Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Amica

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: Amica »

Dziękuję Ci, Ozeaszu, za Twój wpis. Jest też trochę do mnie. :)
Dzoann_amg
Posty: 9
Rejestracja: 15 lip 2018, 9:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: Dzoann_amg »

Witajcie!
Kolejny miesiąc bez Męża za mną.
Pierwszą rocznicę naszego ślubu spędziłam z rodzicami na "odludziu", natomiast mój Mąż ... z koleżanką i kolegą nad morzem. Skąd wiem? Bardzo chciał się pochwalić w mediach społecznościowych jak sobie świetnie radzi beze mnie ...
Zaczęły się też kolejne zakupy za moimi plecami (inaczej tego nazwać nie mogę, skoro nie uczestniczyłam w procesie podejmowania decyzji), np. kolejny stary samochód ... Skąd wiem? Od teściowej, która podobnie jak ja, nie potrafi zrozumieć potrzeby posiadania kilku (obecnie 5) samochodów ... plus oczywiście media społecznościowe, gdzie prezentuje zdjęcie z koleżanką w swoim nowym samochodzie...

Moje poczucie odrzucenia i bezsilności doszło do głosu w tym tygodniu. Zadzwoniłam i postawiłam ultimatum - bierzemy się za formalności związane z rozwodem albo idziemy na terapię. Nie ma nic pomiędzy, sami nie poradzimy sobie z tym bałaganem, a kolejne miesiące w zawieszeniu nic nie zmienią. Małżeństwo na odległość nie zadziała.
Odparł, że nie zgadza się na terapię. Nie widzi w niej sensu, to nic nie da, nie chce mu się, nie tęskni za mną. Jednocześnie nie był w stanie podjąć decyzji o rozwodzie. Rozmawialiśmy 1,5 godziny, musieliśmy ją zakończyć, bo był umówiony na spotkanie.
Po 2 godzinach zadzwoniłam ponownie i nagła zmiana zdania.
"Okej, możemy iść do terapeuty, może on Ci wytłumaczy o co mi chodzi, bo nadal mnie nie rozumiesz. Może ja się też czegoś nowego dowiem. Nigdy nie byłem na takim czymś, możemy spróbować."
Szok, nie wiem co myśleć. Mam mieszane uczucia, nie wiem, jakie są jego intencje i oczekiwania względem takiego spotkania i całej terapii (jeśli się nie rozmyśli). Nie wiem czy chce iść, bo ma nadzieję, że można coś zmienić, czy szuka tylko poparcia swojej tezy "nic się nie da zrobić". Jego odpowiedź na pytanie, jakie jest jego podejście do terapii była "nie wiem, zobaczymy co to będzie" ...

Znaleźliśmy już dwójkę terapeutów, idziemy w kolejnym tygodniu na pierwsze spotkanie.

Czego mogę spodziewać się po takiej terapii? Jakie metody są stosowane, jakie "zadania domowe"?
Martwię się, że Mąż nie będzie wystarczająco zmotywowany, zdeterminowany, że się czymś zniechęci...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13376
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: Nirwanna »

Dzoann, przede wszystkim - po co Ci rozwód? Sporo z sycharków doświadczyło, sami zainicjowali, bo sądzili, że da im ucieczkę od bólu. Okazało się to bzdurą, mitem.
Czego mogę spodziewać się po takiej terapii? Jakie metody są stosowane, jakie "zadania domowe"?
Takie pytania najlepiej zadać terapeucie, bowiem pracują w różnych "nurtach" czy "szkołach".
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: lena101 »

Ja na pewno spróbowałabym terapii. Może "coś zaskoczy".

Nie nastawiaj się, po prostu idź. Sprawdziłaś, do kogo idziecie? tzn. chodzi mi o terapeutę chrześcijańskiego (to ma mega znaczenie- przynajmniej dla mnie). Wiem,ze moje doświadczenie jest znikome (tylko 1 spotkanie), ale...

Jeżeli macie wspólny cel (tzn. naprawa) to super, będą kolejne spotkania. U mnie nie wyszło, bowiem ja chcialam naprawiać, mąż powiedział,że chce się rozstać... więc po wysłuchaniu nas (ja gadałam, prawie godzinę), mąż zaledwie wypowiadał się przez 5 minut - to nie to,ze ja go zdominowałam, on po prostu nie był tym zainteresowany, nie chciał mówić... Fakt, to ja go ciągnęłam na terapię, myślę,że poszedł,żebym dała mu spokój... Ale to wtedy dowiedziałam się, że jest kowalska,ze odwzajemnia jego uczucia. Przygotuj się na ból, nowe rany.
Pytania terapeuty-standardy: czym się interesujecie, kiedy się poznaliście, dzieci, opieka, czy śpicie ze sobą, od kiedy zaczęło się psuć, wizja przyszłości.

Nasz terapeuta niestety "nie rzucił kamyczka" we właściwą stronę. Pani musi realizować siebie (terapia jak się otrząsnąć po rozstaniu) a pan (jak kulturalnie sie rozstać). Co więcej, dalam tym samym mężowi, jak się potem okazało, argument do pozwu rozwodowego- on próbował wszystkiego, nawet byl na terapii!!! piszę to po to,żebyś wiedziała,że i tak może być.

Mam nadzieję,że Cie nie wystraszyłam. Ściskam mocno, napisz coś po spotkaniu.
jacek-sychar

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: jacek-sychar »

lena101 pisze: 29 wrz 2018, 9:27 (ja gadałam, prawie godzinę), mąż zaledwie wypowiadał się przez 5 minut
:?
Lena101
Musiałaś tyle mówić? Nawet na terapii mężczyzna ma mało szans na powiedzenie swojego zdania.
Moja żona też próbowała mnie "przegadać" i ja czułem się z tym coraz gorzej. Mężczyzna chciałby o czymś decydować, a tutaj musi tylko wysłuchiwać.

Ja też próbowałem terapii. Byłem w centrum pomocy rodzinie prowadzonym przez Kościół. Ale trafiłem na osobę, która chyba tylko szukała tam pracy. Nie odczułem jej stanowiska jako chrześcijańskiego. :(
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: Zepsuty13 »

Dzoann_amg pisze: 28 wrz 2018, 21:45 Witajcie!
Kolejny miesiąc bez Męża za mną.
Pierwszą rocznicę naszego ślubu spędziłam z rodzicami na "odludziu", natomiast mój Mąż ... z koleżanką i kolegą nad morzem. Skąd wiem? Bardzo chciał się pochwalić w mediach społecznościowych jak sobie świetnie radzi beze mnie ...
Witaj Dzoann_amg !

Rocznica - na pewno bolesny dzień i temat dla Ciebie. Dobrze, że spędziłaś go z najbliższymi osobami. Szkoda, że mąż nie chciał no ale na Niego nie miałaś wpływu. Z tego co czytałem na forum to niestety częste ale ważne, że sobie poradziłaś.

Co do męża... :lol: Wiesz, czemu ten śmiech? Ci "odchodzący" chyba już tak mają, że muszą Nam - pozostającym pokazać jakie to życie bez Nas nie jest fajne i nagle szczęśliwe, jacy my byliśmy kiepscy w różnych aspektach. Może tak jest, może nie...

Napiszę Ci ze swojego doświadczenia i co z tym zrobiłem. Moja żona kilka dni urlopu spędziła beze mnie nad morzem i wrzucała na Instagrama zdjęcia w takich ujęciach, że ktoś jej te zdjęcia robił ale nie było widać kto. Do dziś nie wiem. Oczywiście podpisy, że w końcu szczęśliwa, że życie jest piękne, nowe cele, nowe wyzwania...

W końcu doszedłem do wniosku, że po co się "katować" i "śledzić" i jeszcze na cały telefon wyskakują powiadomienia, że jest coś nowego. Postanowiłem "odpolubieć" profil żony i mam względny spokój - nie mówię, że czasem nie sprawdzam ale na pewno jest mi z tym lepiej i się aż tak nie katuję.

U mnie urlop żony zbiegł się z moją odpowiedzią na pozew rozwodowy. Jak tylko dostała moją odpowiedź to skończyło się dodawanie zdjęć i od tamtego czasu nie ma nic nowego. Pamiętaj, że często niestety takie zdjęcia mają konkretny cel - mają np. Ciebie zaboleć, sprawić Ci po prostu ból, osłabić Twoje przekonania. Uwierz, że u Ciebie na pewno nie było przypadku, że mąż zdjęcia wrzucał w rocznicę. Cały rok a on akurat w ten dzień nad morzem ;)

Co do wspólnej terapii - oby intencje męża były słuszne a nie był podkładką, że " widzisz, nic Nam nie pomoże". Przed ewentualnym sądem czy czymkolwiek czego oczywiście nie życzę nigdy.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: s zona »

Widze ,ze same sobie szkodzimy ..
Mnie tez zdarzalo sie wylewac emocje a maz ,jak typowy facet mial cierpliwosc na pierwsze 5 min .. I teraz widze ,ze nie powinnam miec o to akurat do niego pretensji ..
Niedawno Zenia proponowala ciekawa ksiazke Gray J. - Marsjanie i Wenusjanki - Tajemnica udanego związku

Dzoann , my na zadnej terapii nie bylsmy .. mezowi " nie jest to potrzebne " ...Ale sama zaczelam Kroki i to pomaga widziec swoje braki i to co mozna zaleczyc u siebie ...
AmaDa55
Posty: 75
Rejestracja: 25 lip 2018, 10:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: AmaDa55 »

Ja jestem po 1 spotkaniu, które nazywane jest konsultacja. Na koniec spotkania prowadzący pytają czy oboje chcemy podjąć terapię, i to jest taki decydujący moment.
W trakcie tej konsultacji padały głównie pytania "ogolne", o nas, o historię związku, oraz o konflikt (na czym polega itp. ). Oceniana była też komunikacja między nami.
Pierwsze spotkanie wiele nie wnioslo, problemy ledwie dotknięte. Ale padła decyzja że chodzimy dalej. Czekam na kolejne.
Na pewno warto spróbować tej drogi, gdy już inaczej nie da się już...
Obawy o intencje drugiej strony... też są, to nieuniknione, jeśli szykuje się ona na rozwód. Nie wiem jaki to jest argument dla sądu że ktoś się stawił na jedno spotkanie, wg. mnie terapia to jakaś większa całość, co najmniej kilka spotkań.
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: lena101 »

autor: jacek-sychar »
Musiałaś tyle mówić? Nawet na terapii mężczyzna ma mało szans na powiedzenie swojego zdania.
Moja żona też próbowała mnie "przegadać" i ja czułem się z tym coraz gorzej.
Jacku,oczywiście,że chciałam, aby to mąż mówił. Wszystko robiłam z myślą o nim, nawet wybrałam na terapeutę faceta, by mąż nie czul się źle. Mąż po prostu był tylko ciałem.... nie chciał nic, nie odpowiadał na pytania terapeuty.Była przerażająca cisza...nie widząc woli współpracy z jego strony... terapeuta zwrócił się do mnie z pytaniem, po co tu przyszliśmy? Mąż odpowiedział tylko na pytanie o planach na przyszłość.
Mężczyzna chciałby o czymś decydować, a tutaj musi tylko wysłuchiwać
Tu się zgodzę z Tobą. Mężczyzna chciałby decydować. Tak, mój mąż zdecydował- wybieram kochankę. Po co ma wysłuchiwać głupią żonę, która odwołuje sie do "przedpotopowych wartości" skoro ma nowoczesną kowalską!!
jacek-sychar

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: jacek-sychar »

lena101 pisze: 29 wrz 2018, 11:01 Tu się zgodzę z Tobą. Mężczyzna chciałby decydować. Tak, mój mąż zdecydował- wybieram kochankę. Po co ma wysłuchiwać głupią żonę, która odwołuje sie do "przedpotopowych wartości" skoro ma nowoczesną kowalską!!
No trochę pojechałaś! :lol:
Ale rzeczywiście jest tak, że gdy nie może decydować w domu, to szuka sobie innego miejsca.
Nie pochwalam tego, ale taki często widzę schemat.
Dlaczego w Sycharze tak wiele jest nauczycielek?
Bo mężczyzna ma już dość bycia uczniem. Niestety pamiętajmy, że do małżeństwa wnosimy nie tylko nasze schematy wypracowane w domu rodzinnym, ale również nawyki, których nabraliśmy w pracy zawodowej.
Dzoann_amg
Posty: 9
Rejestracja: 15 lip 2018, 9:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: Dzoann_amg »

Nirwanna pisze: 29 wrz 2018, 6:33 Dzoann, przede wszystkim - po co Ci rozwód? Sporo z sycharków doświadczyło, sami zainicjowali, bo sądzili, że da im ucieczkę od bólu. Okazało się to bzdurą, mitem.
Masz rację, chciałabym uciec od bólu. Przerwać stan zawieszenia i w końcu zacząć działać. Może też liczyłam, że moja determinacja trochę nim wstrząśnie i zasygnalizuje, że nie zgadzam się z aktualnym stanem rzeczy. Najpierw "stanął okoniem", zarzucił (i słusznie), że znów go naciskam, a potem nie wiem ... może przemyślał, a może szuka potwierdzenia swojej teorii ...
lena101 pisze: 29 wrz 2018, 9:27
Mam nadzieję,że Cie nie wystraszyłam. Ściskam mocno, napisz coś po spotkaniu.
Jestem świadoma ryzyka związanego z terapią. Jestem świadoma również, że to ostatnia deska ratunku. Bo jak to nie pomoże to co nam zostaje?
Ja bardzo chcę pracować nad sobą i naszym małżeństwem, ale potrzebna jest też motywacja Męża...Szczególnie, że też ma swoje za uszami. A na chwilę obecną stara się przerzucić cała winę na mnie, a na pytanie co było jego błędem odpowiada "że dałem sobie wejść na głowę" ... Zapytał również, czy uważam, że małżeństwo to jest WYROK ? że będziemy sobie niszczyć życie, że jego rodzice dawno się powinni rozwieść a nie po 14 latach małżeństwa ... ręce mi opadają...Jednak po 2 godzinach stwierdził "ok spróbujmy, zobaczymy co będzie". Boję się, że się zniechęci jeżeli nie będzie widać rezultatu po pierwszym czy drugim spotkaniu, że nie będzie w nim wystarczająco dużo pokory i motywacji ... a przecież praca nad sobą to proces długotrwały.
jacek-sychar pisze: 29 wrz 2018, 9:38
Musiałaś tyle mówić? Nawet na terapii mężczyzna ma mało szans na powiedzenie swojego zdania.
Moja żona też próbowała mnie "przegadać" i ja czułem się z tym coraz gorzej. Mężczyzna chciałby o czymś decydować, a tutaj musi tylko wysłuchiwać.

Ja też próbowałem terapii. Byłem w centrum pomocy rodzinie prowadzonym przez Kościół. Ale trafiłem na osobę, która chyba tylko szukała tam pracy. Nie odczułem jej stanowiska jako chrześcijańskiego. :(
Cenna wskazówka. Na pierwszym spotkaniu nastawię się głównie na słuchanie.
Ośrodek terapii wybrał Mąż. Stwierdziłam, że skoro zdecydował się na ten krok i nawet podzwonił po znajomych z prośbą o polecenie kogoś, to wybór pozostawię Jemu. Właśnie w imię tego, że "mężczyzna chciałby o czymś decydować"
Nie znam nazwisk terapeutów, nie mam możliwości ich sprawdzenia, wiem tylko, że to będzie kobieta i mężczyzna ...
Zepsuty13 pisze: 29 wrz 2018, 9:51

Witaj Dzoann_amg !

Rocznica - na pewno bolesny dzień i temat dla Ciebie. Dobrze, że spędziłaś go z najbliższymi osobami. Szkoda, że mąż nie chciał no ale na Niego nie miałaś wpływu. Z tego co czytałem na forum to niestety częste ale ważne, że sobie poradziłaś.

Co do męża... :lol: Wiesz, czemu ten śmiech? Ci "odchodzący" chyba już tak mają, że muszą Nam - pozostającym pokazać jakie to życie bez Nas nie jest fajne i nagle szczęśliwe, jacy my byliśmy kiepscy w różnych aspektach. Może tak jest, może nie...

Napiszę Ci ze swojego doświadczenia i co z tym zrobiłem. Moja żona kilka dni urlopu spędziła beze mnie nad morzem i wrzucała na Instagrama zdjęcia w takich ujęciach, że ktoś jej te zdjęcia robił ale nie było widać kto. Do dziś nie wiem. Oczywiście podpisy, że w końcu szczęśliwa, że życie jest piękne, nowe cele, nowe wyzwania...

W końcu doszedłem do wniosku, że po co się "katować" i "śledzić" i jeszcze na cały telefon wyskakują powiadomienia, że jest coś nowego. Postanowiłem "odpolubieć" profil żony i mam względny spokój - nie mówię, że czasem nie sprawdzam ale na pewno jest mi z tym lepiej i się aż tak nie katuję.

U mnie urlop żony zbiegł się z moją odpowiedzią na pozew rozwodowy. Jak tylko dostała moją odpowiedź to skończyło się dodawanie zdjęć i od tamtego czasu nie ma nic nowego. Pamiętaj, że często niestety takie zdjęcia mają konkretny cel - mają np. Ciebie zaboleć, sprawić Ci po prostu ból, osłabić Twoje przekonania. Uwierz, że u Ciebie na pewno nie było przypadku, że mąż zdjęcia wrzucał w rocznicę. Cały rok a on akurat w ten dzień nad morzem ;)

Co do wspólnej terapii - oby intencje męża były słuszne a nie był podkładką, że " widzisz, nic Nam nie pomoże". Przed ewentualnym sądem czy czymkolwiek czego oczywiście nie życzę nigdy.

Znam mechanizm "odchodzącego", szczególnie, że Mąż nie pierwszy raz odszedł (wtedy jeszcze nie był Mężem).
Również poblokowałam co trzeba, nie istnieję aktualnie na portalach społecznościowych, jednak docierają różne wieści od znajomych i wtedy jest podwójnie przykro i podwójnie wstyd ... nie rozumiem po co się afiszować ze swoim życiem, szczególnie, gdy widzą to nasze rodziny, przyjaciele.
Teraz ma etap spełniania swoich marzeń, bo przecież niedobra i niewyrozumiała narzeczona a potem żona, nie rozumiała ich.
Pojawiają się kolejne stare samochody (teraz dopiero 5, rekord podczas jego pierwszego odejścia to było około 9 ;) ), dziś ma robić tatuaż z tego co wiem od jego mamy (ja to zawsze uważałam za ryzykowne i nieestetyczne), itp itd.
Wyjścia z kolegami i koleżankami, wycieczki motocyklowe, wycieczki nad morze i zewsząd zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia i głupie komentarze...

Modlę się za niego, żeby przypomniał sobie o wartościach najważniejszych w życiu i żeby w końcu zaczął odczuwać wstyd, a nie robił z naszego prywatnego życia publicznego cyrku.

Was również proszę o modlitwę w Naszej intencji.
Wiedźmin

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: Wiedźmin »

jacek-sychar pisze: 29 wrz 2018, 11:39 [...]
Dlaczego w Sycharze tak wiele jest nauczycielek?
Bo mężczyzna ma już dość bycia uczniem. [...]
Hehe - a to nawet dobre Jacku :)
Można by dodać do listy "perełek z kryzys.org" :)
jacek-sychar

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: jacek-sychar »

Dzoann_amg
Dzoann_amg pisze: 29 wrz 2018, 12:01 Zapytał również, czy uważam, że małżeństwo to jest WYROK ? że będziemy sobie niszczyć życie, że jego rodzice dawno się powinni rozwieść a nie po 14 latach małżeństwa
Czyli Twój mąż jest DDRR.
Przeżył sam rozwód rodziców. Zapewne wcześniej też nie było różowo (to "powinni się dawno rozwieść"). Ale czego się nauczył z tego? Że jedynym sposobem rozwiązania problemu jest ucieczka.
Ponieważ jest DDRR, zdradza wszystkie cechy dorosłych dzieci:
- zdjęcia na portalach społecznościowych - dowartościowanie siebie i tego, co teraz robi
- stare samochody - jest to mode, więc znowu dowartościowanie siebie oraz ucieczka do swoich zabawek, których mu pewnie kiedyś brakowało
- porzucenie rodziny i wyjazdy - nieodpowiedzialność
i tak można by jeszcze długo wymieniać.
Dzoann_amg pisze: 29 wrz 2018, 12:01 Na pierwszym spotkaniu nastawię się głównie na słuchanie.
To też nie tak. Masz mówić, ale nie zagadywać. I dziel się konkretami a nie swoimi odczuciami, emocjami.
Konkrety bardziej przemawiają do mężczyzn. Emocje ich znowu przytłaczają.
Dzoann_amg pisze: 29 wrz 2018, 12:01 Znam mechanizm "odchodzącego", szczególnie, że Mąż nie pierwszy raz odszedł (wtedy jeszcze nie był Mężem).
Czyli potwierdzenie cech DDRR.
Ja też miałem podobnie. Moja żona (DDA, DDD i DDRR) odchodziła w czasie narzeczeństwa z dwa-trzy razy. Tłumaczyła to tym, że nie chce mi życia marnować.
A ja głupi nie posłuchałem! :P

Ps. Ale sobie trudny nick wybrałaś. Aż trudno to bez błędu zapisać. :roll:
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: Zepsuty13 »

Dzoann_amg pisze: 29 wrz 2018, 12:01
Znam mechanizm "odchodzącego", szczególnie, że Mąż nie pierwszy raz odszedł (wtedy jeszcze nie był Mężem).
Również poblokowałam co trzeba, nie istnieję aktualnie na portalach społecznościowych, jednak docierają różne wieści od znajomych i wtedy jest podwójnie przykro i podwójnie wstyd ... nie rozumiem po co się afiszować ze swoim życiem, szczególnie, gdy widzą to nasze rodziny, przyjaciele.
Teraz ma etap spełniania swoich marzeń, bo przecież niedobra i niewyrozumiała narzeczona a potem żona, nie rozumiała ich.
Pojawiają się kolejne stare samochody (teraz dopiero 5, rekord podczas jego pierwszego odejścia to było około 9 ;) ), dziś ma robić tatuaż z tego co wiem od jego mamy (ja to zawsze uważałam za ryzykowne i nieestetyczne), itp itd.
Wyjścia z kolegami i koleżankami, wycieczki motocyklowe, wycieczki nad morze i zewsząd zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia i głupie komentarze...

Modlę się za niego, żeby przypomniał sobie o wartościach najważniejszych w życiu i żeby w końcu zaczął odczuwać wstyd, a nie robił z naszego prywatnego życia publicznego cyrku.
Po jakim czasie wracaliście do siebie? To był jakieś dłuższy czas czy szybka piłka? Jak mogę zapytać po ile macie lat?

A no "dobre" duszyczki z boku zawsze powiedzą coś o drugiej stronie czego nie chcielibyśmy słyszeć albo "w dobrej wierze". Wstyd powinno być tej osobie, która odeszła, bo Ty czekasz i chcesz naprawiać a że On jeździ, lansuje się, pokazuje jak to nie jest super uważasz za zachowanie dojrzałe? Myślisz, że miał czas przemyśleć Wasze rozstanie nad morzem ale tak dogłębnie, jakieś refleksje?
Wyobraź sobie Ciebie - wiesz, że facet jest z koleżanką i kolegą. U mnie jest " ktoś" i wrzucała to na portale, gdzie też są znajomi, przyjaciele, bo przecież "...

Co do marzeń - to jest jakby pokazanie, że tak Ty i wyłącznie TY blokowałaś mu spełnianie marzeń. On tak bardzo chciał ale Ty byłaś zła, okrutna, nie pozwałaś na nic...Widzisz (odniosę się do siebie) - my z żoną mieliśmy dwa tygodnie przed jej wyprowadzką iść sobie pierwszy raz na sushi. Oboje nigdy nie byliśmy a chcieliśmy spróbować. Blok obok Nas była super knajpka sushi. Niestety wtedy nie wypaliło. Wiesz jakie było pierwsze zdjęcie dodane przez moją żonę? Stół zastawiony sushi z jakiejś restauracji. Uwierz mi, że na początku strasznie bolało.

Jeden z punktów Listy Zerty mówi o tym, żeby do końca nie wierzyć w to co widzimy i co słyszymy. Pamiętaj.
Dzoann_amg
Posty: 9
Rejestracja: 15 lip 2018, 9:28
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys - ja chcę pracować nad tą relacją, mąż ma mnie dość

Post autor: Dzoann_amg »

Zepsuty13 pisze: 29 wrz 2018, 14:26
Dzoann_amg pisze: 29 wrz 2018, 12:01
Znam mechanizm "odchodzącego", szczególnie, że Mąż nie pierwszy raz odszedł (wtedy jeszcze nie był Mężem).
Również poblokowałam co trzeba, nie istnieję aktualnie na portalach społecznościowych, jednak docierają różne wieści od znajomych i wtedy jest podwójnie przykro i podwójnie wstyd ... nie rozumiem po co się afiszować ze swoim życiem, szczególnie, gdy widzą to nasze rodziny, przyjaciele.
Teraz ma etap spełniania swoich marzeń, bo przecież niedobra i niewyrozumiała narzeczona a potem żona, nie rozumiała ich.
Pojawiają się kolejne stare samochody (teraz dopiero 5, rekord podczas jego pierwszego odejścia to było około 9 ;) ), dziś ma robić tatuaż z tego co wiem od jego mamy (ja to zawsze uważałam za ryzykowne i nieestetyczne), itp itd.
Wyjścia z kolegami i koleżankami, wycieczki motocyklowe, wycieczki nad morze i zewsząd zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia i głupie komentarze...

Modlę się za niego, żeby przypomniał sobie o wartościach najważniejszych w życiu i żeby w końcu zaczął odczuwać wstyd, a nie robił z naszego prywatnego życia publicznego cyrku.
Po jakim czasie wracaliście do siebie? To był jakieś dłuższy czas czy szybka piłka? Jak mogę zapytać po ile macie lat?

A no "dobre" duszyczki z boku zawsze powiedzą coś o drugiej stronie czego nie chcielibyśmy słyszeć albo "w dobrej wierze". Wstyd powinno być tej osobie, która odeszła, bo Ty czekasz i chcesz naprawiać a że On jeździ, lansuje się, pokazuje jak to nie jest super uważasz za zachowanie dojrzałe? Myślisz, że miał czas przemyśleć Wasze rozstanie nad morzem ale tak dogłębnie, jakieś refleksje?
Wyobraź sobie Ciebie - wiesz, że facet jest z koleżanką i kolegą. U mnie jest " ktoś" i wrzucała to na portale, gdzie też są znajomi, przyjaciele, bo przecież "...

Co do marzeń - to jest jakby pokazanie, że tak Ty i wyłącznie TY blokowałaś mu spełnianie marzeń. On tak bardzo chciał ale Ty byłaś zła, okrutna, nie pozwałaś na nic...Widzisz (odniosę się do siebie) - my z żoną mieliśmy dwa tygodnie przed jej wyprowadzką iść sobie pierwszy raz na sushi. Oboje nigdy nie byliśmy a chcieliśmy spróbować. Blok obok Nas była super knajpka sushi. Niestety wtedy nie wypaliło. Wiesz jakie było pierwsze zdjęcie dodane przez moją żonę? Stół zastawiony sushi z jakiejś restauracji. Uwierz mi, że na początku strasznie bolało.

Jeden z punktów Listy Zerty mówi o tym, żeby do końca nie wierzyć w to co widzimy i co słyszymy. Pamiętaj.
Dziękuję za Twoja wiadomość. Brakuje mi czasem, żeby ktoś na to zerknął z boku i powiedział "rzeczywiście to nie jest normalne".
Bo po każdej rozmowie z nim wpadam tylko w coraz większe poczucie winy, a jego zachowania na pokaz staram się tłumaczyć (bo miał trudne dzieciństwo, przecież nic złego nie robi, itp itd)

Wtedy wróciliśmy do siebie po 7 miesiącach. Próbował wrócić już po 3, ale dość nieudolnie - nie spełnił mojego warunku z odcięciem się od Kowalskiej i przypadkiem przyłapałam go na kłamstwie... (wtedy wplątał w to osobę trzecią, tym razem podobno nikogo nie ma..). Po 7 miesiącach wrócił świadomy siebie, swoich błędów i świadomy moich wad. Więc zaufałam.
Ja mam 28, on 26.

Jeśli chodzi o marzenia, kupowanie nowych zabawek itp to owszem, winę zrzuca na mnie. Podobno się mnie bał (że się pozłoszczę, bo co też innego mogłabym zrobić? przecież bym go nie zostawiła...lania też by nie dostał ;) ), więc kłamał i ukrywał różne zakupy, wydatki, itd. Tego też nie potrafię zrozumieć - jeśli kłamiesz to jest to tylko i wyłącznie Twoja decyzja. Nie można obwiniać drugiej osoby o to. Szczególnie, że znam go bardzo dobrze i byłam świadkiem jak łatwo przychodzi mu okłamać kogoś z rodziny, przyjaciół, kolegów z pracy ...
ODPOWIEDZ