Ja też dziękuję za modlitwę za mojego paralityka.
Lenko, czasami sobie myślę, że może wolałabym taki "amok" u męża i to, że jest oślepiony czyimś blaskiem i nie wie, co robi. Bo amoki się kończą, a decyzje podjęte pod wpływem amoku nie są przemyślane, więc często przecież bywa tak, że mąż nagle rozumie swój błąd, tęskni za żoną, chce ją odzyskać. Jak to mówią?
Jednak jeśli się wie, że mąż odchodzi od małżeństwa, ode mnie, że nikogo nie ma, że wcale nie jest szczęśliwy sam i że tak mu się życie ułożyło, że żałuje, że nie odszedł wcześniej, że na razie poczucie winy, że mnie skrzywdził jest silne, a jednocześnie nie widzi już szans na naprawę, marzy o tym, że kogoś pozna, zakocha się i będzie szczęśliwy, że jednocześnie ma skrupuły i chce to wynagrodzić mi... pieniędzmi i nierównym podziałem majątku na moją korzyść - to wcale nie jest lepiej. Czuję, że są zamykane drzwi i to zamykanie nie jest spowodowane jakimś amokiem, ale wielomiesięcznymi przemyśleniami. Plus moje przemyślenia dotyczące wielu zmarnowanych szans (przeze mnie), mojej bierności.
I nawet w 1 Liście do Koryntian w rozdziale o małżeństwie czytam:
13 Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! 14 Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez "brata". W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte3.
15 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani "brat", ani "siostra" w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. 16 A skądże zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że zbawisz twoją żonę?
Mam odpowiedź Boga - muszę pozwolić mężowi odejść, bo nie jest skrępowany.
Modlę się o spokój duszy, o radość życia mimo wszystko, bo ciężko jest niestety.