cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Niezapominajka »

Unicorn - też masz 3 dzieci? Wita w klubie :) jest wesoło nie?
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wafelka »

mąż_żony pisze: Na pewno nie będę niczego robił "na gorąco" bo to złe podejście.
Ile wytrzymam w obecnym układzie, też nie wiem.
Dużo wątpliwości, mało odpowiedzi.
Mężu_żony, mi dobrze zrobił czas jaki sobie dałam. Na zastanowienie, na przyjrzenie się sytuacji. Emocje odkrywania prawdy opadły, mniej więcej wiem co robić, jaki mam plan. Trzymam się go, choć i jestem otwarta na każdy dzień, każdą zmianę i niczego nie wykluczam. To mi daje poczucie, że postępuję z wolą Boga. Modlę się dużo i proszę o rozpoznanie, o to, by pokazał mi to, co powinnam zobaczyć, by świadomie i odpowiedzialnie podejmować kolejne decyzje. Ale nie spieszę się z nimi. Czas robi dobrze decyzjom.
Więc myślę, że dobrze sobie to poukładałeś. Ale i doskonale rozumiem, że nie wiesz ile wytrzymasz.. Sama wiem, że można wiele i długo znosić. Ale nie zawsze warto. Trzeba szukać mądrych doradców. Kogoś, kto nie będzie Ci przytakiwał, ale Cię zrozumie i pozwoli spojrzeć z dystansu na sytuację. Kogoś, kto nie potępi twoich wątpliwości i myśli tylko dlatego, że są inne niż jego własne. Warto kogoś takiego poszukać. To dobre wsparcie.
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Unicorn2 pisze: 24 cze 2017, 15:36 Jeśli chcesz zbadać waźność małźenstwa to dlaczego teraz , dlaczego nie myślałeś o tym rok wcześniej .
Zaczyna się coś źle dziać i przypominamy sobie co przysięgaliśmy .Nagle dociera do nas źe jak to źona się dobrze bawi a ja mam być wierny .
Dlaczego teraz? Bo teraz dowiedziałem się od żony o jej podejściu do zawarcia naszego małżeństwa.

Kryzys nie jest bezpośrednim powodem próby badania ważności, a słowa żony.

Kryzys przeprowadził mnie tutaj, zwrócił w kierunku Boga.

Zadaję tu pytania, ale modlę się równocześnie o wskazówki. Zwracam się ze swoimi decyzjami do Boga, czego nigdy wcześniej nie robiłem.

Dla mnie to krok milowy w moim życiu.
twardy
Posty: 1893
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: twardy »

Wafelka pisze: 24 cze 2017, 16:08 . A już pytanie:

Unicorn2 pisze:
Jeśli chcesz zbadać waźność małźenstwa to dlaczego teraz, dlaczego nie myślałeś o tym rok wcześniej.

jest naprawdę jakimś pozbawionym zupełnej empatii uderzaniem w ludzi, którzy przeżywają dramat. I zarzucanie im dlaczego teraz, a nie rok wcześniej, jest niefajnym tratowaniem. Może rok wcześniej nie wiedzieli wszystkiego? Może właśnie wypierali fakt, że ich małżeństwo może być nieważne i za wszelką cenę walczyli, by zażegnać kryzys? Może chcieli wierzyć, że to "tylko" kryzys, który da się naprawić, że nie runą podstawy ich małżeństwa...
Wafelka, to nie brak empatii, tylko zadanie pytania wprost, bez "owijania". Pewnie, że trudne pytanie i uderzające w prawdę o sobie.
Piszesz, że może rok wcześniej nie wiedzieli wszystkiego. Jeżeli dowiedzieli się teraz coś takiego o swoim współmałżonku, co daje podstawy uważać, że małżeństwo zostało nieważnie zawarte, to ok, można iść do sądu biskupiego, ale nie sprawdzić (bo to nie poker), tylko z dowodami i świadkami, którzy potwierdzą fakty, które mogą być podstawą do stwierdzenia nieważności małżeństwa.
Wafelka pisze: 24 cze 2017, 16:08 Cóż jest złego w badaniu ważności małżeństwa? Przecież to badanie może mieć finał dwojaki. Albo małżeństwo było waznie zawarte, albo nie.
Do sądu nie idzie się zbadać czy małżeństwo było ważnie zawarte czy nie. Zbadać to się można pójść do lekarza.
Do sądu biskupiego idzie się z dowodami, świadkami i poważnym przekonaniem, że małżeństwo było nieważnie zawarte. We wniosku do sądu pisze się podstawę prawną na jakiej uważa się, że małżeństwo zostało nieważnie zawarte i przedstawia dowody na to. Sąd sprawdza, czy jest tak jak pisze osoba we wniosku.
Niestety, często idziemy na łatwiznę i myślimy sobie, że a może akurat sąd stwierdzi nieważność małżeństwa i będę wolna/y.
I nie ma co zaprzeczać temu, że do sądu idzie się po to, aby być wolnym/ą i mieć możliwość zgodnie z wyznawaną wiarą ułożyć sobie życie zamiast żyć samotnie do końca życia.
Takie zaś podstawy skierowania swoich kroków do sądu biskupiego nie mają nic wspólnego z prawdą. Są tylko realizacją swoich marzeń.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Niezapominajka »

Bardzo mało małżenstw jest zawieranych świadomie. Mało jest ludzi dojrzałych w momencie ślubu, dobrze przygotowanych z sakramentu, psychologii człowieka, emocji, komunikacji itp. Mało wie jak odpowiedzialna to decyzja. Mi kiedyś ks. powiedział, że 85% zawieranych małżenstw absolutnie nie ma potrzebnej do tego świadomości. I co? Wszystkie uznać za nieważne? Wg takiej logiki to my całe życie powinniśmy spędzić w brudnopisie, bo wszystko niedojrzale, bez namysłu, omodlenia, uwarunkowane błędnie i pokaleczone z domu, i na starość stwierdzić, że jednak nie, to pomyłka i czas zacząć od nowa. Wydaje mi się, że nie ważne są początki (choćby niedojrzałe) ale co z tego wyniknie dobrego później, nawet po kryzysie, gnoju ostrym i jak to się skonczy. Inaczej życie nie miałoby sensu. Jest pokusa, żeby wszystko co nie pasuje, trudne, unieważniać.
Wyjątkiem jest chyba zatajona choroba psych, oszustwo itp. ale coś takiego wychodzi szybko, po kilku latach. A jak ludzie tkwia po kilkanascie lat, sa dzieci, to nagle co...niewazne?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Pavel »

Skoro wywiązała się dyskusja na temat badania ważności małżeństwa, podzielę się swoim doświadczeniem w tym obszarze obszerniej.
Podkreślam, że chodzi o moje przemyślenia w konkretnej (mojej) sytuacji.
Rozważania zaczęły się po słowach żony, niemalże "kopiuj-wklej" słów żony autora wątku.
Naprawdę poważnie planowałem uruchomić procedurę, gdy po ludzku straciłem nadzieję, że cokolwiek moze "drgnąć" w naszym małzeństwie.
Jestem więc potwierdzeniem tego co pisał Jacek.
Nie owijając w bawełnę traktowałem tę możliwość jako ewentualne "koło ratunkowe". Oczywiście nie tylko, podobnie jak u Wafelki chęć wyrwania się z rozdwojenia jaźni oraz poznania prawdy były równie istotnymi motorami tych rozważań.

Teraz sedno:
Co budziło mój wewnętrzny sprzeciw?
1. Odpowiedzialność za własne czyny, decyzje i niewystarczającą dojrzałość przed ślubem.
Gdybym żył wg Bożej nauki, eksplorował właściwe rejony żony, nie kierował się własnymi chciejstwami - nie spotkało by mnie to.
Gdybym ja był tip-top, przeżył okres "chodzenia" i narzeczeństwa jak należy, a mimo tego trafił na swój "model", nie miałbym takich wątpliwości.
Trafił poraniony na poranioną, nie jest tak istotne kto bardziej.
Uznałem to za swoją odpowiedzialność, swój "krzyż", który sam przecież z własnej woli sobie narzuciłem.
2. Relatywnie krótko trwał nasz kryzys, żona była w amoku, już wtedy zdawałem sobie sprawę, że należy na jej wypowiedzi nakładać filtr.
Nie bez przyczyny te same zdania się powtarzają, jakoś nie są werbalizowane gdy nie ma osoby trzeciej - kowalskich.
Postanowiłem dać czas czasowi i naprawiać siebie. A było co robić, wciąż jest.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wafelka »

twardy pisze: Do sądu nie idzie się zbadać czy małżeństwo było ważnie zawarte czy nie. Zbadać to się można pójść do lekarza.
Do sądu biskupiego idzie się z dowodami, świadkami i poważnym przekonaniem, że małżeństwo było nieważnie zawarte. We wniosku do sądu pisze się podstawę prawną na jakiej uważa się, że małżeństwo zostało nieważnie zawarte i przedstawia dowody na to. Sąd
Twardy, tak, masz rację. Może ja jakoś niefortunnie się wyraziłam. Wiem o co chodzi, byłam już w sądzie i mam niewypełnione papiery tuż obok. Wiem, to. Moja wypowiedź raczej odnosiła się do tego, ze oddajemy to pole badania sądowi, że to on wydaje orzeczenie i stwierdza bądź nie stwierdza nieważności. I to należy przyjąć, jak każdy inny wyrok. Rzecz jest tylko tu trochę bardziej skomplikowana i nie taka oczywista, dotyczy bowiem bardzo delikatnych spraw. I dopóki nie ma wyroku, nie można podejmować żadnych decyzji, nawet jeśli ma się torbę wypełnioną dowodami... To chciałam napisać.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Niezapominajka »

a powiedzcie, ale tak szczerze, gdybyście mieli jeszcze raz, ale ze świadomością tego wszystkiego co się stało, wybrać męża/żonę, to czy byłaby to ta/ten sam? Bo ja szczerze nie, teraz, gdy wiem to wszystko co nastąpiło później. Patrzyłabym też na zupełnie inne rzeczy niż zwracałam uwagę wcześniej. Smutne,, ale prawdziwe...nie ma co się oszukiwać.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Unicorn2 »

Hej Niezapominajka .
Witam w klubie .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: s zona »

Pavel pisze: 24 cze 2017, 18:02


Co budziło mój wewnętrzny sprzeciw?
1. Odpowiedzialność za własne czyny, decyzje i niewystarczającą dojrzałość przed ślubem.
Gdybym żył wg Bożej nauki, eksplorował właściwe rejony żony, nie kierował się własnymi chciejstwami - nie spotkało by mnie to.
Gdybym ja był tip-top, przeżył okres "chodzenia" i narzeczeństwa jak należy, a mimo tego trafił na swój "model", nie miałbym takich wątpliwości.
Trafił poraniony na poranioną, nie jest tak istotne kto bardziej.
Uznałem to za swoją odpowiedzialność, swój "krzyż", który sam przecież z własnej woli sobie narzuciłem.

Nie bez przyczyny te same zdania się powtarzają, jakoś nie są werbalizowane gdy nie ma osoby trzeciej - kowalskich.
to jeszcze dorzuce swoje trzy grosze ;)

Ostatnio to chyba jakas plaga egipska....
mnie rowniez adw przekonywala ,ze moge " wystapic" i przygotowywala ostatnio dwie takie sprawy zakonczone "sukcesem "...
Terapeuta ,juz na pierwszej rozmowie rowniez ..
Tylko ,w moim przypadku ,po co ?
Zylam ponad 30 lat ,czujac sie sakramentalna zona i teraz ,jak pojawily sie klopoty ,to przestaje nia byc ?
Odpowiedzialam obojgu ,ze to nie fair wobec P Boga i samej siebie ..

Ale to dotyczy mnie ,natomiast kazda sytuacja inna ,
zgadzam sie z Jaciem ,ze inne jest spojrzenie ludzi mlodych ,
ktorym malzonek przez swoja nieodpowiedzialnosc i zatajenie zmarnowal zycie
a inna " starszej pani" ,jak w moim przypadku...

Natomiast ,co wydaje sie wazne ,to wlasciwe przygotowanie przed slubem .
Tutaj zgadzam sie z tym ,co czesto pisze mare 1966,
......"do sakramentu kaplanstwa kandydat przygotowuje sie przez 6 lat
a do malzenstwa "krotki kursik".."
Ostatnio na relolekcjach ks Piotr na zadane pytanie ,
czy byliscie dobrze przygotowani do malzenstwa
uslyszal NIE ...
I dla rownowagi, podczas ostatniej audycji Dla Malzonkow i Rodzicow ,
prowadzacy potwierdzil ,ze szczesliwe pozycie malzenskie - ponad 40 lat- zawdzieczaja dobremu przygotowaniu mieli szczescie byc prowadzeni podczas nauk przedmalzenskich
przez sp o Karola Meissnera ..

Wafelko i mezu _zony ,mnie ksiadz kiedys powiedzial ,
ze decyzje o separacji trzeba przemodlic...
tutaj tez moze sie sprawdzic ..
Niezapominajka pisze: 24 cze 2017, 20:48 a powiedzcie, ale tak szczerze, gdybyście mieli jeszcze raz, ale ze świadomością tego wszystkiego co się stało, wybrać męża/żonę, to czy byłaby to ta/ten sam? Bo ja szczerze nie, teraz, gdy wiem to wszystko co nastąpiło później. Patrzyłabym też na zupełnie inne rzeczy niż zwracałam uwagę wcześniej. Smutne,, ale prawdziwe...nie ma co się oszukiwać.
Wafelko ,
u mnie bylby " ten sam "ale
z lepszym przygotowaniem przedslubnym ,u nas wlasciwie go nie bylo ..
i znacznie pozniej ...
mimo kryzysu ,nadal uwazam ,ze maz ma cechy na ktorych mozna budowac ,
ale to on musi zrobic porzadek ze swoimi sprawami ...
wierze w sakrament malzenstwa ...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Pavel »

s zona pisze: 25 cze 2017, 8:53 Tutaj zgadzam sie z tym ,co czesto pisze mare 1966,
......"do sakramentu kaplanstwa kandydat przygotowuje sie przez 6 lat
a do malzenstwa "krotki kursik".."
Ostatnio na relolekcjach ks Piotr na zadane pytanie ,
czy byliscie dobrze przygotowani do malzenstwa
uslyszal NIE ...
I dla rownowagi, podczas ostatniej audycji Dla Malzonkow i Rodzicow ,
prowadzacy potwierdzil ,ze szczesliwe pozycie malzenskie - ponad 40 lat- zawdzieczaja dobremu przygotowaniu mieli szczescie byc prowadzeni podczas nauk przedmalzenskich
przez sp o Karola Meissnera ..
Również zgadzam się z tym co powtarza Mare. Według mnie to jest kluczowe. To kierunek, mocno zaniedbany, w którym moim zdaniem powinien pójść kościół. Bo śluby udzielane są nazbyt łatwo, nauki przedmałżeńskie najczęściej kiepskie (chociaż bywają piękne wyjątki) lub ich brak(!!!). Mój szwagier ożenił się w zeszłym roku i został "zwolniony" z obowiązku uczestniczenia w naukach przedmałżeńskich.
Niezapominajka pisze: 24 cze 2017, 20:48 a powiedzcie, ale tak szczerze, gdybyście mieli jeszcze raz, ale ze świadomością tego wszystkiego co się stało, wybrać męża/żonę, to czy byłaby to ta/ten sam? Bo ja szczerze nie, teraz, gdy wiem to wszystko co nastąpiło później. Patrzyłabym też na zupełnie inne rzeczy niż zwracałam uwagę wcześniej. Smutne,, ale prawdziwe...nie ma co się oszukiwać.
To gdybanie jest bez sensu. Żebyś się Niezapominajko nie obraziła, również sobie tak bezsensownie gdybałem :)))
Wnioski miałem podobne jak Ty.
Jednocześnie wiem, że mogę być absolutnie szczęśliwy z moją żoną, taką jaka jest. A może Bóg nas połączył, abyśmy mogli się każde z osobna i wzajemnie wyleczyć?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wafelka »

s zona pisze: Ostatnio to chyba jakas plaga egipska....
mnie rowniez adw przekonywala ,ze moge " wystapic" i przygotowywala ostatnio dwie takie sprawy zakonczone "sukcesem "...
Terapeuta ,juz na pierwszej rozmowie rowniez ..
Tylko ,w moim przypadku ,po co ?
Zylam ponad 30 lat ,czujac sie sakramentalna zona i teraz ,jak pojawily sie klopoty ,to przestaje nia byc ?
Odpowiedzialam obojgu ,ze to nie fair wobec P Boga i samej siebie ..
Hmm.. tak, każda sytuacja jest inna. Moje doświadczenie pokazuje, że nie musi być kowalskiej (nie wiem nic o tym, nigdy o to nie podejrzewałam męża, ani nie mam przesłanek czy dowodów na to) ani kowalskiego, by pojawiły się sytuacje, które małżeństwo podważają. Pewne rzeczy wylewają się po prostu, ujawniają po jakimś czasie. Jeśli mamy do czynienia z nałogowym kłamcą to może to zająć nawet kilka, kilkanaście lat. Uświadomienie sobie, że było się oszukiwanym od samego początku związku, że zostało się potraktowanym przedmiotowo, jest trudnym doświadczeniem. Tu mamy do czynienia z pewnym wyrachowanym postępowaniem, w którym ślub został potraktowany jak narzędzie do osiągnięcia celu..
To, co mnie powstrzymuje przed złożeniem wniosku to jakiś ludzki po prostu żal, że rodzina się rozpadnie i resztki wiary, że mąż jednak zdecyduje się na radykalną zmianę, że zamiast roztrząsać ważność zawarcia małżeństwa, odnowimy przyrzeczenia i ponownie, już oboje, zaprosimy Jezusa. Naprawdę wolałabym tak. Bo gdzieś w głębi duszy wierzę, że mąż nie jest do końca złym człowiekiem. Tylko nie chce poznać prawdy o sobie i zmierzyć się z nią.
Ale to może nie miejsce na to, to wątek męża_żony...

s zona pisze: Wafelko i mezu _zony ,mnie ksiadz kiedys powiedzial ,
ze decyzje o separacji trzeba przemodlic...
Dokładnie tak. To dobra metoda. Trzeba sobie dać czas na wsłuchanie się w Słowo i modlić się o światło na swoją sprawę.
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Niezapominajka »

Pavel pisze: 25 cze 2017, 11:41 Wnioski miałem podobne jak Ty.
Jednocześnie wiem, że mogę być absolutnie szczęśliwy z moją żoną, taką jaka jest. A może Bóg nas połączył, abyśmy mogli się każde z osobna i wzajemnie wyleczyć?
też sie ku temu skłaniam, to chyba najwłaściwsze wyjście z sytucji. Wiem, że jeszcze nie jestem gotowa by kochac męża właściwie,i że po to jest to oddalenie. Sporo jeszcze do naprawy we mnie.
Jonasz

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Jonasz »

Hehehe.
Stanąłem kiedyś przed tym samym.
A gdyby tak unieważnić i po tym oczywiście scenariusze coby to nie było.
I jak . :D
Pojawił się jednak "problem". Małe dzieci, niepełnoletnie, niedojrzałe. Które najbardziej ucierpią .

Zacząłem obserwować ludzi obok, którzy podjęli taką decyzje. I zacząłem dostrzegać negatywne mimo wszystko strony.
Jak Pan Bóg który nas stworzył powiedział, że nie ma czegoś takiego jak rozwód to wie jako Ten który nas stworzył co mówi.
Jest jeden przypadek, o którym mówi ze nie wolno oddalić zony. Ale trzeba go dobrze i prawidłowo chyba zrozumieć.
No właśnie, przyszedłem do Ołtarza po nie swoja rzecz żeby mi ja On dał i co reklamacja?
Jonasz

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Jonasz »

mąż_żony pisze: 23 cze 2017, 20:37 No właśnie dlatego pytam?

Może ratuję coś czego ze strony żony nigdy nie było i faktycznie od początku mnie okłamywała?

Czy może być ważny sakrament małżeństwa zawarty świadomie i z przekonaniem przez tylko jednego z małżonków i nie chodzi o pełną dojrzałość do małżeństwa bo mało kto ją posiada, ale o podjęcie przez żonę decyzji na zasadzie wyboru lepszego zła?

Jeżeli druga osoba twierdzi, że nie planowała ze mną być do końca życia i że to był wybór rozsądku a nie szczerej decyzji, to jak mam nie mieć wątpliwości?

Do tego dochodzą pewne fakty z okresu po pierwszym rozstaniu, które zataiła przede mną w obawie, że jej nie zechcę a o których dowiedziałem się dopiero teraz?

No właśnie. Ja musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie : a ja jak wybierałem . Gdzie miałem oczy? Czy na pewno byłem dojrzałym człowiekiem. Teraz dopiero widzę, ze owszem już wtedy pewne fakty powinny mnie doprowadzić do ostrzeżenia.
Wtedy je zlekceważyłem.. Wydawały mi się nieistotne.
Jedno jest pewne. Z obecna wiedzą, i w takim stanie już bym tego nie zrobił.
Ale zrobiłem. Chociaż odczuwałem pewnego rodzaju niepokój, który zlekceważyłem?odrzuciłem?
I nie żałuję :D
ODPOWIEDZ