Po ludzku chyba nie dam rady??

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Happy Daddy
Posty: 13
Rejestracja: 07 paź 2023, 17:54
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Happy Daddy » 08 paź 2023, 16:03

Witam.
Na forum Sychar trafilem rok temu, ale to moj pierwszy post. Malzenstwo w kryzysie od dwoch lat, dwojka dzieci , starsze niecale 10 lat juz rozumie duzo z tego co sie dzieje w domu miedzy rodzicami. Za kryzys jestesmy wspolnie winni wiec nie chce w tym pierwszym poscie sie rozpisywac. Duzo od poczatku kryzysu sluchalem konferencji, probowalem po swojemu i z wiedza dostepna online jakos zawalczyc o malzenstwo. Najpierw bylo stwarzanie sytuacji do tego, zebysmy sie zblizyli do siebie, jakies wyjazdy, propozycje spedzenia czasu sami bez dzieci, proponowalem terapie wiele razy. Niestety nic nie zadzialalo. Na pewnym etapie zona powiedziala, ze nic do mnie nie czuje. W zasadzie od roku zyla swoim zyciem. Ja przestalem okazywac od tego momentu uczucia i wzialem sie za siebie. Zmienilem prace na lepsza, wiecej czasu poswiecalem dzieciom, nie robilem jej na zlosc, po prostu stwierdzilem, ze czas zaczac zyc twarda miloscia i sie bronic przed coraz gorszymi relacjami i byciem totalnie olanym przez druga polowke. Ponad tydzien temu wyprowadzilem sie na krotki czas, mielismy od siebie odpoczac (pomysl zony). Niestety od razu mnie zdradzila u nas w domu, w zasadzie chyba killa nocy pod rzad. Gdy sie dowiedziala, ze wiem oznajmila, ze sie wyprowadza , a dziecmi opiekowac sie bedziemy naprzemiennie. Swiat mi sie zawalil z dnia na dzien. Praktycznie caly czas ostatnimi laty poswiecilem pracy i rodzinie. Pracuje kiedy chce, nie imprezuje, wszystkie rachunki zawsze placilem ja, a teraz taka nagroda. Przebrnalem przez watek tata999 o oddzieleniu dzieci od ojcow i szczerze nie wyobrazam sobie jak mialbym byc tata z doskoku itd. Boli nieslychanie.Zona niepraktykujaca, jedyna osoba, ktora moglaby mnie zrozumiec to tesc, ktory jest osoba wierzaca i mocno praktykujaca, czesto rozmawiamy o wierze. No ale tesc nic nie wie, ani o zdradzie, ani wyprowadzce. Chcialbym do niego zadzwonic, nawet nie po to, zeby zonie nabrudzic, ale spytac czy widzi jakies wyjscie, czy zawalczy o to, zeby zaden kowalski sie nie krecil pray dzieciach jak u nich beda, czy bedzie w stanie stanac przeciwko rozwodowi jesli bedzie potrzeba??? Czy uwazacie to za dobry pomysl, czy odpuscic. Dopisze tylko, ze na ten moment i mam nadzieje tak zostanie chce walczyc o malzenstwo, nikogo nie szukam i nie planuje. Mam jeszcze inne pytania, ale na ten moment wystarczy. Z Bogiem.

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Al la » 08 paź 2023, 21:51

Witaj Happy Daddy.
Malzenstwo w kryzysie od dwoch lat, dwojka dzieci , starsze niecale 10 lat juz rozumie duzo z tego co sie dzieje w domu miedzy rodzicami.
Jeżeli rodzice są w kryzysie od dłuższego czasu, to dzieci doskonale to czują, nieważne czy starsze, czy młodsze.

Zapraszam Cię do zapoznania się z naszą stroną pomocową http://sychar.org/pomoc/, są tam konferencje z naszych rekolekcji wspólnotowych. Słuchałeś ich? Jesteś rok na forum, czytasz posty, to może zapoznałeś się z wiedzą tam zawartą?

Bo właśnie tego Tobie teraz potrzeba: wiedzy i wsparcia. Byłeś może na spotkaniu ogniska Sycharu?

Uważam, że lepiej porozmawiać z kimś, kto przechodzi podobne problemy i posłuchać, jak sobie z nimi radzi.
Rozmowa z teściem może być pomocna, ale też może odnieść odwrotny skutek. I też lepiej nie uprzedzać faktów, a chyba na obcego mężczyznę przy żonie teść by zareagował?

Pozdrawiam i życzę Tobie, abyś uzyskał wsparcie od forumowiczów.

Pamiętaj też, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Niesakramentalny3
Posty: 234
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Niesakramentalny3 » 09 paź 2023, 0:03

Happy Daddy pisze:
08 paź 2023, 16:03
Na forum Sychar trafilem rok temu, ale to moj pierwszy post.
To dobrze, to dobre miejsce i podstawy masz pewnie ogarnięte i przyswojone.
Happy Daddy pisze:
08 paź 2023, 16:03
Ponad tydzien temu wyprowadzilem sie na krotki czas, mielismy od siebie odpoczac (pomysl zony). Niestety od razu mnie zdradzila u nas w domu, w zasadzie chyba killa nocy pod rzad.
Będąc na Twoim miejscu, nie obwiniałbym się wyprowadzką (choć generalnie, wyprowadzka to nie jest zwykle dobry pomysł i daje argument adwokatowi żony do sądu - że "mąż opuścił rodzinę"). Ale skoro to nastąpiło tak szybko... po Twojej wyprowadzce, to z ogromnym prawdopodobieństwem można założyć, że noce z kowalskim były wcześniej... teraz po prostu doszła kolejna "wolna miejscówka".
Happy Daddy pisze:
08 paź 2023, 16:03

Gdy sie dowiedziala, ze wiem oznajmila, ze sie wyprowadza , a dziecmi opiekowac sie bedziemy naprzemiennie.
Swiat mi sie zawalil z dnia na dzien.
A ma dokąd? To, że ona się wyprowadza, to akurat na plus... dzieci są przyzwyczajone do swojego domu/mieszkania - i jeśli Ty z nimi będziesz teraz (tydzień/tydzień czy dwa tygodnie/dwa tygodnie) - to dla Ciebie wygodniej i lepiej. Poza tym, dzieci bardzo źle (zwykle) znoszą kowalskich - więc tu jako ten rodzic "bez kowalskiej" - będziesz preferowany.
Happy Daddy pisze:
08 paź 2023, 16:03
No ale tesc nic nie wie, ani o zdradzie, ani wyprowadzce. Chcialbym do niego zadzwonic, nawet nie po to, zeby zonie nabrudzic, ale spytac czy widzi jakies wyjscie, czy zawalczy o to, zeby zaden kowalski sie nie krecil pray dzieciach jak u nich beda, czy bedzie w stanie stanac przeciwko rozwodowi jesli bedzie potrzeba??? Czy uwazacie to za dobry pomysl, czy odpuscic.
Ja bym odpuścił. Rodzina pierwotna, po krwi, generalnie zawsze będzie stawać za "swoim stadem". Poza tym, naprawdę nie warto specjalnie się tym dzielić (zwłaszcza ze szczegółami) - ani ze swoją rodziną, ani z rodziną żony. Zakładając, że kiedyś mielibyście być znów razem, takie podzielenie się historią o kowalskich... nie będzie później służyć. Ale to już rozważ w sercu - czasem potrzeba podzielenia się swoim bólem jest tak mocna, że zwycięża. Ale jeśli dajesz radę... to bym zaczekał. Życie pokazuje, że amok prędzej czy później mija - i ten kowalski okazuje się, że ma pełno jednak wad i ułomności.

Trzymaj się i jak coś, to pisz :) Za rok a bardziej za 3... całkiem inaczej na to wszystko spojrzysz. Ale teraz wiem, że Ci ciężko - ale potem będzie naprawdę lepiej :)

Happy Daddy
Posty: 13
Rejestracja: 07 paź 2023, 17:54
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Happy Daddy » 09 paź 2023, 8:03

Jeżeli rodzice są w kryzysie od dłuższego czasu, to dzieci doskonale to czują, nieważne czy starsze, czy młodsze.
. Tak, ale zona uwaza, ze dzieci beda bardziej nieszczesliwe, jak mama bedzie nieszczesliwa, a ja uwazam, ze to nieprawda. Nie wiem co o tym myslicie??

Niesakramentalny3
Posty: 234
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Niesakramentalny3 » 09 paź 2023, 12:00

Happy Daddy pisze:
09 paź 2023, 8:03
Jeżeli rodzice są w kryzysie od dłuższego czasu, to dzieci doskonale to czują, nieważne czy starsze, czy młodsze.
. Tak, ale zona uwaza, ze dzieci beda bardziej nieszczesliwe, jak mama bedzie nieszczesliwa, a ja uwazam, ze to nieprawda. Nie wiem co o tym myslicie??
Tu nie ma prostej odpowiedzi.
Dzieci oczywiście dużo widzą i czują.

Dzieci bardzo chciałby widzieć swoich rodziców razem jak i widzieć swoich rodziców szczęśliwymi.
Problem chyba największy jest taki (u dorosłych) ... że Twoja żona (jak i Ty pewnie trochę również) zakłada, że "szczęście leży na zewnątrz". Żona zakłada, że szczęście to będzie z kowalskim... a Ty zakładasz, że szczęśliwy możesz być z żoną przy boku...

Z pewnością dziecko lepiej się czuje i rozwija przy rodzicu (rodzicach) szczęśliwym - niż takim, który ma depresje, przepełniony jest żalem i cierpieniem. Dlatego tak często na tym forum możesz dostać podpowiedź, aby mniej zajmować się odchodzącym małżonkiem, a pracę włożyć w rozwój samego siebie, swój wzrost i swoje szczęśliwe samodzielne życie - które będzie procentować dla Ciebie i dla Twoich dzieci.

Happy Daddy
Posty: 13
Rejestracja: 07 paź 2023, 17:54
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Happy Daddy » 09 paź 2023, 15:45

Niesakramentalny3 pisze:
09 paź 2023, 0:03
Happy Daddy pisze:
08 paź 2023, 16:03
Na forum Sychar trafilem rok temu, ale to moj pierwszy post.
To dobrze, to dobre miejsce i podstawy masz pewnie ogarnięte i przyswojone.
Happy Daddy pisze:
08 paź 2023, 16:03
Ponad tydzien temu wyprowadzilem sie na krotki czas, mielismy od siebie odpoczac (pomysl zony). Niestety od razu mnie zdradzila u nas w domu, w zasadzie chyba killa nocy pod rzad.
Będąc na Twoim miejscu, nie obwiniałbym się wyprowadzką (choć generalnie, wyprowadzka to nie jest zwykle dobry pomysł i daje argument adwokatowi żony do sądu - że "mąż opuścił rodzinę"). Ale skoro to nastąpiło tak szybko... po Twojej wyprowadzce, to z ogromnym prawdopodobieństwem można założyć, że noce z kowalskim były wcześniej... teraz po prostu doszła kolejna "wolna miejscówka".
Happy Daddy pisze:
08 paź 2023, 16:03

Gdy sie dowiedziala, ze wiem oznajmila, ze sie wyprowadza , a dziecmi opiekowac sie bedziemy naprzemiennie.
Swiat mi sie zawalil z dnia na dzien.
A ma dokąd? To, że ona się wyprowadza, to akurat na plus... dzieci są przyzwyczajone do swojego domu/mieszkania - i jeśli Ty z nimi będziesz teraz (tydzień/tydzień czy dwa tygodnie/dwa tygodnie) - to dla Ciebie wygodniej i lepiej. Poza tym, dzieci bardzo źle (zwykle) znoszą kowalskich - więc tu jako ten rodzic "bez kowalskiej" - będziesz preferowany.
Happy Daddy pisze:
08 paź 2023, 16:03
No ale tesc nic nie wie, ani o zdradzie, ani wyprowadzce. Chcialbym do niego zadzwonic, nawet nie po to, zeby zonie nabrudzic, ale spytac czy widzi jakies wyjscie, czy zawalczy o to, zeby zaden kowalski sie nie krecil pray dzieciach jak u nich beda, czy bedzie w stanie stanac przeciwko rozwodowi jesli bedzie potrzeba??? Czy uwazacie to za dobry pomysl, czy odpuscic.
Ja bym odpuścił. Rodzina pierwotna, po krwi, generalnie zawsze będzie stawać za "swoim stadem". Poza tym, naprawdę nie warto specjalnie się tym dzielić (zwłaszcza ze szczegółami) - ani ze swoją rodziną, ani z rodziną żony. Zakładając, że kiedyś mielibyście być znów razem, takie podzielenie się historią o kowalskich... nie będzie później służyć. Ale to już rozważ w sercu - czasem potrzeba podzielenia się swoim bólem jest tak mocna, że zwycięża. Ale jeśli dajesz radę... to bym zaczekał. Życie pokazuje, że amok prędzej czy później mija - i ten kowalski okazuje się, że ma pełno jednak wad i ułomności.

Trzymaj się i jak coś, to pisz :) Za rok a bardziej za 3... całkiem inaczej na to wszystko spojrzysz. Ale teraz wiem, że Ci ciężko - ale potem będzie naprawdę lepiej :)
Z tesciem rozmawialem, ogolnie nie wiedzial o niczym, myslal ze sie po prostu nie dogadujemy. Pominalem temat kowalskiego , bo to juz jest w kwestii sumienia zony, ale uznalem, ze musi wiedziec o tak waznej zmianie jak wyprowadzka zony.

Happy Daddy
Posty: 13
Rejestracja: 07 paź 2023, 17:54
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Happy Daddy » 10 paź 2023, 0:34

Dziekuje za wsparcie, to co juz widze po przesluchaniu wielu nagran, przeczytaniu paru ksiazek poleconych na forum (bede musial odswiezyc), ze w zderzeniu z rzrczywistoscia nie jest latwo byc asertywnym, stawiac granice, czy walczyc o swoje... Jest mega trudno.

Powoli bede rozwijal watek. Pojawil sie watek finansowy. Chodzi o pieniadze na dzieciaki ktore dostawalismy, a ktore w wiekszosci wydawala zona niby na zakupy, na dzieci, a tak w praktyce polowe przewalala na wlasne potrzeby. Jak wspomnialem rachunki czynsz, wszystko bylo na mnie I nadal jest. Zona postanowila podzielic pieniadze na dzieciaki, tylko ze wyszlo tak, ze teraz to ona jest glownym opiekunem dzieci, tak to przedstawila. Ja generalnie wychodze z zalozenia ze malzenskie przywileje wraz z zdrada i wyprowadzka zony znikaja (w zasadzie juz znikly) i powiedzialem ze to trzeba zalatwic jakos prawnie lub podzielic uczciwie. Oboje pracujemy po rowno, opiekujemy sie dziecmi itd. Zona zaproponowala ze ona bedzie dostawac kase, a ze MBA sie bedzie dzielic, ale czuje ze to slowo moze byc nic nie warte, albo w praktyce zobacze predzej czy pozniej fige. Czy ulec tej propozycji, dac kredyt zaufania, czy twardo obstawac za swoim ( faktami) i liczyc sie ze bedzie zwarcie, ktore moze doprowadzic do robienia sobie na zlosc?? Znaczy ja nie planuje wojowac, no ale znajac charakter zony uslysze cos w stylu, jak mi nie ufasz to rozwod itd cos co slysze regularnie, na pewnym etapie dyskusja konczy sie zawsze grozba rozwodu, tez tak mieliscie???

Pozdrawiam

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Ruta » 10 paź 2023, 1:06

Witaj Happy Daddy,

dobry tytuł, po ludzku nie dasz rady. Ale już z Bogiem za rękę niemożliwe staje się możliwe.

Czy nie za bardzo ulegasz żonie? Nie chodzi mi o to, by teraz zacząć zgrywać macho i dla zasady się sprzeciwiać. Ale własne zdanie warto jednak mieć. I kochać mądrą miłością, która stawia granice. Przede wszystkim krzywdzie. Nie chodzi też zawsze, by było miło. Granice czasem rodzą bunt, ale stawiane z szacunkiem i z wewnętrznym spokojem, osadzone w Bogu, w modlitwie, jednak się przyjmują.

Jak bardzo boisz się gniewu żony w skali od 1 do 10? Mam wrażenie, że oscylujesz gdzieś w okolicach 12... z tym da się pracować. Ja miałam wynik lęku przed mężem tak koło 120. W tej samej 10-cio stopniowej skali...
Wiesz skąd twoja spolegliwość? Zobacz jak się układały relacje płci w twojej rodzinie pochodzenia...na początek. I twoje realcje z mamą i z tatą.

Nie jesteś w stanie "zabronić" żonie spotkań z kowalskim, zamieszkania z nim i wielu innych rzeczy. Ale w zakresie w jakim chodzi o dobro dzieci, masz prawo i obowiązek dzieci przed destrukcyjnymi dla nich pomysłami bronic. Nie ma znaczenia, czyj jest głupi pomysł.

Ja uznałam, że kontakty z kowalską męża nadmiernie obciążą dzieci. Mąż z początku miał wizję włączenia kochanki w nasze życie, w relacje z dziećmi. Stoczyłam batalię, by tak się nie stało. Kochanka męża pozostała kochanką męża, nie całej naszej rodziny. Z pożytkiem dla wszystkich. Patchworki i opieki naprzemienne w które włączeni są kowalscy i kowalskie najlepiej wypadają w produkcjach filmowych. W praktyce dzieciom w takim położeniu jest niezwykle trudno.

Doświadczenie pokazuje, że jak się kijek pocienkuje, trudno go potem pogrubasić. To już chyba tylko Pan Bóg potrafi. A Boga na próbę lepiej nie wystawiać. Lepiej więc kijka nie cieńkować. Co mam na myśli?

Jeśli nie masz w sobie zgody, by randki żony z kowalskim odbywały się w obecnosci waszych dzieci, to granice najlepiej stawiać od razu. Później jest trudniej. Bo kijek już się pocieńkował.

Poproś Świętego Józefa o pomoc na tej twojej drodze, bo pewnie lekko nie będzie. Ale Święty Józef to zawodowy komandos, przeprowadził swoją rodzinę przez tyle niebezpieczeństw, że aż ciężko to objąć. Im było trudniej, tym lepiej sobie radził. Ojciec zanurzony w Bogu. Ciebie też nauczy jak przejść te pustynie, nie gubiąc po drodze dzieci. Ani żony. Z Bożym kompasem.

Do tego to święty z pięknym poczuciem humoru. Więc dobrze mieć go za towarzysza, nauczyciela i przewodnika. Wszystko się przy Bogu poskłada. Listę Zerty znasz?

Happy Daddy
Posty: 13
Rejestracja: 07 paź 2023, 17:54
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Happy Daddy » 10 paź 2023, 11:09

Niesakramentalny3 Ruta dziekuje za te slowa. Generalnie zona jest nieodpowiedzialna finansowo, a teraz oswiadcza ze sie zmienila i mam jej uwierzyc co do kwestii finansow dzieci . Ale ja wlasnie wsparty wiedza chce, zeby ona ponosila konsekwencje swoich czynow, bledow, i chce stawiac granice i troszczyc sie o siebie i dzieci w spokoju nie bedac obarczony ewentualnym dzieleniem sie z zona finasami na slowo. Caly problem polega na tym, ze jak mowie zonie ze chce to zalatwic formalnie, ona uderza w temat rozwodu, tego, ze jak jej bede robil problemy to w kwestiach dzieci ona wygra i boje sie ze doprowadzi do tego w zlosci, ze zamiast opieki pol na pol bede widywal dzieci od dzwonka. Tak jak mowi ks Marek jedyne co ja moze zmienic to jej wlasne cierpienie, tak mysle na tym etapie, tylko wiedziec to jedno, a egzekwowac to drugie. Nie jest latwo.

Jak to bylo u was?? Czy udalo sie komus jakos polubownie dogadac, czy to tylko mydlenie oczu , pojde na ustepstwa, a pozniej zona dostajac palec wezmie cala reke??

Betif
Posty: 64
Rejestracja: 01 maja 2022, 11:05
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Betif » 10 paź 2023, 12:08

Witaj,

Osobiście uważam, że powinno się być twardym i stanowczym w takiej sytuacji, określić konkretnie jak mają wyglądać finanse ,dzielenie się obowiązkami i opieką nad dziećmi. Ja ,gdy mąż się wyprowadzał z domu ,przygotowałam oświadczenie ,w którym mąż deklarował ile ,na co i w jakim terminie będzie robił przelewy na moje konto( pełnoletni syn został ze mną).Złożyliśmy obydwoje podpisy na tej kartce z konkretną datą. Oczywiście mocy prawnej to oświadczenie nie ma ,ale po rozmowie z prawnikiem dowiedziałam się ,że pomóc mogłoby. Mąż do tej pory regularnie przelew robi mimo, że nasza sytuacja się zmieniła,a Jego tymbardziej bo rozstał się z kowalską i teraz sam utrzymuje wynajmowane lokum,a ja póki co nie godzę się na wspólne mieszkanie.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Ruta » 10 paź 2023, 12:17

Mój mąż w kryzysie najpierw mydlił mi oczy, a jak postawiłam granice, zetknęłam się z groźbami, przemocą i szantażami. W sumie tak jest do dziś. Najpierw nauczyłam się nie ulegać przemocy. To przemoc zakończyło. Teraz uczę się nie ulegać pięknym obietnicom. I nie przejmować, że coś się mężowi nie spodoba. No trudno... nie zawsze musi być miło...

Osoba, która jest w kryzysie romansu, jest w czymś w rodzaju amoku. Obieca wszystko. Ale niczego nie dotrzyma. Małżonek w takim kryzysie jest zwykle przekonany, że słusznie należy mu (jej) się wszystko, od majątku, pieniędzy, mieszkania, po zniknięcie żony czy męża, by nie szkodzili na nowej drodze życia. Oczywiście dobrze, żeby taki zniknięty małżonek słał(a) słuszne przelewy lub sam(a) utrzymywał(a) dzieci i nie dochodził(a) niesłusznych alimentów. To co jest słuszne a co niesłuszne jest wtedy mocno zaburzone.

Mamy to na co się godzimy. W sumie to dobrze. Bo to znaczy, że nie musimy się godzić na to, czego nie chcemy.

A jak stawiasz granice osobie w amoku, zwykle zaraz robi larum, wyciąga oskarżenia, wchodzi w rolę osoby pokrzywdzonej, płynnie przechodząc do szantaży w stylu: zniszczę cię w sądzie, odbiorę ci dzieci. To są schematy. Zły działa schematycznie. Ale nie musimy w te schematy wchodzić.

Bóg jest mocniejszy.

Jesteś tatą. Czemu miałbyś powierzać finanse dzieci i rodziny żonie w kryzysie. Nie umiesz sam zrobić opłat?

Panowie często piszą z doświadczenia: zabezpiecz pobyt dzieci przy sobie w domu rodzinnym. Pisze się w tym celu wniosek do sądu. Tu niestety działa zasada, kto pierwszy ten lepszy. Żaden pan nie napisał, to piszę ja.

Zabezpieczenie pobytu dzieci z tobą w domu zapobiega ciąganiu dzieci przez rozamorowaną mamę po domach kochanków i wynajmach. Dla dzieci stabilność jest ważna. Szczególnie w kryzysie. I to rola ojca by ją zapewnić. Albo mamy, gdy to tata odlatuje w przestworza...

A żona? Potrzebuje doświadczyć swoich osobistych konsekwencji. Puść ją wolno.

Happy Daddy
Posty: 13
Rejestracja: 07 paź 2023, 17:54
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Happy Daddy » 10 paź 2023, 14:09

Jesteś tatą. Czemu miałbyś powierzać finanse dzieci i rodziny żonie w kryzysie. Nie umiesz sam zrobić opłat?
wszystkie finansowe sprawy ogarnialem ja od zawsze, zona w zyciu rachunku nie zaplacila. Granice od ponad roku juz zaczalem stawiac, w momencie gdy zona odrzucala terapie, czy inne proby ratowania podjete przeze mnie.Wycofalem uczucia. Dzisiaj pani psycholog polecila mi ksiazke "zanim powiesz zegnaj" Ktos czytal warto?? Chyba wychodzi na to, ze idziemy na zwarcie, ja sie go nie boje, jedynie martwi mnie ze zona moze w amoku lub pod wplywem osob trzecich cos nawymyslac, naklamac .

Niesakramentalny3
Posty: 234
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Niesakramentalny3 » 10 paź 2023, 18:28

Happy Daddy pisze:
10 paź 2023, 14:09
Jesteś tatą. Czemu miałbyś powierzać finanse dzieci i rodziny żonie w kryzysie. Nie umiesz sam zrobić opłat?
wszystkie finansowe sprawy ogarnialem ja od zawsze, zona w zyciu rachunku nie zaplacila. Granice od ponad roku juz zaczalem stawiac, w momencie gdy zona odrzucala terapie, czy inne proby ratowania podjete przeze mnie.Wycofalem uczucia. Dzisiaj pani psycholog polecila mi ksiazke "zanim powiesz zegnaj" Ktos czytal warto?? Chyba wychodzi na to, ze idziemy na zwarcie, ja sie go nie boje, jedynie martwi mnie ze zona moze w amoku lub pod wplywem osob trzecich cos nawymyslac, naklamac .
Na zwarcie nie ma co iść. Na wojnie straty są po obu stronach.
Twarda, stanowcza miłość (relacja). Asertywność ale nie agresja. Rozwijaj siebie i obserwuj rozwój wydarzeń - dawaj dużo siebie dzieciom - dużo czasu, jakieś zabawy, czytanie książek na dobranoc itd.

Owszem - może "nagadać" bzdur znajomym - ale nie martwiłbym się tym specjalnie - prawda po czasie sama się obroni.

Happy Daddy
Posty: 13
Rejestracja: 07 paź 2023, 17:54
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Happy Daddy » 10 paź 2023, 19:10

Niesakramentalny3 pisze:
10 paź 2023, 18:28
Happy Daddy pisze:
10 paź 2023, 14:09
Jesteś tatą. Czemu miałbyś powierzać finanse dzieci i rodziny żonie w kryzysie. Nie umiesz sam zrobić opłat?
wszystkie finansowe sprawy ogarnialem ja od zawsze, zona w zyciu rachunku nie zaplacila. Granice od ponad roku juz zaczalem stawiac, w momencie gdy zona odrzucala terapie, czy inne proby ratowania podjete przeze mnie.Wycofalem uczucia. Dzisiaj pani psycholog polecila mi ksiazke "zanim powiesz zegnaj" Ktos czytal warto?? Chyba wychodzi na to, ze idziemy na zwarcie, ja sie go nie boje, jedynie martwi mnie ze zona moze w amoku lub pod wplywem osob trzecich cos nawymyslac, naklamac .
Na zwarcie nie ma co iść. Na wojnie straty są po obu stronach.
Twarda, stanowcza miłość (relacja). Asertywność ale nie agresja. Rozwijaj siebie i obserwuj rozwój wydarzeń - dawaj dużo siebie dzieciom - dużo czasu, jakieś zabawy, czytanie książek na dobranoc itd.

Owszem - może "nagadać" bzdur znajomym - ale nie martwiłbym się tym specjalnie - prawda po czasie sama się obroni.
Moze niejasno sie tu wyrazilem, przez zwarcie mam na mysli walke o finanse rodziny w uczciwym podziale, opieki nad dziecmi itd. A przez osoby trzecie mam na mysli ze moze ktos jest cos nagadac a ona w amoku np. pod wplywem kowalskiego moze w sprawach opieki nad dziecmi, czy np. Podzialu wydatkow finansowych dzialac po prostu na moja szkode...

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku chyba nie dam rady??

Post autor: Ruta » 10 paź 2023, 20:58

Happy Daddy pisze:
10 paź 2023, 19:10

Moze niejasno sie tu wyrazilem, przez zwarcie mam na mysli walke o finanse rodziny w uczciwym podziale, opieki nad dziecmi itd. A przez osoby trzecie mam na mysli ze moze ktos jest cos nagadac a ona w amoku np. pod wplywem kowalskiego moze w sprawach opieki nad dziecmi, czy np. Podzialu wydatkow finansowych dzialac po prostu na moja szkode...
Nie ma sensu walka. Sens ma stawianie granic. Co do sądów...sąd zasądzi jedno, w życiu będzie drugie. Z początku myślałam podobnie jak ty: przypisywałam sądowi moc sprawczą. I oburzałam się, jak czytałam by sąd sobie od razu darować. I nie przywiazywac nadmiernej wagi, ani też nie pokładać jakiś nadziei.

Walka w sądzie nie ma sensu tym bardziej. Może trwać latami. To wyniszcza rodzinę, dzieci, małżonków.

Owszem w takich sprawach jak zabezpieczenie alimentów czy miejsca pobytu dzieci sąd się przydaje i zwykle wydaje decyzje rozumne. Ale już podział opieki, kontakty - z tym bywa różnie... a nawet przy dobrym wyroku nie ma żadnej gwarancji, że wyrok będzie egzekwowany. Lepiej się porozumieć. A gdy się nie da, no to granice, granice, granice.

Co rozumiesz jako stawianie granic żonie?

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Samon41 i 36 gości