Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Janieja »

Pavel pisze: 05 paź 2021, 0:09
Janieja pisze: 04 paź 2021, 16:55 Kochani, czy to, że wierzę, mam nadzieję, pragnę, żeby mąż zdołał mnie jeszcze pokochać jak kiedyś jest zbyt wygórowanym marzeniem? Czy komuś się to zdarzyło? A może w ogóle nie powinnam o tym myśleć, marzyć? Mąż jest dla mnie dobry, choć często w normalnej rozmowie potrafi wtrącić takie zdanie, że od razu obydwoje wiemy, że jego głowa jest wypełniona tymi myślami. Jak powinnam wtedy reagować? Wydaje mi się, że jakby oswajał się z myślą, że coś się zdarzyło i tego nie da się zmienić, a boleć nie przestaje. A ja nadal nie panuję nad poczuciem winy.
Lepiej gdyby pokochał cię inaczej niż kiedyś. Mądrzej, dojrzałej.

Tak jak kiedyś się chcąc nie chcąc nie da. Coś po drodze bowiem pękło. Taka hmmm...ciężko to dobrze ubrać w słowa...czystość, niewinność.
I nie da się o tym zapomnieć, chyba że w przypadku sklerozy.

Można natomiast nauczyć się żyć pomimo tego co się stało.
Kochać mądrzej, z większą pokorą, miłosierdziem, zwłaszcza mając na uwadze świadomość własnej słabości, swego udziału w kryzysie. Taką drogą staram się iść i moje doświadczenie mówi, że się da. Zwłaszcza gdy zadba się o swoje i współmałżonka zbiorniki milosci, co by nie stały puste, bo to sprawy nie ułatwia.
Pavle, pogodzę się z czasem z tym, że mąż kocha inaczej (bo czuję, że kocha, choć jest tak bardzo zraniony). Skłamałabym, pisząc, że nie marzę o tym wzroku, swobodzie, uśmiechu, ale wierzę, że nasze życie wroci na właściwe tory. Kiedyś napisałeś, że rok to niewiele i ja w to wierzę, że trzeba czekać, tylko czasem ogarnia mnie taki lęk i żal, że nie umiem sobie z tym poradzić.
Nie czekam bezczynnie, staram się być kobietą sprzed lat, tylko z innym spojrzeniem i rozumem.
Jeśli mogę Cię zapytać, czy przestaje się o swojej krzywdzie myśleć? Dodam, że mąż albo nie bardzo widzi, albo po prostu nie chce o tym mówić, że jednak ma swój udział w kryzysie.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Pavel »

Janieja pisze: 05 paź 2021, 19:51
Pavel pisze: 05 paź 2021, 0:09
Janieja pisze: 04 paź 2021, 16:55 Kochani, czy to, że wierzę, mam nadzieję, pragnę, żeby mąż zdołał mnie jeszcze pokochać jak kiedyś jest zbyt wygórowanym marzeniem? Czy komuś się to zdarzyło? A może w ogóle nie powinnam o tym myśleć, marzyć? Mąż jest dla mnie dobry, choć często w normalnej rozmowie potrafi wtrącić takie zdanie, że od razu obydwoje wiemy, że jego głowa jest wypełniona tymi myślami. Jak powinnam wtedy reagować? Wydaje mi się, że jakby oswajał się z myślą, że coś się zdarzyło i tego nie da się zmienić, a boleć nie przestaje. A ja nadal nie panuję nad poczuciem winy.
Lepiej gdyby pokochał cię inaczej niż kiedyś. Mądrzej, dojrzałej.

Tak jak kiedyś się chcąc nie chcąc nie da. Coś po drodze bowiem pękło. Taka hmmm...ciężko to dobrze ubrać w słowa...czystość, niewinność.
I nie da się o tym zapomnieć, chyba że w przypadku sklerozy.

Można natomiast nauczyć się żyć pomimo tego co się stało.
Kochać mądrzej, z większą pokorą, miłosierdziem, zwłaszcza mając na uwadze świadomość własnej słabości, swego udziału w kryzysie. Taką drogą staram się iść i moje doświadczenie mówi, że się da. Zwłaszcza gdy zadba się o swoje i współmałżonka zbiorniki milosci, co by nie stały puste, bo to sprawy nie ułatwia.
Pavle, pogodzę się z czasem z tym, że mąż kocha inaczej (bo czuję, że kocha, choć jest tak bardzo zraniony). Skłamałabym, pisząc, że nie marzę o tym wzroku, swobodzie, uśmiechu, ale wierzę, że nasze życie wroci na właściwe tory. Kiedyś napisałeś, że rok to niewiele i ja w to wierzę, że trzeba czekać, tylko czasem ogarnia mnie taki lęk i żal, że nie umiem sobie z tym poradzić.
Nie czekam bezczynnie, staram się być kobietą sprzed lat, tylko z innym spojrzeniem i rozumem.
Jeśli mogę Cię zapytać, czy przestaje się o swojej krzywdzie myśleć? Dodam, że mąż albo nie bardzo widzi, albo po prostu nie chce o tym mówić, że jednak ma swój udział w kryzysie.
Moja żona nie jest i nie była wielce skora do przerabiania tego całego bałaganu (co nie znaczy, że nie zrobiła nic w tym kierunku), bardziej jednak skupiła się na zmienianiu i poznawaniu siebie. Trochę na zasadzie „zapomnijmy o tym co było i zmieniajmy od teraz”.

Ja o tej swojej krzywdzie nie myślę, zwłaszcza dlatego, że znam swój udział w kryzysie i bałaganie który mnie spotkał - byłem jego architektem. Czyli się da.

To co wg mnie w tym pomaga (chociaż mi akurat potrzebne, konieczne nie było), to widoczne zmiany w mysleniu i funkcjonowaniu współmałżonka. Nie na chwilę, na stałe.

Do tego jednak (aby przebaczyć, spojrzeć inaczej na kryzys, wiarołomnego współmałżonka i siebie) przydatna zapewne jest zmiana myslenia u samego siebie.
A to już obszar odpowiedzialności twego męża.
Który w dodatku najpierw „potrzebuje” odkryć potrzebę i wartość zmiany tego myślenia.
I aby była jasność, nie piszę tego po to byś tę potrzebę mu Starała się ukazać.
Bo to mogłoby nie zostać dobrze odebrane.
Ale gdyby usłyszał to od kogoś innego, osoby której ufa, kogo ma za autorytet i jeszcze by mu uwierzył, zaufał - byłoby i jemu i wam po prostu łatwiej i lepiej.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Janieja »

Kochani, bardzo potrzebuję Waszego wsparcia. Trochę zapanowałam nad dręczącym mnie poczuciem winy, wyrzutami sumienia, ale ostatnie dni były koszmarne, cały czas zadręczam się myślami, że wyrządziłam tyle zła, tyle bólu, a nawet że trwające od dość dawna dolegliwości fizyczne są też skutkiem mojej przeszłości, bo nie potrafię uwolnić głowy. Bogu dziękuję, bo mąż jest spokojniejszy, lepiej sypia i choć dość często nawiązuje do przeszłości, to nie denerwuje się bardzo i zaraz potem normalnie rozmawiamy. Być może ból łagodnieje i przychodzi wybaczenie (choć często czuję, że tak się już stało, a może to tylko moje pragnienie). Co mam robić, co myśleć, zeby czegoś nie zepsuć i pomóc sobie? Może mi ktoś odpowie/podpowie na jakim my jesteśmy teraz etapie. Wciąż będę powtarzała pytanie - można pokochać od nowa, choć najbliższa osoba wbiła nóż w serce? Słuchałam ostatnio Historii Potłuczonej bardzo podobnej do mojej, gdzie wszystko się układa i jest dobrze, a trwa to już blisko 10 lat. Ucieszyłam się, a jednocześnie tak bardzo się boję.
Dobrego dnia.

Czy to zły mnie atakuje, zebym miała te wszystkie niepokoje i lęki?
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Lawendowa »

Tak, to zły uderza w miejsce teraz najwrażliwsze czyli Twoje poczucie winy.

Napiszę wiecej nieco później.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Caliope »

Zły atakuje, a Ty się przed nim nie bronisz i nie obronisz bez pomocy specjalisty. Naprawdę polecam, bo w końcu nie wytrzymasz tego poczucia winy i bedzie za późno na pomoc, a warto żyć.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Lawendowa »

Janieja, uczestnicząc w niedawnych rekolekcjach sycharowskich z ks. Łukaszem Kałaską i słuchając jego konferencji, pomyślałam o Tobie. Ks. Łukasz mówił o tym, że takie ciągle powracające myśli o krzywdzie nie świadczą o niewybaczeniu. To dzieło szatana.
Warto, gdy nagrania z rekolekcji będą już dostępne, posłuchać całości .

I niejako "na potwierdzenie" dostałam przedwczoraj od znajomej Sycharki link:
https://pl.aleteia.org/2021/11/18/o-tym ... zeszlosci/

"... pewnego dnia diabeł ukazał się trzem mnichom i zapytał ich po kolei, co chcieliby zmienić w przeszłości.
„Gdybym wam dał władzę zmienienia czegoś w przeszłości, co chcielibyście zmienić?”

Pierwszy mnich, z wielką gorliwością apostolską, odparł bez namysłu: „Nie pozwoliłbym ci skłonić do grzechu Adama i Ewę, żeby ludzkość nie oddaliła się od Boga”.

Drugi mnich, który miał serce przepełnione miłosierdziem, odpowiedział: „Ja tobie nie pozwoliłbym oddalić się od Boga i skazać się na wieczne potępienie”.

Trzeci mnich miał proste serce. Nie odpowiedział nic diabłu, lecz uklęknął, przeżegnał się i prosił Boga: „Panie, uwolnij mnie od pokusy tego, co mogłoby się stać, ale się nie stało”.

Na te słowa diabeł wydał z siebie ryk i zwijając się z bólu, zniknął."

"...tylko w teraźniejszości, dzięki Bożej łasce, możemy współpracować z Bogiem. Diabeł zaś zamyka ludzi w przeszłości. I tak uniemożliwia im życie w jedności z Bogiem, wykorzystując podstęp polegający na rozpamiętywaniu, co mogło się zdarzyć, lecz się nie zdarzyło."

Warto do tego tekstu wracać, gdy nadchodzi pokusa rozpamiętywania przeszłości.
Pozwól sobie cieszyć się tym, że teraźniejszość macie dobrą i o tą dobrą teraźniejszość zabiegać. I myślę, że pomysł Caliope z poszukaniem specjalisty jest bardzo cenny, bo dolegliwości fizyczne mogą być skutkiem nieprzepracowanych problemów. Zawierzenie i oparcie się na Bogu to podstawa, ale nie zamyka to dróg szukania pomocy u np. psychologa, terapeuty itd. Bóg często działa stawiając nam na drodze odpowiednich ludzi.

Janieja, niech Cię Bóg prowadzi.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Ruta »

Janieja, jak sie czujesz? Jak sobie radzisz?
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Janieja »

Ruta pisze: 09 gru 2021, 13:22 Janieja, jak sie czujesz? Jak sobie radzisz?
Próbuję sobie radzić. Każdy dzień jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Nieczęsto zaglądam na forum, bo każdy post cierpiącej osoby potęguje we mnie poczucie winy, wstręt do siebie. Niewiele też tu historii z happy endem. Mam wiarę i nadzieję, że moja historia będzie go miała, można powiedzieć, że ma. Dostaję od męża bardzo wiele - dobre słowa, obecność, pomoc. Staram się cieszyć tym, co jest, zważywszy, że mimo wyrządzonego zła, otrzymuję tyle dobra.
Próbuję naprawić krzywdę, zadośćuczynić, choć wiem, że to niemożliwe.
Dostałam od Boga cudowny dar, nie doceniłam tego. Może Bóg okaże mi swoje miłosierdzie i przestanie cierpieć ktoś, kogo kocham najbardziej - mój mąż. Jestem świadoma, że dla większości osób na tym forum, to będzie niewiarygodną i nie do przyjęcia bzdurą.
Cztalam ostatnio artykuł, gdzie było napisane, że "taki" związek to wegetacja i udręka dla obojga. Przecież dla Boga wszystko jest możliwe - odrodzić miłość i nakłonić serce do zaufania raz jeszcze także.
Z Bogiem.
Ufam Jemu, bez Niego wszystkie moje starania nic nie przyniosą.
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Janieja »

Lawendowa pisze: 21 lis 2021, 19:45 Janieja, uczestnicząc w niedawnych rekolekcjach sycharowskich z ks. Łukaszem Kałaską i słuchając jego konferencji, pomyślałam o Tobie. Ks. Łukasz mówił o tym, że takie ciągle powracające myśli o krzywdzie nie świadczą o niewybaczeniu. To dzieło szatana.
Warto, gdy nagrania z rekolekcji będą już dostępne, posłuchać całości .

I niejako "na potwierdzenie" dostałam przedwczoraj od znajomej Sycharki link:
https://pl.aleteia.org/2021/11/18/o-tym ... zeszlosci/

"... pewnego dnia diabeł ukazał się trzem mnichom i zapytał ich po kolei, co chcieliby zmienić w przeszłości.
„Gdybym wam dał władzę zmienienia czegoś w przeszłości, co chcielibyście zmienić?”

Pierwszy mnich, z wielką gorliwością apostolską, odparł bez namysłu: „Nie pozwoliłbym ci skłonić do grzechu Adama i Ewę, żeby ludzkość nie oddaliła się od Boga”.

Drugi mnich, który miał serce przepełnione miłosierdziem, odpowiedział: „Ja tobie nie pozwoliłbym oddalić się od Boga i skazać się na wieczne potępienie”.

Trzeci mnich miał proste serce. Nie odpowiedział nic diabłu, lecz uklęknął, przeżegnał się i prosił Boga: „Panie, uwolnij mnie od pokusy tego, co mogłoby się stać, ale się nie stało”.

Na te słowa diabeł wydał z siebie ryk i zwijając się z bólu, zniknął."

"...tylko w teraźniejszości, dzięki Bożej łasce, możemy współpracować z Bogiem. Diabeł zaś zamyka ludzi w przeszłości. I tak uniemożliwia im życie w jedności z Bogiem, wykorzystując podstęp polegający na rozpamiętywaniu, co mogło się zdarzyć, lecz się nie zdarzyło."

Warto do tego tekstu wracać, gdy nadchodzi pokusa rozpamiętywania przeszłości.
Pozwól sobie cieszyć się tym, że teraźniejszość macie dobrą i o tą dobrą teraźniejszość zabiegać. I myślę, że pomysł Caliope z poszukaniem specjalisty jest bardzo cenny, bo dolegliwości fizyczne mogą być skutkiem nieprzepracowanych problemów. Zawierzenie i oparcie się na Bogu to podstawa, ale nie zamyka to dróg szukania pomocy u np. psychologa, terapeuty itd. Bóg często działa stawiając nam na drodze odpowiednich ludzi.

Janieja, niech Cię Bóg prowadzi.
Dziękuję, Lawendowa. Wracam do Twoich słów w myślach, staram się przeszłość zostawić za sobą. Efekt bywa różny, częściej gorszy niż lepszy. Modlę się o to.
Dopiero teraz widzę wyraźnie, że zupełnie się pogubiłam. Żeby mi się zrobiło trochę lepiej, próbuję znaleźć tego jakieś wyjaśnienie. A chyba powinnam skupić się na "dziś".
Czy to normalne, że wciąż myślę o przeszłości albo o naszej przyszłości? Co czuje mąż? Czy mniej cierpi? Czy myśli o mnie z niechęcią?(choć zupełnie nie mam powodu tak myśleć).
Wierzę, że czas nas/mnie uzdrowi, z Bożą łaską.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Zwyklaosoba »

Piękne świadectwo
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Janieja »

Zwyklaosoba pisze: 26 sty 2022, 17:59 Piękne świadectwo
Pragnę z całego serca, aby dać świadectwo. Staram się i dziękuję Bogu. Jednak muszę przyznać, że ogromnie się boję. Przecież lęk nie pochodzi od Boga, ale nie wiem, jak się go pozbyć.
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Janieja »

Nie korzystaliśmy z żadnej pomocy, mąż całą tę sytuację "przepracowuje" sam, nie wiem ile z tego, co widzę, pochodzi ze środka. Możliwe, że radzi sobie sam i myśli wracają rzadziej, emocje znacznie osłabły?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Nirwanna »

Janieja pisze: 06 lut 2022, 8:26 Przecież lęk nie pochodzi od Boga, ale nie wiem, jak się go pozbyć.
Bo to tak nie działa. Skupianie się na pozbyciu go tylko lęk wzmacnia, bo skupiasz na nim swoje myśli. Chodzi raczej o postawę akceptacji lęku, że jest, i działaniu pomimo niego, chodzi o przekraczanie siebie. Konsekwencją najczęściej jest zmniejszanie się lęku do znośnego poziomu. Tu działa Bóg i psychologia jednocześnie.
Tylko uwaga - chodzi o przekraczanie siebie, a nie łamanie siebie. Czyli traktuję siebie nieustająco z miłością. Wymagam od siebie, ale nie gwałcę.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Lawendowa »

Janieja,
są już do odsłuchania nagrania z Jesiennych Rekolekcji Ogólnopolskich WTM Sychar na Górze św. Anny w 2021 roku z ks. Łukaszem Kałaską.
https://www.youtube.com/playlist?list=P ... zxHXcqII8b
codziennie jeden "odcinek" :)
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: Czy mąż mi kiedyś wybaczy?

Post autor: Janieja »

Lawendowa pisze: 04 mar 2022, 22:08 Janieja,
są już do odsłuchania nagrania z Jesiennych Rekolekcji Ogólnopolskich WTM Sychar na Górze św. Anny w 2021 roku z ks. Łukaszem Kałaską.
https://www.youtube.com/playlist?list=P ... zxHXcqII8b
codziennie jeden "odcinek" :)
Lawendowa, bardzo dziękuję, odsłucham i głęboko wierzę, że nauki umocnią mnie, dodadzą wiary, pomogą w zrozumieniu tego, czego do dziś nie rozumiem - także w zrozumieniu siebie.
Pracuję nad sobą, dbam o relację z mężem, buduję w sobie cierpliwość, jednak wciąż za dużo we mnie oczekiwań. Niejedna osoba na forum pisała, że przede wszystkim wdzięczność i akceptacja, a u mnie wciąż pragnienia i oczekiwania. Nie przestaję prosić Boga o to, co w tej sytuacji, nie należy mi się, ale nie przestanę.
ODPOWIEDZ