelozyles to ze swojego języka na mój i dociera. Myślę ,że to cię nie dotknie . Jeśli tak to przepraszam. No taki ze mnie prosty model.
Dzięki . Pogody Ducha
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro » 19 sty 2022, 18:50

Po zeszło tygodniowych przejściach ugoda będzie jednak chyba podpisana. Piszę chyba , bo kto to wie co kobiecie strzeli do głowy. Jednak było by to dobre dla dzieci.
Przemyślenia o sytuacji u psychologa skłoniły mnie do refleksji . Widzę gdzie chce pracować i muszę bardziej zdecydowanie . Zmierzyć się z przebaczeniem co wydaje mi się tak trudne . Nie jak wyprawa w Himalaje ,a wyprawa na Marsa . I jest to dla mnie potrzebne ,aby odzyskać SWÓJ spokoj , ale też odciąć ostatnie linki od żony i pościć wolno . Niech leci.
Ta sytuacja zmusiła mnie także do innej refleksji. Mimo moich usilnych starań od dwóch lat ,aby wyrzucić ja z głowy , serca i życia to się nie udało.
Nadal mi na niej zależy i ja kocham. Ale tak jak pisałem u kolegi w wątku i co dalej ...... No nic .
Trzeba wypuścić .
A powód dla ,którego mogła by nie podpisać ugody .Nie było mnie przy tej rozmowie ale młodszy syn pokłócił się z żoną. Nie jest zadowolony z zapisów tej ugody. Powód bo chce być ze mną . Chce dowolności kontaktu jak starszy syn.
Powiedział , do swojej mamy trudne rzeczy , których nie powinien . Powiedziałem mu o tym.
Jest też coś jeszcze . Żona powiedziała że ona uważa ,że zdecydowanie lepiej byłoby synom u niej( to syna wkurzyło) I trochę jak to się ma do tego co ja robiłem pomagając jej i mówiąc co robiłem ,aby mieć taki kontakt z chłopakami.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Sefie » 19 sty 2022, 19:33

Astro pisze:
19 sty 2022, 18:50
Nadal mi na niej zależy i ja kocham. Ale tak jak pisałem u kolegi w wątku i co dalej ...... No nic .
Miałem to napisać ostatnio, że stąd tak wysoko postawiony mur ale ugryzłem się w język.

Dzieci będą pełnoletnie kiedyś same będą decydować z kim chcą być, grunt to utrzymywać dobry kontakt i minimalizować straty spowodowane rozwodem dla nich.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

jacek-sychar

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: jacek-sychar » 19 sty 2022, 19:43

Astro

Przebaczenie jest świetną sprawą i naprawdę pozwala odciąć się od żony.
Ty martwisz się, że dwa lata i nic? Ja bujałem się z tym 4 lata. Ciągle żyłem tym, co u niej słychać. W końcu wysiadł mi kręgosłup. Przez pół roku praktycznie nie mogłem ani chodzić, ani pracować. Czasami było już tak źle, że wyłem z bólu. W końcu doczekałem się operacji. Potem rehabilitacja i nagle okazało się, że zapomniałem o żonie. Coś cudownego. Potem poszło już łatwo.
Pamiętam, gdy na wiosnę 2014 roku uczyłem się chodzić. Najpierw był ból, ale potem coraz dłuższe wycieczki. Wtedy miałem okazję podpatrywać przyrodę, ptaszki karmiące młode, rozwijające się rośliny. Najprzyjemniejsza wiosna mojego życia. :D

Oczywiście nie życzę Ci takiej choroby, ale może dałbyś radę czymś się zająć?
Ja po tej chorobie po raz pierwszy od wielu lat dałem wreszcie radę usiąść i coś poważniejszego napisać. A wcześniejszy okres? Teraz widzę, że to była wegetacja.
Im szybciej odetniesz się od żony, tym szybciej dojdziesz do siebie.
Również to był okres, w którym stałem się lepszym ojcem. Zacząłem patrzeć poważniej na dzieci. One też to doceniły i od tej pory mam z nimi bardzo dobre kontakty (przynajmniej tak mi się teraz wydaje :lol: ).

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Sefie » 19 sty 2022, 20:26

jacek-sychar pisze:
19 sty 2022, 19:43
Oczywiście nie życzę Ci takiej choroby, ale może dałbyś radę czymś się zająć?
Właśnie, może czas cofnąć się do początku i po 2 latach zająć się w końcu sobą ;)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro » 19 sty 2022, 20:29

Sefie pisze:
19 sty 2022, 19:33
Astro pisze:
19 sty 2022, 18:50
Nadal mi na niej zależy i ja kocham. Ale tak jak pisałem u kolegi w wątku i co dalej ...... No nic .
Miałem to napisać ostatnio, że stąd tak wysoko postawiony mur ale ugryzłem się w język.

Dzieci będą pełnoletnie kiedyś same będą decydować z kim chcą być, grunt to utrzymywać dobry kontakt i minimalizować straty spowodowane rozwodem dla nich.
To nie gryz się w język tylko pisz 😆.
Ugryzienia w język są raczej bolesne . Sefie przestań bo już mam wyrzuty sumienia 😅😅.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro » 20 sty 2022, 5:17

Sefie pisze:
19 sty 2022, 20:26
jacek-sychar pisze:
19 sty 2022, 19:43
Oczywiście nie życzę Ci takiej choroby, ale może dałbyś radę czymś się zająć?
Właśnie, może czas cofnąć się do początku i po 2 latach zająć się w końcu sobą ;)
Sefie bardziej niż sobą zajmowałem się dziećmi i ich sprawami , nie żona.
I tego nie żałuję , także tego ,że założyłem jej tą sprawę. Efekty są nawet zadowalające.
Teraz będę mógł zająć się sobą.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro » 20 sty 2022, 11:39

Ugoda medjacyjna podpisana.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Lawendowa
Posty: 7650
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Lawendowa » 20 sty 2022, 11:49

Chwała Panu!
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."

Pantop
Posty: 3157
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Pantop » 20 sty 2022, 12:12

Astro pisze: Ugoda medjacyjna podpisana.
Proszę pana, panie Astro - pan jeszcze wielu rzeczy dowiesz się o swej sakramentalnej małżonce.
Przypuszczam że podejrzewam o tym, z jaką powagą będzie traktowała postanowienia zapisane w ugodzie.




ps
póki co biegnij jednak do sklepiku po bezalkoholowego szampana i świętuj podpisaną ugodę - teraz jest ten czas :P

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Zwyklaosoba » 20 sty 2022, 12:25

Astro pisze:
20 sty 2022, 11:39
Ugoda medjacyjna podpisana.
Brawo !

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Whatever i 36 gości