W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Lawendowa »

Jestem z modlitwą. Niech Duch Święty poprowadzi Ciebie i wszystkich uczestniczących w sprawie.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Al la »

Wspieram modlitwą.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: renta11 »

Z Bogiem
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Blondynka55 »

Niech Duch Święty Cię prowadzi.
Bożej odwagi Astro.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: marylka »

Astro i ja jestem z modlitwą
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Jestem po sprawie .
Jest zmęczenie , i tez złość .
W sumie jest dobrze. Jest podjęta sprawa z urzędu ,czyli sędzia może sama o wszystkim decydować bez wyroku.
Niczego innego sie nie spodziewałem iż moja .....zona wszystkiemu zaprzeczy oraz będzie dużo kłamstw.
Nie będę sie rozpisywał co , natomiast wiele z nich do obalenia bez dwóch zdań .
Będą zapewne kuratorzy , terapie , no i mediacje . To tak na ta chwile . Zaraz przyjdą dzieci.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

No i jeszcze jedno jeśli sie nie dogadamy na mediacjach ( mamy przemyśleć dobro dzieci) to sprawa potrwa jakieś cztery lata . Wtedy starszy syn już będzie spokojnie pełnoletni a młodszy w wieku starszego teraz.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Monti »

Astro pisze: 11 maja 2021, 15:46 No i jeszcze jedno jeśli sie nie dogadamy na mediacjach ( mamy przemyśleć dobro dzieci) to sprawa potrwa jakieś cztery lata . Wtedy starszy syn już będzie spokojnie pełnoletni a młodszy w wieku starszego teraz.
Myślę, że aż tyle nie, to raczej forma perswazji sądu (względnie pełnomocnika), która ma Was skłonić do dogadania się na mediacjach :)
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Nowiutka

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Nowiutka »

Astro pisze: 11 maja 2021, 15:46 No i jeszcze jedno jeśli sie nie dogadamy na mediacjach ( mamy przemyśleć dobro dzieci) to sprawa potrwa jakieś cztery lata . Wtedy starszy syn już będzie spokojnie pełnoletni a młodszy w wieku starszego teraz.
Skąd założenie, że 4 lata?
Monti pisze: 11 maja 2021, 16:22 Myślę, że aż tyle nie, to raczej forma perswazji sądu (względnie pełnomocnika), która ma Was skłonić do dogadania się na mediacjach :)
Może forma postraszenia może trochę spychologia. Jak ludzie chcą się dogadać to się dogadają inaczej mediacje nie mają sensu. Może sądowi się też nie chciało. Takie mam ja wrażenie po naszych mediacjach a byliśmy dosyć zgodni.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Nowiutka pisze: 11 maja 2021, 18:00
Astro pisze: 11 maja 2021, 15:46 No i jeszcze jedno jeśli sie nie dogadamy na mediacjach ( mamy przemyśleć dobro dzieci) to sprawa potrwa jakieś cztery lata . Wtedy starszy syn już będzie spokojnie pełnoletni a młodszy w wieku starszego teraz.
Skąd założenie, że 4 lata?
Monti pisze: 11 maja 2021, 16:22 Myślę, że aż tyle nie, to raczej forma perswazji sądu (względnie pełnomocnika), która ma Was skłonić do dogadania się na mediacjach :)
Może forma postraszenia może trochę spychologia. Jak ludzie chcą się dogadać to się dogadają inaczej mediacje nie mają sensu. Może sądowi się też nie chciało. Takie mam ja wrażenie po naszych mediacjach a byliśmy dosyć zgodni.
Nie wiem nie myślę o tym terminie , myślę o mediacjach chociaż moja....zona wniosła swoja sprawę i tam to jest dopiero stek kłamstw i oszczerstw i manipulacji . tez to jest taki myk procesowy ,aby wydłużyć postepowanie i próbować zrównoważyć moja sprawę. No niestety.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Caliope »

Astro pisze: 11 maja 2021, 22:52
Nowiutka pisze: 11 maja 2021, 18:00
Astro pisze: 11 maja 2021, 15:46 No i jeszcze jedno jeśli sie nie dogadamy na mediacjach ( mamy przemyśleć dobro dzieci) to sprawa potrwa jakieś cztery lata . Wtedy starszy syn już będzie spokojnie pełnoletni a młodszy w wieku starszego teraz.
Skąd założenie, że 4 lata?
Monti pisze: 11 maja 2021, 16:22 Myślę, że aż tyle nie, to raczej forma perswazji sądu (względnie pełnomocnika), która ma Was skłonić do dogadania się na mediacjach :)
Może forma postraszenia może trochę spychologia. Jak ludzie chcą się dogadać to się dogadają inaczej mediacje nie mają sensu. Może sądowi się też nie chciało. Takie mam ja wrażenie po naszych mediacjach a byliśmy dosyć zgodni.
Nie wiem nie myślę o tym terminie , myślę o mediacjach chociaż moja....zona wniosła swoja sprawę i tam to jest dopiero stek kłamstw i oszczerstw i manipulacji . tez to jest taki myk procesowy ,aby wydłużyć postepowanie i próbować zrównoważyć moja sprawę. No niestety.
Wszystko zależy od tego co się będzie działo w trakcie, a tu może być dużo do roboty. Dwie równoległe sprawy to dodatkowy czas, jeszcze jakieś wnioski do rozpatrzenia to kolejne dni.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Caliope pisze: 12 maja 2021, 12:29
Astro pisze: 11 maja 2021, 22:52
Nowiutka pisze: 11 maja 2021, 18:00

Skąd założenie, że 4 lata?


Może forma postraszenia może trochę spychologia. Jak ludzie chcą się dogadać to się dogadają inaczej mediacje nie mają sensu. Może sądowi się też nie chciało. Takie mam ja wrażenie po naszych mediacjach a byliśmy dosyć zgodni.
Nie wiem nie myślę o tym terminie , myślę o mediacjach chociaż moja....zona wniosła swoja sprawę i tam to jest dopiero stek kłamstw i oszczerstw i manipulacji . tez to jest taki myk procesowy ,aby wydłużyć postepowanie i próbować zrównoważyć moja sprawę. No niestety.
Wszystko zależy od tego co się będzie działo w trakcie, a tu może być dużo do roboty. Dwie równoległe sprawy to dodatkowy czas, jeszcze jakieś wnioski do rozpatrzenia to kolejne dni.
Wszystko jest połączone w jedną sprawę.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Ruta »

Astro pisze: 12 maja 2021, 13:37
Caliope pisze: 12 maja 2021, 12:29
Astro pisze: 11 maja 2021, 22:52

Nie wiem nie myślę o tym terminie , myślę o mediacjach chociaż moja....zona wniosła swoja sprawę i tam to jest dopiero stek kłamstw i oszczerstw i manipulacji . tez to jest taki myk procesowy ,aby wydłużyć postepowanie i próbować zrównoważyć moja sprawę. No niestety.
Wszystko zależy od tego co się będzie działo w trakcie, a tu może być dużo do roboty. Dwie równoległe sprawy to dodatkowy czas, jeszcze jakieś wnioski do rozpatrzenia to kolejne dni.
Wszystko jest połączone w jedną sprawę.
Astro, powodzenia w przygotowaniu do mediacji. To szansa. U nas sąd odroczył sprawę rozwodową o rok i konsekwentnie odmawiał zmiany niekorzystnej dla dziecka decyzji w sprawie kontaktów i ignorował wszystkie zgłoszenia. Sprawa o zgodę zastępczą sądu na rózne sprawy trwa do dziś - w sensie nie została podjęta, nadal nie ma żadnego terminu. Kończy się rok szkolny, a sprawa dotyczyła między innymi edukacji dziecka w tym roku szkolnym...

Nie miałam wyjścia, musiałam podjąć mediacje z mężem we własnym zakresie. Z mężem wrogo do mnie nastawionym, między innymi z powodu orzeczonych alimentów, komornika, mojej niezgody na rozwód, często działającym na szkodę dziecka, złośliwie wobec mnie wstrzymującym decyzje, utrudniającym wiele spraw, nawet tak ważnych jak edukacja syna czy jego terapia. Słaby punkt wyjścia. Paradoksalnie brak innych możliwości sprawił, że musiałam się zmobilizować, sięgnąć po wszystkie swoje zasoby... i dobrą wolę. Której - uczuciwe przyznaję, nie miałam wtedy wobec męża zbyt dużo. Ale jak już jej trochę z siebie wykrzesałam - to okazało się, że zaczynam małymi krokami się z mężem w sprawach syna porozumiewać. Wymagało to też schowania dumy do kieszeni, wyjścia poza postawę zaczepno-obronną i oburzenie na postawę męża. Oburzenie słuszne - dodam. Postępował parszywie.
Uzyskałam zgody (wiem, że zabrzmi głupio, ale tak było - pomogła modlitwa do Jezusa - Jezu ty się tym zajmij, po którą sięgnęłam w totalnym poczuciu beznadziei, gdy już nie miałam dalszych pomysłów, gdy sąd olał nasze dziecko, a ja po chyba dwóch miesiącach edukacji nadal nie miałam ustalonego trybu edukacji dla syna, bo szkoła potrzebowała podpisu męża, który się zgadzał... ale podpisu nie chciał złożyć. Aż w końcu jednak złożył - realnie nie mam pojęcia dlaczego - po trzech miesiącach oporu. Bo poza tym, że zaczęłam się mocno w tej sprawie modlić tą właśnie modlitwą, nic się nie zmieniło. Mój mąż też chyba nie wie dlaczego tego dnia to wszystko podpisał. Taki nasz mały prywatny rodzinny cud). Modlitwę polecam - i zawierzenie Jezusowi waszych mediacji też.

W sprawie kontaktów też się musiałam zacząć dogadywać, tak aby zaczęły odpowiadać potrzebom syna. Dużo modlitwy i wyciszania się, pokutowania za siebie i za męża też. Naprawdę nie umiem inaczej wytłumaczyć naszych postępów, niż skutecznością tych własnie działań i potęgą modlitwy i tego co modlitwą można wyjednać. Sama jestem za głupia i nigdy nie wyszłabym poza moje destrukcyjne emocje, szczególnie w toku spraw sądowych i wszystkiego co mąż wyrabiał.

Szukałam też porad dla męża, by mu podpowiedzieć jak może postępować, zamiast mu stale mówić czego ma nie robić. Było tam dużo o obniżaniu napięcia, szukaniu porozumienia w sprawach dzieci, szanowaniu drugiego rodzica, współpracy, odpuszczaniu, zwracaniu uwagi na swoje motywacje - uznałam, że część z nich stosuje się też do mnie :o Pomogły nam też bardzo twoje porady dla taty. I ciągle po głowie chodzili mi ksiądz Dziewiecki i pan Pulikowski do znudzenia powtarzający, że dla dzieci największe znaczenia ma jakość relacji między rodzicami, im lepsza, tym lepiej. Reszta jest wtórna.

U nas sytuację komplikuje czynny nałóg męża, więc nadal nie mam w mężu równoprawnego, odpowiedzialnego partnera. Z początku uważałam, że to wyklucza wszelkie porozumienie i postępy. I tego uczyło mnie też doświadczenie. Aż uświadomiłam sobie, że wiele osób w kryzysach, nałogach i zniewoleniach żyje przez wiele lat - i na przykład w pracy, gdzie są jasne ramy, brak emocji, potrafią wiele lat jeszcze działać prawidłowo, wywiązywać się z obowiązków. I takie ramy starałam się stworzyć. Ale musiałam zacząć od wyciszenia siebie, odejścia od (słusznego, tylko co z tego) obwiniania męża za jego postępowanie - żeby te ramy były naprawdę jasne. I nie skażone moim wrogim stosunkiem do męża. Który był wrogi - bo byłam zła na to co wyrabia z synem. Ktoś musiał to błędne koło przerwać. Miałam na to większe szanse, niż mój mąż w kryzysie jeszcze większym niż mój.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Ruta pisze: 12 maja 2021, 16:23
Astro pisze: 12 maja 2021, 13:37
Caliope pisze: 12 maja 2021, 12:29
Wszystko zależy od tego co się będzie działo w trakcie, a tu może być dużo do roboty. Dwie równoległe sprawy to dodatkowy czas, jeszcze jakieś wnioski do rozpatrzenia to kolejne dni.
Wszystko jest połączone w jedną sprawę.
Astro, powodzenia w przygotowaniu do mediacji. To szansa. U nas sąd odroczył sprawę rozwodową o rok i konsekwentnie odmawiał zmiany niekorzystnej dla dziecka decyzji w sprawie kontaktów i ignorował wszystkie zgłoszenia. Sprawa o zgodę zastępczą sądu na rózne sprawy trwa do dziś - w sensie nie została podjęta, nadal nie ma żadnego terminu. Kończy się rok szkolny, a sprawa dotyczyła między innymi edukacji dziecka w tym roku szkolnym...

Nie miałam wyjścia, musiałam podjąć mediacje z mężem we własnym zakresie. Z mężem wrogo do mnie nastawionym, między innymi z powodu orzeczonych alimentów, komornika, mojej niezgody na rozwód, często działającym na szkodę dziecka, złośliwie wobec mnie wstrzymującym decyzje, utrudniającym wiele spraw, nawet tak ważnych jak edukacja syna czy jego terapia. Słaby punkt wyjścia. Paradoksalnie brak innych możliwości sprawił, że musiałam się zmobilizować, sięgnąć po wszystkie swoje zasoby... i dobrą wolę. Której - uczuciwe przyznaję, nie miałam wtedy wobec męża zbyt dużo. Ale jak już jej trochę z siebie wykrzesałam - to okazało się, że zaczynam małymi krokami się z mężem w sprawach syna porozumiewać. Wymagało to też schowania dumy do kieszeni, wyjścia poza postawę zaczepno-obronną i oburzenie na postawę męża. Oburzenie słuszne - dodam. Postępował parszywie.
Uzyskałam zgody (wiem, że zabrzmi głupio, ale tak było - pomogła modlitwa do Jezusa - Jezu ty się tym zajmij, po którą sięgnęłam w totalnym poczuciu beznadziei, gdy już nie miałam dalszych pomysłów, gdy sąd olał nasze dziecko, a ja po chyba dwóch miesiącach edukacji nadal nie miałam ustalonego trybu edukacji dla syna, bo szkoła potrzebowała podpisu męża, który się zgadzał... ale podpisu nie chciał złożyć. Aż w końcu jednak złożył - realnie nie mam pojęcia dlaczego - po trzech miesiącach oporu. Bo poza tym, że zaczęłam się mocno w tej sprawie modlić tą właśnie modlitwą, nic się nie zmieniło. Mój mąż też chyba nie wie dlaczego tego dnia to wszystko podpisał. Taki nasz mały prywatny rodzinny cud). Modlitwę polecam - i zawierzenie Jezusowi waszych mediacji też.

W sprawie kontaktów też się musiałam zacząć dogadywać, tak aby zaczęły odpowiadać potrzebom syna. Dużo modlitwy i wyciszania się, pokutowania za siebie i za męża też. Naprawdę nie umiem inaczej wytłumaczyć naszych postępów, niż skutecznością tych własnie działań i potęgą modlitwy i tego co modlitwą można wyjednać. Sama jestem za głupia i nigdy nie wyszłabym poza moje destrukcyjne emocje, szczególnie w toku spraw sądowych i wszystkiego co mąż wyrabiał.

Szukałam też porad dla męża, by mu podpowiedzieć jak może postępować, zamiast mu stale mówić czego ma nie robić. Było tam dużo o obniżaniu napięcia, szukaniu porozumienia w sprawach dzieci, szanowaniu drugiego rodzica, współpracy, odpuszczaniu, zwracaniu uwagi na swoje motywacje - uznałam, że część z nich stosuje się też do mnie :o Pomogły nam też bardzo twoje porady dla taty. I ciągle po głowie chodzili mi ksiądz Dziewiecki i pan Pulikowski do znudzenia powtarzający, że dla dzieci największe znaczenia ma jakość relacji między rodzicami, im lepsza, tym lepiej. Reszta jest wtórna.

U nas sytuację komplikuje czynny nałóg męża, więc nadal nie mam w mężu równoprawnego, odpowiedzialnego partnera. Z początku uważałam, że to wyklucza wszelkie porozumienie i postępy. I tego uczyło mnie też doświadczenie. Aż uświadomiłam sobie, że wiele osób w kryzysach, nałogach i zniewoleniach żyje przez wiele lat - i na przykład w pracy, gdzie są jasne ramy, brak emocji, potrafią wiele lat jeszcze działać prawidłowo, wywiązywać się z obowiązków. I takie ramy starałam się stworzyć. Ale musiałam zacząć od wyciszenia siebie, odejścia od (słusznego, tylko co z tego) obwiniania męża za jego postępowanie - żeby te ramy były naprawdę jasne. I nie skażone moim wrogim stosunkiem do męża. Który był wrogi - bo byłam zła na to co wyrabia z synem. Ktoś musiał to błędne koło przerwać. Miałam na to większe szanse, niż mój mąż w kryzysie jeszcze większym niż mój.
Ruto mediacje to jedno . Uważam ,ze dla mojej .....zony to proforma . Zgodziła sie bo musiała . Na pierwszej po 10 minutach wyjdzie i stwierdzi , ze nie ma sensu. Gdzie będzie dobro synów. Druga sprawa to to , iż duże ustępstwa z mojej strony nic nie dadzą , szczególnie synom, będą tez odbierane nie za dobra monetę tylko słabość po to aby uderzyć.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

A młodszy nie odpuszcza ani dnia teraz :D :D jest zawsze każdego dnia chociażby na 5 minut.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
ODPOWIEDZ